MODA

Ageless – rozmowa z Barbarą Stanisławską i Sylwią Kutą

28.06.2023 Maja Handke i Mateusz Szymkowiak

Ageless – rozmowa z Barbarą Stanisławską i Sylwią Kutą

W ramach naszego cyklu „Przypominamy” powracamy do wywiadów i artykułów z poprzednich numerów Fashion Magazine. Dzisiaj zapraszamy do lektury wywiadu z Barbarą Stanisławską i Sylwią Kutą. Rozmawiała Maja Handke i Mateusz Szymkowiak.

Fashion Magazine nr. 75

Świat „Fashion Magazine” to moda. Ale nie tylko. Pragniemy pokazywać wam coś więcej niż najnowsze trendy i piękne ubrania. Tym razem chcemy skoncentrować się na tym, że styl i piękno nie mają wieku. Dlatego zaprosiliśmy do pozowania Barbarę Stanisławską i Sylwię Kutę. Zapytaliśmy je o pracę modelki, kobiecość i urodę.

Zdjęcia: Michał Polak

Barbara Stanisławska

Figura, która rzuca się w oczy z daleka, piękne, jasne, rozpuszczone włosy, delikatny makijaż i elegancja z odrobiną sportowej lekkości – długi, ciemnogranatowy kardigan, biała koszula, ciemne ołówkowe spodnie i tenisówki z białymi sznurowadłami. Wszystkie elementy stroju, który ma na sobie podczas naszego spotkania, mogą znaleźć się na liście klasyków niezbędnych w każdej stylowej szafie.

KOBIECOŚĆ

Już samo słowo jest idealne. Dla mnie to synonim subtelności i delikatności połączonych z wyjątkową wrażliwością. Nas, kobiety, łatwiej jest zranić, silniej odczuwamy wszystkie emocje.

SIŁA

Umiejętność łączenia pracy zawodowej i prowadzenia domu. Trzy role naraz, czyli matka, żona i kochanka. Moim zdaniem tak zawsze postrzegano prawdziwą kobietę, i to się nigdy nie zmieni.

MODA

Każda z nas ma jakieś niedoskonałości i moda jest właśnie po to, by je zatuszować, a równocześnie wyeksponować to, co w nas piękne. Ta umiejętność również jest dla mnie elementem kobiecości.

STYL

Elegancka klasyka połączona z domieszką sportowego luzu, delikatny makijaż. Podpatrywanie nowych trendów w modzie i niepodążanie ślepo za nimi. Trzeba zachować dystans, odnaleźć swoją kolorystykę – tę, w której czujemy się najlepiej. Choć w sumie możemy nosić każdy kolor, tylko w odpowiednim odcieniu. Sztuką jest wyszperać dobre dżinsy, ołówkową spódnicę albo proste, klasyczne rurki, dobrą marynarkę, must have to białe koszule i T-shirty. W ubraniu ważne jest, żeby nie być przebranym.

UBRANIA

Najważniejsze są dodatki – buty, torebka. Łączą wszystko w szlachetną całość. Pamiętam, jak piętnaście lat temu kupiłam granatowe, sznurowane kamasze z lakierowanej skóry od Tommy’ego Hilfigera. Do tej pory robią wrażenie, nie potrafię się z nimi rozstać, są eleganckie i sportowe. Pięć lat temu kupiłam czarne, sznurowane śniegowce, wyglądają jak lakierki. Zawsze, kiedy je założę, cały strój nabiera designerskiego sznytu. Pamiętam, jak za czasów szkoły średniej pojechałam z koleżanką po wymarzone dżinsy na bazar do Rembertowa. Musiały być tak obcisłe, że aby je założyć, kładłam się na podłodze, przy noszeniu się rozchodziły, później zakładałam je lekko wilgotne i na mnie schły. Pocierałam je pumeksem, żeby się rozjaśniły. Teraz nosi się dżinsy podarte, powoli to akceptowałam, mam nawet jedną taką parę, ale rozdarcia są umiarkowane.

OBCASY?

