brak kategorii
Agnieszka Maciąg: „Nie jestem w stanie ogarnąć całego świata” [WYWIAD]
09.08.2016 Michalina Murawska
Na polskim rynku jest wiele marek kosmetycznych, ale Clochee, ze swoją koncepcją i filozofią jest wyjątkowym projektem. Dlaczego zdecydowała się pani zostać ambasadorką tej marki?
Przede wszystkim filozofia marki i jej naturalny charakter jest mi bardzo bliska i spójna z zasadami, jakie wyznaję na co dzień. Nie zawsze jednak mogłam powiedzieć o sobie, że żyję w zgodzie z naturą. Dziesięć lat temu całkowicie zmieniłam swoje życie. W pewnym momencie zdałam sobie sprawę z tego, że sama muszę zawalczyć o swoje zdrowie, młodość i dobre samopoczucie. Zdałam sobie sprawę z tego, jak dużo chemii jest wokół nas. Nie mówię o takiej, której nie możemy uniknąć, na przykład w powietrzu, ale o chemii, której wcale nie musimy stosować – jeść lub.. wcierać w swoje ciała. Im bardziej rosła moja wiedza i świadomość, tym bardziej zaczęłam dokonywać wyborów bardzo skoncentrowanych na moim zdrowiu. Dlaczego? Przede wszystkim chcę być za te 30, 40, 50 lat nadal aktywną, młodą osobą, która jest zdrowa, sprawa i pełna życia. Nie myślę więc tylko i wyłącznie o urodzie, ale wyznaję bardziej holistyczne podejście do tego zagadnienia. Uroda to jeden z aspektów, inne to zdrowie, witalność, dobra energia i radość życia. Doskonale wiem, że chemia bardzo obciąża nasz organizm, więc tam gdzie mogę staram się jej unikać. Gdy na początku mojej drogi wykluczyłam używanie chemii w kosmetykach, często musiałam robić je… sama. Oczywiście sporo przywoziłam ich z zagranicy, ale na polskim rynku ta świadomość była wtedy jeszcze bardzo niewielka. Nie istniały wtedy marki, które proponowały w 100% kosmetyki z naturalnych produktów. Nawet dzisiaj marka Clochee nadal jest pod tym względem jedną z niewielu, która stosuje w 100% naturę. Jest to więc dla mnie coś absolutnie fenomenalnego. Poza tym, Clochee produkuje kosmetyki, których jakość jest z najwyższej półki, za średnią cenę. To nie są najtańsze kosmetyki, ale nie są również najdroższe. Nie mogą być najtańsze, ponieważ komponenty użyte do ich produkcji są najwyższej jakości. Tak więc Clochee to bardzo wysoka jakość, za, moim zdaniem, rozsądną cenę. Podróżując po świecie widzę, że kosmetyki naturalne mogą kosztować naprawdę bardzo dużo. Clochee to świetna, polska marka stworzona przez kobiety świadome, dla kobiet świadomych.
Z pani wielu przedsięwzięć, mówię tutaj na przykład o blogu i książkach, wyraźnie widać, że bardzo bliskie jest pani przywiązanie do natury i do życia zgodnego z jej rytmem. Na ile więc filozofia marki Clochee jest spójna z tym co pani wyznaje?
Moja przygoda ze zdrowym stylem życia i z naturą jest mi bardzo bliska i dotyczy wszystkich aspektów mojego życia. Gdy rozpoczęłam ją dziesięć lat temu, odstawiłam wszystkie leki chemiczne i używałam ziół. Ich skuteczność przerosła moje najśmielsze oczekiwania. Zioła wypełniły również moją kuchnią, a później sypialnię i całe życie! Po drodze zaprzyjaźniłam się z jogą, która również bardzo związana jest z naturą i organicznym stylem życia. Ogromną wiedzę czerpię z ajurwedy i medycyny chińskiej. Ten mój nowy styl życia dokonał we mnie ogromnej przemiany we wszystkich możliwych aspektach. Dzięki temu nie tylko mam zdrowie, ale również mnóstwo pozytywnej, silnej, dobrej energii. Osoby praktykujące jogę często spontanicznie zostają wegetarianami, nie używają przemocy, kierują się wewnętrzna mądrością i głosem serca. Obecnie wiele osób doświadcza pewnej wewnętrznej przemiany, staje się bardziej wrażliwymi, świadomymi i lepszymi ludźmi. To filozofia „niekrzywdzenia”, którą można jednak odnieść także do siebie. Pójście w 100% za głosem własnego serca wymaga często ogromnej odwagi, ale warto to zrobić. O tym piszę, na podstawie moich osobistych doświadczeń. Dla mnie kosmetyki to coś więcej niż tylko krem. Jest to jeden z ważnych elementów świadomego życia. Żyję w zgodzie z rytmem natury, to znaczy, że chodzę wcześnie spać, ale też bardzo wcześnie wstaję. Właściwie całe moje życie płynie z tym pięknym nurtem, więc nierozsądne byłoby, gdybym używała kosmetyków, które zaburzają ten rytm. Wszystko musi być spójne.
