1. Do których polskich projektantów masz szacunek i dlaczego?
Uwielbiam Pat Guzik za przemyślane inspiracje i ich świadomą realizację w jej kolekcjach. Bardzo cenię Anię Kuczyńską – za dbałość o każdy szczegół, począwszy od formy ubrań, ich wykończenia, po prezentację, a nawet sposób pakowania gotowych produktów w butiku. Ciągle zresztą noszę jej sztandarowy projekt, jeśli chodzi o akcesoria, czyli nieśmiertelną torbę Shanghai. Podziwiam kierunek, w którym zmierzają projekty Anki Walickiej, szczególnie jej buty, które zaskakują doborem materiałów i formą, a jednocześnie są przeznaczone do noszenia na każdą okazję.
2. Jaki jest proces twórczy powstawania twoich kolekcji?
Na początku zastanawiam się nad kierunkiem kolekcji, inspiracją. Potem następuje bardzo ważny etap, czyli wybór materiałów, tkanin i dzianin – bez nich nie można projektować. Następnie zaczynam upinanie na manekinie, szukam formy ubrania, drapuję, a potem robię konstrukcje na papierze, wykroje w formacie 1:1. Nie rysuję wcześniej projektów w formie rysunków żurnalowych – zawsze wydaje mi się, że jeżeli projekt powstał w formie rysunku, to jest on już zrealizowany i nie ma potrzeby odszywania go. Wszystkie szwy i inne szczegóły zaznaczam na wykrojach, opisuję je dla krawca, często też sama odszywam pierwsze modele, szczególnie w przypadku dzianin. W moich ubraniach jest bardzo dużo ręcznej pracy na każdym etapie ich powstawania.
3. Przez długi czas byłaś wierna czerni, teraz projektujesz też białe ubrania – skąd ta oszczędność w kolorach?
Oszczędność w kolorach bierze się z zainteresowania formą i konstrukcją ubrania. Ważne dla mnie jest to, jak układa się materiał i jakie są jego punkty zaczepienia na sylwetce. Interesuje mnie, jak tkanina podkreśla albo ukrywa kształty osoby noszącej gotowe ubranie, a także odkrywanie i ukrywanie części ciała, wygoda i komfort. Chcę, żeby ubrania służyły jak najdłużej w niezmienionej formie. Poza tym sama ubieram się tylko na czarno i trochę „nie umiem kolorów”.
4. W co się ubierasz na co dzień?
Najczęściej w sample moich projektów. Właściwie nie kupuję ubrań, co najwyżej dodatki.
5. Dlaczego zdecydowałaś się żyć i pracować w Krakowie, a nie w Warszawie?
To zabawne, bo moje ubrania sprzedają się głównie w Paryżu i zawsze, kiedy tam jestem, wszyscy pytają mnie: „Dlaczego nie przeprowadzisz się tutaj?” Wszyscy zawsze pytają o zmianę mojego miejsca zamieszkania. Jest tak, że lubię mieszkać w Krakowie – tu do najważniejszych miejsc jestem w stanie dojść pieszo, bez pakowania się w korki. Kraków, mimo że jest dużym miastem, ma w sobie jakiegoś ducha prowincji. Jest tu bardziej bezpretensjonalnie. Na ten moment mojego życia to mi odpowiada – może kiedyś przeprowadzę się z powrotem do Warszawy, gdzie mieszkałam dwa lata, albo do zupełnie innego miejsca na ziemi.