A to akurat smutny temat. Niestety w porównaniu z moimi rówieśnikami byłam bardzo wysoka, co wtedy nie było w modzie, i miałam kompleks wzrostu. Garbiłam się, żeby zrównać się z innymi. Pamiętam, jak moja mama napisała do „Przyjaciółki” (była tam taka rubryka „Przyjaciółko ratuj”), czy można zatrzymać wzrost. Odpisano jej, żebyśmy przyjechały do Warszawy na badania. Zrobiono mi prześwietlenie głowy i stwierdzono, że hormon wzrostu zanikł, więc już nie urosnę. Mama był przekonana, że chcą ją tylko pocieszyć, ale ja naprawdę już nie urosłam, pozostałam przy swoich 177 centymetrach. Obcasów nie nosiłam z wiadomych przyczyn, a garbienie się próbuję naprostować ciężką pracą na siłowni. Lubię patrzeć na kobiety na obcasach, wyglądają zalotnie i energetycznie, to fajny przywilej kobiecości. Cieszę się, że czasem na sesji założą mi obcasy, czuję wtedy wewnętrzną radość i spełniam ukryte marzenia. Co do poruszania się – nie nauczę się już finezji chodzenia, ale i tak jestem zadowolona. Nie oceniajmy nikogo, że jest za wysoki, za niski, za gruby (szczególnie małych dzieci!), bo to pozostawia kompleksy, które będą im towarzyszyć przez całe życie. A zakończę na wesoło. Kiedy w 1979 roku brałam ślub, po ceremonii poszliśmy z kościoła do fotografa zrobić zdjęcia na Nowy Świat do pani Gołasowej. Zauważyłam, że nie jest ona do końca zadowolona i ciągle nas przestawia. Wreszcie zapytała, czy nie byłoby problemem, gdybym zdjęła buty. Zrobiło mi się smutno, bo wiele serca włożyłam, żeby je znaleźć. Dodam, że były na obcasach. Mój mąż – Jan Tadeusz Stanisławski – był 2 cm ode mnie niższy, a obcasy miały 8 cm, więc na zdjęciach byłam od niego o głowę wyższa. Jak na satyryka przystało, nie stanowiło to dla niego problemu. Taka była moja pierwsza przygoda z obcasami.

DOJRZAŁOŚĆ

Istnieje stereotyp, że kobieta 60+ staje się niewidoczna, chciałabym go złamać. W wieku 60 lat zaczęłam trenować na siłowni, od 25 lat prowadzę „Schowek na antyki”, pracuję jako modelka. Moje młodsze koleżanki mi mówią, że jestem dla nich inspiracją – i to mnie motywuje.

HARMONIA

To równowaga w sferze ciała i duszy. Bycie dobrym dla siebie, cieszenie się każdą chwilą. Wierzę, że nie warto odmawiać sobie małych przyjemności. Trzeba być pogodnym i życzliwym, ale też otaczać się ludźmi z dobrą energią. Dbać o zdrowie, wyciszenie, żyć w zgodzie z naturą.

INSPIRACJE

Każda kobieta jest piękna. Tylko częściej powinniśmy się do siebie uśmiechać, mówić komplementy i wspierać, dzielić wiedzą na temat pielęgnacji i zdrowia. Czasami wystarczy wysłuchać drugą osobę, żeby otworzyła się i nabrała pewności siebie. To ważne.

PASJA

Dla mnie to praca. Antyki to przedmioty z duszą, to moje miłości od pierwszego wejrzenia.

MIŁOŚĆ

Myślę, że najlepszym lekarstwem na tę związaną z kobiecością nadwrażliwość jest miłość. Dlatego lubię powiedzenie Coco Chanel, że kobietę najlepiej ubiera miłość.

KANONY PIĘKNA

Nikt z nas nie jest doskonały, więc zaakceptujmy siebie! Zresztą doskonałość też może być nudna. Fajnie, że różnimy się od siebie. Dzięki temu możemy się nawzajem inspirować i podpatrywać.

