brak kategorii

Agnieszka Maciejak – przetrwają tylko najlepsi

01.02.2016 Redakcja Fashion Magazine

Agnieszka Maciejak – przetrwają tylko najlepsi

Pamiętasz swój pierwszy projekt, który zrobił furorę w Polsce? Który zwrócił na Ciebie uwagę  wszystkich?
Największą satysfakcją była sprzedaż moich kolekcji w butikach w Tokio, podczas gdy w Polsce nie były one jeszcze aż tak popularne. Natomiast pierwszym, ważnym projektem, który jak wielu twierdzi, wpisał się w historię polskiej i światowej mody, były kalejdoskopowe legginsy modelujące każdą kobiecą sylwetkę.

Wracając jednak na chwilę do samego projektu – Twoimi flagowymi propozycjami są legginsy i futra, które zawsze w Polsce kojarzą się z nazwiskiem Maciejak.
Jestem szczęśliwa, że stworzyłam moje artystyczne DNA. To niezwykle cenny komplement, ponieważ od zawsze walczyły o to największe, światowe marki. Jak każdy artysta urodziłam się z potrzebą kreacji. Mam nadzieję, że kolejna, przygotowywana przeze mnie nowość, podobnie jak leggsy, futra oraz modelujące sylwetkę sukienki z równą siłą podbiją serca kobiet.

Biorąc pod uwagę Twoje doświadczenie, sądzisz, iż wśród młodych polskich projektantów istnieje oryginalność? Co sądzisz o ich pracy w ramach różnego rodzaju konkursów np. typu reality show?
Statystycznie w każdej dekadzie rodzi się taki sam procent zdolnych osób. Muszą być kreatywne, ale też niezwykle pracowite. Warto by wykształcili swój własny, niepowtarzalny styl. Tylko to pozwoli im zaistnieć w historii, mam nadzieję nie tylko, polskiej mody. Konkursy branżowe dają szansę. Co roku zasiadam w jury Fashion Designer Awards dla projektantów. Choć pierwsze, drugie i trzecie miejsce musi być określone, bo taka jest formuła, to jednak już sam udział i zaprezentowanie swojego talentu szerszej publiczności oraz mediom jest największą wartością. Uczestnicy wykonują pracę przede wszystkim nad sobą, dookreślają siebie, jako twórcy.

Zgadzam się, styl świadczy o wiarogodności projektanta. Zdarza się bardzo często, że każda kolejna kolekcja sezonowa jest totalnie inna. I bardzo ciężko odnaleźć jakąś spójność…
Może w tym przypadku potrzeba im więcej wytrwałości i pracy nas sobą. Rozumiem, że dla niektórych nie jest to łatwe, ja nie mam z tym problemu. Od kilkunastu lat tworzę swój własny, charakterystyczny styl, który jest dostrzegalny w każdej kolekcji. W Polsce wciąż należy edukować czym jest prawdziwy design. Pokazywać na czym polega różnica między zwykłym przedmiotem a tym, który wychodzi spod ręki artysty. Możesz zobaczyć to na przykładzie Bauhausowskiego krzesła, i krzesła, które kupujemy w meblowej sieciówce. Funkcja ta sama, jednak ten pierwszy dostarcza nam czegoś więcej. Jest dziełem sztuki, które wzbudza swoiste emocje i pożądanie.

Gdzieś ten zamysł sprzedażowy musi się jednak w pewnym momencie pojawić.
Zgadzam się z Tobą. Aby twórca miał szansę pracować nad kolekcjami, a klient cieszyć się wspaniałym designem, musi pojawić się pomost pod postacią jakiejkolwiek platformy sprzedażowej. Nawet najbardziej abstrakcyjny projekt musi mieć funkcję użytkową, by zaistnieć. Różnica jest jednak taka, że autorski projekt wymaga poświęcenia o wiele większej energii twórcy, stąd docelowo trafia do węższej grupy odbiorców. Klientów z wytrawnym, wysublimowanym gustem jest znacznie mniej. Dlatego też, jak sama wiesz, design jest droższy, niż zwykły przedmiot o tym samym przeznaczeniu.

W jaki sposób stworzyć kolekcję, która jest sztuką i ją z zyskiem sprzedać?
To ciekawe pytanie, ale odpowiedź nie jest prosta. Artysta ma zadanie kreować trendy nie podążając za  aktualnie obowiązującymi tendencjami. Natomiast aby pokochał je odbiorca niezbędna jest wytrwałość, cierpliwość, a także bezczelna pewność siebie i przekonanie co do słuszności tworzonych przez siebie dzieł. Statystycznie rzecz ujmując, żeby dany super innowacyjny projekt trafił ,,na ulicę” potrzeba od roku do półtora, choć obecnie ten czas skraca się wraz z przyspieszeniem globalnej komunikacji w internecie. Według mnie najważniejsze jest jednak sprecyzowanie własnego, modowego DNA. To pozwala twórcy być unikatowym. Kreowanie trendów zawsze jest wyzwaniem, nigdy nie wiesz czy dana propozycja ,,chwyci”, zostanie przyjęta przez rynek, podczas gdy ty musisz utrzymać firmę i sprostać z wszelkim kosztom.  Aby kolekcje się dobrze sprzedawały określony styl projektanta, konsekwentnie kształtowany przez lata, musi trafić do klientów ceniących Twoją estetykę. Najbardziej inspirujące w mojej pracy jest poszukiwanie innowacyjnych rozwiązań twórczych, kreowanie trendów od zera. To jest źródłem największej satysfakcji.

