Kto jak kto, ale Sarah Burton, spod ręki której wyszła suknia ślubna księżnej Kate doskonale zna się na zachowaniu proporcji między haute couture, a ready-to-wear. Poza tym nie bez przyczyny British Fashion Council przyznał jej w 2011 roku nagrodę Projektantki Roku. Burton ma wizję, której nie powstydziłby się sam Alexander McQueen. Po wielkim powrocie domu mody do rodzimego Londynu pokazała, być może ostatnią już, kolekcję dla marki. I była to kolekcja absolutnie wspaniała.
Pokaz otworzyły czarne płaszcze z futrzanymi etolami oraz różnorodnymi obrazami (tak, wszystkie były malowane ręcznie!), w tym różowymi motylami, które jak wiemy uwielbiał mistrz McQueen. Owe obrazy w miarę pojawiania się na wybiegu kolejnych sylwetek ewaluowały, żeby finalnie przybrać formę 3D w lekkich, dziewczęcych sukienkach zamkniętych w pastelowej palecie barw. Motylki i kwiaty były przeciwwagą dla męskich marynarek, z połami luźno puszczonymi wzdłuż sylwetki zestawionymi z garniturowymi spodniami z lejących się materiałów.
Na deser Burton zostawiła przepiękne, haftowane suknie maksi z półprzeźroczystego tiulu zestawione z ręcznie wykonywaną biżuterią. To było piękne show.
Na wybiegu dostrzegliśmy kilka polskich akcentów, w tym Paulę Gałecką i Alę Sekułę. Brawo dziewczyny!