FIGURA

Odziedziczyłam ją, nie mam tendencji do tycia, moi rodzice i rodzeństwo byli szczupli i wysocy. To tak jak ładna skóra, dobry gatunek włosów, białe zęby. Z wiekiem zwracam jednak więcej uwagi na to, co jem, unikam przetworzonej żywności, czytam składy, nie jadam mięsa, ograniczam gluten. Nie objadam się, szczególnie wieczorem. Żołądek ma wielkość zaciśniętej pięści, więc taka objętość pożywienia wystarcza na jeden posiłek. Uwielbiam słodycze, nie odmawiam ich sobie, bo sprawiają mi przyjemność, ale dozuję je w granicach rozsądku. Żeby ciało utrzymać w lepszej kondycji, ważny jest ruch, ja wybrałam siłownię i jogę. Obserwując siebie, stwierdzam, że geny są najważniejsze, traktuję je jak prezent, który dostałam od życia.

PRACA MODELKI

Znalazła mnie… Dwa razy dostawałam propozycje pozowania – raz w trakcie pracy, raz, kiedy wracałam z treningu i jechałam tramwajem. Pracując jako modelka, zauważyłam, że otworzyłam się na kobiecość, polubiłam siebie. W czasie zdjęć pracuję ze wspaniałymi ludźmi z pasją – fotografami, stylistami, makijażystami, fryzjerami. Potrafią odkryć ukryte w nas piękno. Doceniam to, że moja agencja znajduje dla mnie zlecenia niewymagające brania udziału w castingach, które byłyby dla mnie dodatkowym stresem. Wiem też, że mój wiek jest przywilejem w tej branży – konkurencja w mojej grupie wiekowej jest o wiele mniejsza od tej, z jaką konfrontują się moje młode i bardzo młode koleżanki.

MEDIA SPOŁECZNOŚCIOWE

Są potrzebne, uczą, pomagają i inspirują, poznajemy dzięki nim innych ludzi, ich problemy i radości. Ludzie potrafią się wzajemnie wspierać. Od lekarzy prowadzących własne konta możemy się wiele dowiedzieć. Możemy zobaczyć piękne zakątki świata, do których nigdy sami nie dotrzemy. Wciąż się wprawiam, ale z radością udostępniam zdjęcia i kampanie, w których biorę udział. Staram się jednak nie żyć ze smartfonem w dłoni.

Sylwia Kuta

Spotykamy się rano. W Charlotte w samym centrum Warszawy. Przychodzi przed czasem. Chwilę ją obserwuję. Jest nieco przestraszona. To w końcu jej początki nie tylko w świecie modelingu, ale także w stolicy. Ubrana jest w biały T-shirt, dżinsy i tenisówki, ale zwraca na siebie uwagę. Jest wysoka, szczupła, ma krótkie jasne włosy i piękne duże oczy. Zamawia kawę i bardzo lekkie śniadanie. Mówi, że trochę boi się tej rozmowy, bo to pierwszy wywiad w jej życiu. Debiuty są wspaniałe, czas więc na ten pierwszy raz!

KOBIECOŚĆ

Wspaniale jest być kobietą! Ale dziś to bardzo trudne zadanie. Mam tu na myśli poczucie bezpieczeństwa. To nieprawdopodobne, że mężczyźni na ulicy potrafią nie tylko gwizdać i trąbić za nami, ale też nas zaczepiać. Słownie i fizycznie. Dlatego noszę ze sobą w plecaku gaz pieprzowy. Bycie kobietą jest trudne, bo odgrywamy wiele ról. Mam też wrażenie, że jako kobiety musimy udowadniać światu więcej. Do dzisiaj panuje przecież stereotyp „ładna głupia”, choć na szczęście ja się z tym nie spotkałam.

