Bottega Veneta, znana z charakterystycznego splotu „intrecciato”, od 1966 roku zdążyła przekształcić się w super-luksusowy dom mody. Jednak nie była to droga bez wybojów. Obecnie przechodzi kolejną rewolucję, za sprawą 33 – letniego dyrektora kreatywnego – Daniela Lee.
Jedno z najważniejszych założeń marki brzmi: When your own initials are enough („Kiedy twoje własne inicjały wystarczają”).
O wyjątkowości projektów sygnowanych jej emblematem ma świadczyć nie znane logo, ale najwyższa jakość materiałów i kunszt wykonania. I udaje jej się realizować to założenie od blisko 50 lat.
Na początku był warkocz
Marka powstała w latach 60. a jej założyciele – Michele Taddei i Renzo Zengario zajmowali się zawodowo wyrabianiem skórzanych toreb. W 1975 opracowali specjalną technikę wyplatania warkoczy z kawałków materiału (intrecciato – wł. warkocz). Ten właśnie element stał się najbardziej charakteryzstycznym znakiem produktów Bottegi i do dziś dzięki intrencciato nie sposób pomylić go z żadną inną marką. Dzięki warkoczowi powstały także dwa najbardziej kultowe modele torebek – kopertówa Knot oraz torba Cabat inspirowana słomkowymi plażowymi koszykami z lat 60.
Kryzys na horyzocie
Bottega Veneta produkowała wyłącznie wyroby ze szlachetnej skóry, o fakturze tak miękkiej, niemalże maślanej w dotyku. Pomimo luksusowego charakteru nie potrafiła odnaleźć się na zmieniającym się rynku dóbr luksusowych. Na ratunek podupadającej marce przyszło przedsiębiorstwo Gucci Group, które w 2001 roku kupiło markę, wymieniło skład załogi włoskiego domu i mianowało Tomasa Maiera – dyrektorem kreatywnym. Te trzy elementy okzały się receptą na kryzys. Dzięki Maierowi nieco zakurzony brand zaczął odzyskiwać należną mu pozycję. Niemiec, wcześniej pracujący u Hermes’a czy Soni Rykiel, zapoczątkował nową erę świeżych i nowoczesnych wzorów. Umocnił pozycję marki na rynku dóbr luksusowych i wprowadził trzy nowe torebki – Knot, Veneta i Cabat. Każda z nich produkowana jest ręcznie niezmiennie tak jak prawie 50 lat temu. Pod kierownictwem Maiera asortyment zaczął się sukcesywnie powiększać. Najpierw o dodatki (okulary, perfumy, domowe akcesoria), zaś następnie pojawiła się damska (luty 2005) i męska (czerwiec 2006) kolekcja ubrań.
Niemiec sukcesywnie budował pozytywny wizerunek marki. Jak np. wtedy, gdy do pokazu podczas Tygodnia Mody w Mediolanie w 2017 roku zaprosił Lauren Hutton. 72-letnią aktorka, która w całej swojej karierze pojawiła się na 28(!) okładkach amerykańskiego wydania magazynu "Vogue" dosłownie skradła show. Na wybiegu nie ustępowała zawodowoym modelkom m.in Gigi Hadid w towarzystwie, której pojawiła się na wybiegu.
Początek "nowej" Bottegi
W tamtym roku kierownictwo nad włoską marką powierzono młodemu Brytyjczykowi – Danielowi Lee. Niech nikogo nie zwiedzie jego młody wiek. 32 – latek sumiennie się do tej roli przygotowywał. Po ukończeniu Central Saint Martins, szkolił się: w Maison Margiela, Balenciadze i u Donny Karan. Lee postanowił, że Bottega Veneta pozostanie nadal synonimem wyrafinowanej elegancji zgodnej z historią i dziedzictwem marki, ale przy użyciu nowoczesnej technologii, połączonej jednak z tradycyjnym rzemiosłem. Brytyjczyk postanowił jednak, że mimo luksusowego charakteru w ubraniach, które zamierza projektować, można będzie „żyć i funkcjonować na co dzień”.
Ku uciesze miłośników marki Lee, tak jak zapowiedział, pozostał wierny charakterystycznym elementom z których słynie marka. Można było się o tym przekonać oglądając dwa ostatnie pokazy, które Lee zrobił dla włoskiej marki. Modelki ubrane były w skórzane sukienki, płaszcze lub w luksusową dzianknę, obowiązkowo z dodatkami ozdobionymi słynnym splotem. Wygląda na to, że jego marzenie o projektowaniu ubrań, które ludzie będą z chęcią nosić ma szansę się ziścić.
Praca nie gwiazdorzenie
W odróżnieniu od swoich kolegów po fachu, jest bardzo mocno skupiony na pracy, więc nie ma czasu na gwiazdorzenie. Zresztą ta rola chyba mu nie odpowiada, bo zamiast czynnie brać udział w mediach społecznościowych (nie ma konta na Instagramie), jak prawdziwy artysta, woli skupić się na pracy, w zespole, którego rolę zawsze dobitnie podkreśla. Jak zapisze się w historii? Czas pokaże.