MODA, STYL ŻYCIA

Feeria kolorów w jądrze ciemności

08.03.2015 Redakcja Fashion Magazine

Feeria kolorów w jądrze ciemności

Sapeur to członek La Sape – Société des Ambianceurs et des Personnes Élégantes, czyli w swobodnym tłumaczeniu: Stowarzyszenia Animatorów Atmosfery i Elegantów.

Podobnie jak ich pobratymcy znad Sekwany i Tamizy, dandysi znad rzeki Kongo przywiązują fundamentalną wagę do wyglądu, ubioru i manier. Ale podczas gdy Europejczycy stawiają na powściągliwość, w garderobie sapeur rządzi nieposkromiona ostentacja w asyście jej najskuteczniejszych sojuszników – koloru i blingu.

EN_01121584_1134

Sapeur noszą się jak dżentelmeni na LSD. Trzyczęściowy garnitur? Naturalnie! Ale pistacjowy, żółty, różowy albo lila. Niech na spodniach będą prążki, a na marynarce kratka. Do tego kontrastujące koszula, krawat i poszetka oraz buty ze skóry krokodyla albo żaby. Wszystko czyściutkie i jak spod igły, w porażającej opozycji do biednej, zrujnowanej stuleciami kolonializmu i dekadami wojen rzeczywistości.

Na szczęście odwrotnie niż dandys, sapeur nie musi być bogaty. Wystarczy mu fantazja i przekonanie, że niechlujne ubranie jest oznaką braku szacunku dla innych. Najmodniejsze kreacje można sprowadzić z Europy, ale nie gorsze uszyje się u krawca na miejscowym targu albo od kogoś pożyczy. Bo sapeur trzymają się razem. Pomagają sobie, komplementują swoje stylizacje i oczywiście rywalizują. Organizowane w Brazzaville czy Kinszasie konkursy na najlepszy strój wyglądają trochę jak bale, na których w latach osiemdziesiątych spotykali się nowojorscy geje z rasowych mniejszości. To podobieństwo sięga głębiej niż podszewki wystrzałowych kreacji.

EN_01121584_1616

W Stanach Zjednoczonych ubodzy, zepchnięci na margines czarni transwestyci marzyli o życiu jak z „Dynastii” – godnym naśladowania ideałem była piękna, bogata i, rzecz jasna, biała kobieta. Ubranie się tak jak ona pozwalało pomarzyć i na chwilę zapomnieć o przegranej pozycji – moda była sposobem na wymazywanie społecznych różnic.

La Sape narodziło się z kolei z fascynacji elegancją i wyrafinowaniem białych, głównie francuskich kolonizatorów. Ci przybyli do Afryki z misją „cywilizowania dzikusów”, a że „dzikusy” często chodziły gołe, „cywilizowanie” zaczęło od obowiązkowego ubrania. Ze Starego Świata zaczął płynąć strumień secondhandowych ciuchów, który zresztą nie wysechł do dziś.

Służąc w domach białych panów, mieszkańcy Kongo zaczęli wyglądać po europejsku także dlatego, że wynagrodzenie za pracę odbierali nie w gotówce, ale w używanych ubraniach właśnie.

EN_01121584_1342

Ale dopiero przybycie do Kongo pod koniec dziewiętnastego wieku Batopo – kolonialnych robotników z Afryki Zachodniej nadało La Sape jego ostateczny kształt. Ci zamożniejsi i bardziej obyci z wielkim światem Afrykańczycy z wybrzeży stali się dla mieszkańców Kongo inspiracją i odskocznią od kompleksu niższości skutecznie zaszczepianego im przez kolonialistów. Pod ich wpływem przyszli sapeur ostatecznie zaadoptowali styl ubierania białych, zreinterpretowali go i niczym rękawicę rzucili w twarz ciemiężycielom.

Bo La Sape to nie tylko stylowy wygląd, ale przede wszystkim nieposkromiona joie de vivre, która jest przywilejem wyłącznie ludzi wolnych.