STEREOTYPY

Od podstawówki słyszałam, że jestem za mało dziewczęca. A co to znaczy? Że nie byłam taka jak inne dziewczyny? Że nie byłam stereotypowa? Że nie taka, jak chciały nauczycielki? A przecież każdy zachowuje się tak, jak chce. W Warszawie nikt nie zwraca uwagi na to, że mam krótkie włosy, ale gdy jestem w swojej miejscowości, zdarza się, że ludzie dziwnie na mnie patrzą. Kilka razy ekspedientka w sklepie powiedziała do mnie per „chłopcze”, choć dobrze wiedziała, że jestem dziewczyną. Obracam to w żart. Ale właśnie dlatego staram się być otwarta i nie patrzeć na innych przez pryzmat stereotypów.

INSPIRACJA

Największą inspiracją jest dla mnie moja mama. Jest szczęśliwa, ma dom, rodzinę, dzieci. Mamy świetną relację. Wspiera mnie we wszystkim, co robię. Chce, żebym spełniała swoje marzenia. Uczy mnie życia i pracy. Sama, żeby być w życiu spełniona, musiała na to ciężko zapracować.

MEDIA SPOŁECZNOŚCIOWE

Dziś na swoim Instagramie @syylwkaa mam mało zdjęć, ale kiedyś było ich 400. Odkąd dostałam się do agencji, zmieniłam wizerunek i ścięłam włosy, na nowo buduję swoje portfolio w sieci. Bo w przypadku pracy modelki media społecznościowe to właśnie takie współczesne portfolio. Doskonały przykład znaku czasów. Klienci mogą zobaczyć tam naszą twarz nie tylko w agencyjnej sesji, lecz także na backstage’u. Poznać naszą prywatną stronę i zdanie na wiele tematów, co coraz bardziej ceni się w modelkach.

MODELING

Moja siostra jest jeszcze wyższa ode mnie, więc każdy jej mówił, że powinna być modelką. Ale ona totalnie tego nie czuła. Natomiast ja dość długo robiłam zdjęcia na Instagram. Wkręciłam się w to. Spodobała mi się ta praca. Ale to nie tak, że szaleńczo starałam się o casting w agencji. To skaut odnalazł mnie w internecie i do mnie napisał. Nie wiedziałam, co mam robić. To było takie dziwne uczucie – z jednej strony chciałam, ale z drugiej – bardzo się bałam. Bo było ryzyko, zresztą jak zawsze w przypadku nowego wyzwania i drogi w nieznane. Radziłam się więc rodziców i znajomych. Rodzice przyjechali nawet ze mną na ten casting. Cieszę nie, że zaryzykowałam. Bo lepiej żałować, że coś nam nie wyszło, niż tego, że nie spróbowaliśmy.

SESJA DO „FASHION MAGAZINE”

To moja pierwsza profesjonalna sesja w życiu. Kiedy na nią szłam, słuchałam „Come On Eileen” Dexys Midnight Runners. To mój ulubiony kawałek. Początkowo myślałam, że będziemy robili sesję w hotelu. A tymczasem tam był głównie backstage. Panowała na nim wspaniała atmosfera, choć pracy od samego początku miałyśmy bardzo dużo. Kilka razy byłyśmy malowane, czesane, przebierane. Jestem bardzo wdzięczna pani Basi za to, że służyła mi radą. Jest taka charyzmatyczna, wygląda jak hollywoodzka gwiazda filmowa. Pogoda nie była sprzyjająca, było nam zimno, ale idealnie wpisało się to w pomysł fotografa. Zdjęcia pod Pałacem Kultury i Nauki zapamiętam na zawsze. Bardzo chciałabym jeszcze kiedyś powtórzyć współpracę z tą ekipą. Po wszystkim, kiedy wróciłam do hotelu, położyłam się na łóżku i zastanawiałam, czy to wszystko wydarzyło się naprawdę. Na pewno powieszę sobie zdjęcia z tej sesji na ścianie w pokoju, a moja mama zabierze „Fashion Magazine” do pracy.