A czy nie jest tak, że do takiego życia i filozofii trzeba dojrzeć?
Oczywiście. Trzeba popełnić w życiu parę błędów, aby konsekwencje poczuć na własnej skórze. I wyciągnąć z tego wnioski! W życiu trzeba doświadczać. To właśnie robi mój 24-letni syn, który zaczął już swoje samodzielne życie. Wyniósł z domu ogromną wiedzę, ale w otoczeniu równolatków zaczął żyć tak, jak większość młodych ludzi. Totalna nonszalancja w odżywianiu, alkohol, imprezy, a potem tabletki przeciwbólowe itd. Kilka miesięcy temu robiliśmy sobie badania żywej kropli krwi i okazało się, że mój organizm jest… młodszy niż jeego! To jest niesamowite, bo biologicznie mam organizm dwudziestolatki. Tak właśnie działa ten styl życia. Mamy dzisiaj nowoczesne metody, aby to sprawdzić, aby zajrzeć do organizmu człowieka i to ocenić. To właśnie dlatego, że jestem silna i biologicznie młoda, mogłam urodzić moją córeczkę w domu mając 42 lata. W tym wieku byłam całkowicie zdrowa – bo tylko takie osoby mają możliwość rodzić w domu. Jednak aby zmienić styl życia potrzebna jest motywacja i konsekwencja. Po prostu trzeba tego bardzo chcieć, Trzeba mieć dość zmęczenia, codziennego bólu głowy i chorób, które powoduje ten tryb życia. Ja miałam go dosyć – chciałam budzić się pełna entuzjazmu, chciałam realizować swoje marzenia i nie miałam na to siły, bo cały czas byłam zmęczona i narzekająca. W pewnym momencie postanowiłam więc zrobić totalny porządek w swoim życiu. Było warto. Właśnie kończę pisać moja kolejną książkę!
Biorąc pod uwagę zasięg pani bloga i książek odnoszę wrażenie, że stała się pani swego rodzaju mentorką dla wielu Polek jeśli chodzi właśnie o zdrowy styl życia. Czuje się pani osobą edukującą inne kobiety?
Przede wszystkim jestem praktykiem, nie teoretykiem. Dzielę się więc swoim doświadczeniem. W tych czasach nie ma nic cenniejszego. Wiedza jest wszędzie – wystarczy kliknąć w odpowiednim miejscu i już wiemy wszystko. Jednak ja wszystkiego doświadczam na sobie, dopiero potem mogę się tym podzielić, opisać na blogu lub w książce. Dlatego dla tak wielu osób jestem wiarygodna. Dzielę się tym serdecznie, życzliwie i uczciwie po to, aby wspierać inne osoby. Byłabym najszczęśliwsza na świecie, gdyby wszyscy byli zdrowi, szczęśliwi i wypełnieni wewnętrznym spokojem. Bardzo bym chciała być otoczona dobrymi, mądrymi, życzliwymi, zdrowymi i szczęśliwymi Polakami. Ludźmi, którzy realizują swoje powołanie i wykorzystują swój najlepszy potencjał. Spełnionymi ludźmi pełnymi siły, wiary, pasji i optymizmu, którzy robią fajne rzeczy. To, co mam w sobie, przekazuję dalej. Edukacja to zbyt wzniosłe słowo, ja po prostu dzielę się swoim doświadczeniem.