Czy trendy są więc czynnikiem, który nie pozostaje bez wpływu na całość kolekcji?
Przyglądam się trendom, ale nie widzę ich większego wpływu na moją wypowiedź twórczą. Przy projektowaniu oryginalnych futer, jedwabnych sukienek i skórzanych leggsów kieruję się wyłącznie własną intuicją. Moje klientki oczekują 100 procent Maciejak, co czyni mnie szczęśliwą i zrealizowaną.

Dlaczego wybrałaś akurat takie materiały jako core swoich kolekcji?
Kocham różnorodność i absolutną doskonałość natury. Dlatego jest obecna w moich kolekcjach od zawsze, będąc nieustającym źródłem inspiracji. Nic nie otula tak miękko kobiecego ciała, jak kilkadziesiąt metrów barwionego jedwabiu, a skóra, ta cienko wyprawiana, niemalże jak muślin, daje właścicielce wspaniałe poczucie jedności z naturą. W futrach zafascynowała mnie struktura włosa, jego barwa, kierunki w jakim rośnie, jak perfekcyjnie i zaskakująco się układa. Po jakości i kondycji włosia jesteśmy w stanie stwierdzić w jakich warunkach zwierzę było hodowane, czy miało szczęśliwy żywot i było dobrze karmione.

Wiele osób jest jednak futrom przeciwnych…
Szanuję każde zdanie w tej kwestii. Futrzane okrycia z mojego atelier tworzę ze zwierząt hodowanych w celach żywnościowych, czyli tych, które najzwyczajniej zjada człowiek. Jeśli więc ktokolwiek je mięso lub ma cokolwiek w swoim otoczeniu ze skóry nie powinien mieć absolutnie żadnego problemu z tworzonymi przeze mnie futrami. To nic innego, jak skóra, z której szyte są kurtki, torebki i buty, lecz oczyszczona z włosa. Niewiele osób zdaje sobie z tego sprawę. Czy warto zastępować naturalne materiały agresywnym poliestrem, którego produkcja i rozkład trwający nawet kilkaset lat zaśmieca naszą planetę? Myślę o ekologii długodystansowo, zgłębiam ten temat od lat. Nie kupuję mięsa z przemysłowego uboju, unikam rzeczy z masowych, daleko wschodnich produkcji. Jestem przeciwna zalewaniu rynku sztucznymi produktami, które są wytwarzane w krajach gwałcących prawa człowieka. Tak niewiele osób kupując sezonową, niskiej jakości rzecz w popularnej sieciówce, zdaje sobie sprawę czyim zdrowiem i życiem jej produkcja była okupiona. Wolałabym, aby zostały przywrócone właściwe priorytety. Prawa człowieka są dla mnie zawsze najważniejsze, bo są gwarantem bezpieczeństwa naszej planety. Natomiast mam wrażenie, że ten problem jest tuszowany nadmierną histerią związaną z relatywnie niewielką liczbą hodowli zwierząt futerkowych. Nie umiem pojąć tej hipokryzji.

Może za tym stoją po prostu duże pieniądze?
Masz rację. Zanim zajmie się określone stanowisko zawsze warto poszerzyć swoją świadomość, zgłębić wiedzę na ten temat i wyrobić własne zdanie. Hodowle zwierząt futerkowych podlegają regulacjom twardych przepisów unijnych, stąd są poddawane nieustannym kontrolom. Dziś przemysł futrzarski to luksusowa nisza i niech tak pozostanie.

A gdzie Ty szukasz materiałów do swojej kolekcji? Rozumiem, że jeżeli używasz skóry z jaków to nie mogą być to materiały „made in Poland”?
Ze szczególną dbałością wybieram najlepsze jakościowo materiały, pochodzące od europejskich producentów. Priorytetowe jest dla mnie, by przy ich wytwarzaniu były zachowane wszelkie etyczne zasady. Materiał gra tu tak czy inaczej mniejszą rolę, ponieważ najważniejszy jest zawsze design.

Twoje futra i skóry jednak się podobają. Lubią je również gwiazdy m.in. sama Sharon Stone. Jak podchodzisz do tematu ich ubierania?
Z wieloma osobami z pierwszych stron gazet wiążą mnie przyjacielskie relacje. W zasadzie każda z tych przyjaźni rozpoczęła się od kontaktów zawodowych. To niezwykła wartość mojej pracy.

Wracając do tematu polskiej branży modowej, pojawia się w niej coraz więcej marek i projektantów, rośnie konkurencja?
Cieszę się, gdy młodzi ze sobą konkurują. To zawsze podwyższa ich poziom,  a najzdolniejszym pomaga osiągnąć prawdziwy sukces. Odpowiednio wysoki poziom konkurencji mobilizuje innych, prawda? Wciąż powstają nowe marki, mocno trzymam kciuki za fenomenalne talenty, które mam nadzieję wkrótce się objawią. Ważne jest by wciąż się rozwijać i wzbogacać.

Polski rynek modowy robi się ciasny?
W jakim sensie?

Sama mówisz o tym, że dzieje się bardzo dużo.
To prawda, lecz nadal czekam na zachwycającą jakość. Nie w ilości, lecz właśnie w jakości leży siła prawdziwego talentu. Pomimo pozornego tłoku zawsze znajdzie się miejsce dla geniuszu, a talent poparty pracą zawsze się obroni. Przetrwają tylko najlepsi, a ostateczny werdykt pokaże upływający czas.