DOJRZAŁOŚĆ

Pani Basia jest wspaniale dojrzałą kobietą. Dojrzałość ma swoje etapy. Mam 19 lat, czuję się na 17, więc tak wiele ich jeszcze przede mną. W każdym wieku inaczej postrzegamy siebie, swoje ciało oraz innych ludzi. Podoba mi się to, że w przestrzeni publicznej coraz częściej pojawiają się osoby dojrzałe, które są modelkami, śpiewają, szukają miłości i spełniają swoje marzenia. Fajnie, że dzisiejszy świat na to pozwala. Dlaczego ktoś na emeryturze ma siedzieć w domu? W modzie kontrast wiekowy między modelkami to coś, na co czekaliśmy od lat. Dobrze, że to się wreszcie dzieje!

STYL I MODA

Kupuję ubrania w lumpeksach. Mają duszę. Bardzo lubię męskie oversize’owe marynarki i kamizelki. Mam swój ulubiony ciucholand w Tarnowie. Można w nim dostać superrzeczy. Chodzę do niego z moją koleżanką na dzień przed dostawą, kiedy wszystko jest po 2 złote. Ona świetnie szyje, więc często nam coś przerabia. Cieszę się, że nasze podejście do odzieży używanej mocno się zmieniło. Kiedyś kupowanie w lumpeksach było obciachem, wstydem, dzisiaj zrobiło się to modne. To fajne, chociaż przez to trudniej znaleźć prawdziwe perełki. Dawajmy jednak ubraniom drugie życie, bądźmy eko.

DBANIE O SIEBIE

Sporo ćwiczę, ostatnio polubiłam wstawanie rano, o szóstej lub siódmej. Idę wtedy na rower, po którym czuję przypływ wspaniałej energii. Zdecydowanie mam lepszy dzień, gdy rano trochę się poruszam. Mam też rozpisany trening siłowy i bardzo go pilnuję. A dieta? Jem zdrowo, ale nie jestem z tych, którzy się ograniczają. Trzeba po prostu myśleć, co, jak, z czym i w jakiej ilości jeść. Ostatnio przejęłam w domu kuchnię i gotuję dla całej rodziny. Najchętniej makarony, pod przeróżną postacią. Sprawia mi to wielką przyjemność. Kiedyś też chętnie piekłam. Te umiejętności z całą pewnością przydadzą mi się, kiedy zacznę studiować lub na dobre rozpocznę modelingowe kontrakty.

PASJA

Jazda konna. Niestety nie mam swojego konia. Kiedyś jeździłam rekreacyjnie i zaczęłam trenować skoki, ale zmieniłam stajnię i teraz staram się po prostu szlifować swoje umiejętności oraz jak najlepiej zrozumieć, na czym polega praca z koniem. Dzięki jeździe konnej skupiam się na swoich ruchach i funkcjonowaniu ciała, poznaję je.

KOMPLEKSY

Akceptuję w sobie wszystko. Ale wiadomo, każdy ma kompleksy… Z zewnątrz tego nie widać, ale mam skoliozę, taką „eskę”. Żyjemy na szczęście w świecie, który nie chce już być idealny. Zresztą nie da się być idealnym, nie ma takiej możliwości. Naturalność i różnorodność są wspaniałe.

SHOW-BIZNES

Boję się go, jest w nim dużo pułapek. Nasłuchałam się o dużej konkurencji, o słynnym wyścigu szczurów, że niby każda modelka jest dla innych konkurencją. Ale na razie się z tym nie spotkałam i niczym nie zraziłam.

PLANY I MARZENIA

Wyjeżdżam na Fashion Week do Paryża. Stres ogromny! Jestem podekscytowana. To od razu skok na głęboką wodę. Zwykle dziewczyny z Polski najpierw lecą do Azji, a dopiero później próbują swoich sił w Europie. Mam nadzieję, że uda mi się zrobić za granicą coś fajnego, że będę zauważona przez tamtejszych klientów. Bardzo przygotowuję się do tego wyjazdu. Nadrabiam wiedzę o wielkiej modzie, oglądam dokumenty o słynnych projektantach. Za rok chcę iść na studia. Na weterynarię albo coś pokrewnego z biologią i chemią. Nie chciałabym z tego rezygnować. To fajny moment w moim życiu. Czuję, że zaczyna się coś niezwykłego. Trzymaj kciuki i życz mi powiedzenia.