Wróćmy do samej marki. Jedno z jej głównych haseł brzmi “nie odkładaj do jutra przyjemności, którą możesz mieć dzisiaj”. Podpisuje się pani pod tym też w codziennym, prywatnym życiu?
Absolutnie tak. Życie dzieje się tu i teraz, a my mamy tendencję do odkładania wszystkiego na później. W ten sposób łatwo możemy przeoczyć wszystkie cuda, które są wokół nas, dzisiaj, w tej chwili. Generalnie uważam, że poświęcamy sobie bardzo mało dobrego czasu. Dobry czas to nie ten spędzony przez telewizorem czy komputerem. Jest to czas dla siebie, który buduje naszą siłę i wspiera nasz rozwój. Kobiety często koncentrują się na tym, czego chce ich partner, dziecko i cały czas rezygnują z siebie. I często takie podejście ciągnie się całymi latami. To my mamy edukować naszych mężczyzn, wprowadzać nowe rzeczy w ich życie i musimy pamiętać, że troska o naszą rodzinę, męża, dzieci zaczyna się od nas samych. Musimy sprawić sobie przyjemność, na przykład właśnie dobrym kremem, na który zazwyczaj nie mamy czasu lub pieniędzy, bo wolimy kupić coś innego. Polacy mają mnóstwo pieniędzy na wszelkie używki (alkohol, papierosy) i niezdrowe jedzenie. Lepiej w siebie zainwestować. Na przykład kupując dobry krem.
Wspomniała pani o kremach. Czy ma pani ulubione produkty marki Clochee?
Oczywiście! Jestem zakochana w nowym kremie pod oczy, który właśnie miał swoją premierę. Bardzo lubię także serum, kocham peelingi, zimą szczególnie cynamonowy czy krem o zapachu kwiatu migdałów. Uwielbiam olejki do demakijażu i antyoksydantowy tonik do twarzy. Właściwie cała oferta Clochee to jest to, co lubię. W różnych momentach używam różnych produktów. Na dzień wolę mieć krem o lżejszej formule, a wieczorem gęstszy. Uważam, że wszystkie kosmetyki tej marki są fantastyczne!
Jest pani szczęśliwą żoną, matką i bardzo aktywną osobą. Jak znajduje pani na to wszystko czas? Jak w tej sytuacji osiągnąć wewnętrzną równowagę, bo rozumiem, że jest to kluczowe jeśli chodzi o pani filozofię?
Jest to bardzo kluczowe, dlatego, że jeżeli posiadam wewnętrzną równowagę ispokój to mam siłę żeby robić wiele różnych rzeczy, na nich się koncentrować i doprowadzać je do końca. Zanim zaczęłam moją drogę, marzyłam o tym, żeby pisać książki, a one nie piszą się same. To bardzo długi proces, który wymaga ogromnej pracy, samozaparcia, ale też wiary w siebie. Zawsze mamy w swojej głowie krytyka, który mówi „nie jesteś gotowa, później będziesz mądrzejsza” itd. Proces ten wymaga więc bardzo dużo wewnętrznej siły, a ja czerpię ją z modlitwy, jogi i szeroko pojętej higieny życia. Nie karmię się złymi wiadomościami, nie plotkuję i nie krytykuję innych. Każdy ma swoją drogę rozwoju. Nie oceniam tego. To kradnie energię, czas i siłę. Koncentruję się na swojej rodzinie, bo wiem, że nie jestem w stanie ogarnąć całego świata. Tym bardziej, że jest on coraz bardziej dziwny i nieprzewidywalny. Koncentruje się więc na tym, co jestem w stanie ogarnąć – na moim życiu. Pragnę, aby było jak najlepsze, piękne, pełne miłości. Helena budzi się uśmiechnięta, bo taką zna twarz mamy. Jest to więc cała filozofia życia, która powoduje, że znajduję więcej energii na działania i na robienie fajnych rzeczy. Żywię się zdrowym jedzeniem i optymistycznymi myślami, otaczam się pozytywnymi ludźmi i używam naturalnych kosmetyków. Życie pięknie płynie, a ja jestem jego częścią. Cudowny stan. Cieszę się, że to sobie wypracowałam!