brak kategorii

Kim jest „aktywista”, który zaatakował Gigi Hadid i Kim Kardashian?

29.09.2016 Michalina Murawska

Kim jest „aktywista”, który zaatakował Gigi Hadid i Kim Kardashian?

Za skandalicznymi wybrykami stoi (już od 2011 roku) pochodzący z Ukrainy Vitalii Sediuk, któremu pomimo tego, że jest doskonale znany w branży ze swoich wybryków, cały czas udaje się zaskakiwać gwiazdy i ich ochroniarzy swoimi występkami. Sediuk słynie z tego (choć nie wiemy czy w tym przypadku jest to dobre słowo), że atakuje wybrane gwiazdy na premierach, czerwonym dywanie lub podczas masowych imprez, usprawiedliwiając to walką z nieprawidłowościami systemu świata mody czy zasadami panującymi w show biznesie.

Jednego nie można Sediukowi odmówić: sprytu. Na czerwony dywan wchodził na początku na akredytacji medialnej swojego byłego pracodawcy – ukraińskiej telewizji 1+1, zawsze wie, jak dostać się jak najbliżej gwiazdy i jak skutecznie ominąć jej ochroniarzy. W swojej „karierze” zaatakował już między innymi innymi Madonnę, Willa Smitha, którego pocałował na premierze „Facetów w czerni”, Bradleya Coopera i Leonardo Di Caprio.

Incydent, najpierw z Gigi Hadid, a następnie z Kim Kardashian, na nowo obudził jednak dyskusję na temat jego działań, a Patricia Garcia z Vogue.com w swoim artykule otwarcie zastanawia się w swoim artykule czy to nie czas, aby wreszcie odebrać mu paszport. Tego, że żartowniś narusza cielesność i prywatność gwiazd, nie trzeba chyba nikomu tłumaczyć. Niejednokrotnie był za swoje czyny aresztowany, Kim wczorajszy incydent także zgłosiła francuskiej policji i prawdopodobnie spotka się z Ukraińcem na sali sądowej. Bardziej ciekawi nas jednak idea, jaką Sediuk usprawiedliwia swoje występki. W przypadku Gigi Hadid twierdził, że walczył z kondycją branży mody promującej modelki, których jedyną wartością są miliony followersów na Instagramie i chce „otworzyć oczy zaślepionej Annie Wintour”, zaś całując pośladki Kim bronił swojej postawy chęcią zwrócenia uwagi na stosowanie przez celebrytkę sztucznych implantów.

Dla nas brzmi to jednak jak słabe tłumaczenie totalnie bezmyślnych działań. Media społecznościowe stwarzają obecnie tyle możliwości głoszenia własnych poglądów, że naruszanie osobistej strefy i atakowanie fizyczne celebrytów, cokolwiek byśmy o nich nie myśleli, jest po prostu niesmaczne.