Z perspektywy naszej części świata, „Lemonade” to przede wszystkim rewelacyjny wokal, chwytliwe piosenki i małżeńskie skandale w tle. Jednak Amerykanie patrzą na dzieło Beyoncé w zupełnie inny sposób. Dla wielu z nich to hołd oddany kulturze afroamerykańskiej, która bardzo często jest pomijana albo pobieżnie przedstawiana w mainstreamowych mediach. Płyta „Lemonade” oraz wizualne arcydzieło jakim był film HBO wielokrotnie nawiązywały do kultury kreolskiej, jak i współczesnych problemów Afroamerykanów, a najnowsza publikacja z ramienia Beyoncé jeszcze dogłębniej ma je wyjaśnić.
600 stron za (jedyne) 299,99 $ to nie tylko fotografie zza kulis czy selfie z tancerkami, ale dokładnie udokumentowanie całego procesu tworzenia płyty. Beyoncé postanowiła opisać czym inspirowała się pisząc teksty piosenek, projektując kostiumy czy wymyślając jak będą wyglądać teledyski, w tym do „Sorry” czy „Formation”, gdzie jedne z głównych skrzypiec grała charakteryzacja. W albumie zobaczymy więc jak Laolu Senbanjo Yoruba malował wzory na ciele tancerek, ale dowiemy się również jakie znaczenie miały opaski noszone na głowach przez Afroamerykanki. Podpowiemy, że miało to związek z rasistowskim prawem Tignon w Luizjanie, które zakazywało kobietom noszenia ubrań typowych dla kultury kreolskiej. Nawiązania do historii nie są jedyną rzeczą jaką znajdziemy w publikacji, ponieważ nie zabraknie również zdjęć Beyoncé z małą Blue Ivy z planów zdjęciowych, na które zawsze miło popatrzeć. Jeśli lubicie Królową B, album jest pozycją obowiązkową!