FASHION AT HOME
Artysta totalny – Boris Kudlička na okładce Fashion at Home
20.04.2021 Katarzyna Błażuk
Scenograf przez lata związany z Operą Narodową, współpracujący ze scenami na całym świecie, m.in. Covent Garden w Londynie i Metropolitan Opera w Nowym Jorku. Choć odniósł ogromny sukces, nie zwalnia twórczego tempa. Od trzech lat prowadzi biuro architektoniczne Boris Kudlicˇka with Partners. Może ono pochwalić się realizacją wnętrz w Hotelu Europejskim, rewitalizacją Pałacu w Nałęczowie i zabytkowej willi w Zurychu oraz aranżacją prywatnych rezydencji w Katarze.
Tekst: Katarzyna Błażuk
Zdjęcia: Piotr Gęsicki
Duża jasna przestrzeń na warszawskim Żoliborzu. Tu pracuje i tworzy Boris Kudlička. To tu rodziły się pomysły na scenografie do takich spektakli operowych jak „Madame Butterfly”, „Król Roger”, „Don Giovanni” i „Halka”, tu artysta rozmawia z klientami. Jak sam mówi, to jego świat. Choć studiował scenografię, jego sercu zawsze bliska była architektura. Cel nareszcie udało się zrealizować. Od trzech lat prowadzi pracownię architektoniczną ze wspólnikami: Weroniką Libiszowską i Rafałem Otłogiem i tej pasji chciałby się poświęcić.
Dom, w którym jesteśmy, wymagał generalnego remontu, gdy go kupowałeś. Trzeba było tu włożyć sporo pracy i inwencji, by wyglądał tak jak teraz. Czym kieruje się architekt, wybierając przestrzeń, w której sam będzie żył? Stopniem trudności? Im więcej trzeba przerobić, tym lepiej?
Szukaliśmy domu z ogrodem w centrum miasta, dobrze skomunikowanego z centrum, operą i lotniskiem. To miała być przestrzeń do odkrycia z potencjałem. Myślę, że architektowi łatwiej jest zobaczyć możliwości adaptacji, dostrzec sposoby, jak wykorzystać potencjał miejsca i stworzyć je atrakcyjnym.
Na co zwracasz uwagę w przestrzeni, w której żyjesz? Co ma dla ciebie największe znaczenie?
Chyba naturalne światło. Może tak je cenię, bo wiele czasu spędziłem w przestrzeniach teatralnych, które są ciemne albo skąpane w sztucznym świetle reflektorów? Potrzebuję światła, czystej, otwartej przestrzeni. Nie mógłbym myśleć w zagraconych pomieszczeniach.
W tej pracowni czuć twórczego ducha. Z pewnością odbyło się tu niejedno kreatywne spotkanie?
Pracownia to mój świat. Kiedy pracowałem intensywnie w świecie operowym, to tu spotykaliśmy się z reżyserem, tu robiliśmy makiety do przedstawień. Ponieważ mamy pokój gościnny, mieliśmy przyjemność gościć w nim reżyserów przyjeżdżających z zagranicy. Dziś, kiedy zdecydowałem się na rozwój biura projektowego, chcemy utrzymać charakter tego twórczego poddasza. Przeniesiemy tu na stałe nasze biuro. W tym miejscu będzie sala konferencyjna multimedialna, w przyszłości będą się tu odbywały prezentacje dla klientów i połączymy ją z próbkarnią, ze względu na dużą ilość naturalnego światła.