MODA, STYL ŻYCIA
EXCLUSIVE: jak powstają kreacje Magdy Gessler? Opowiedziała nam o tym
13.09.2016 Patryk Chilewicz
Pani Magda jest osobą na tyle charakterystyczną i wzbudzającą emocje, że trudno koło niej przejść obojętnie. Ma na swojej głowie dwa programy, własne restauracje oraz miliony fanów, więc nic dziwnego, że doba wydaje się dla niej śmiesznie krótka. – Nie mogę chodzić do sklepów, bo nie mam na to czasu. Nie dałabym radę spędzić całego dnia na przeglądaniu ubrań w sklepach – mówi w rozmowie z Fashion Post. – Wiadomo, że nie mogę iść do sklepu sobie kupić jakiejś kreacji, wiadomo, że mam rozmiar 42, a to nie jest ulubiony rozmiar projektantów, a zwłaszcza Włochów, którzy te rozmiary zaniżają. A ja kocham włoską modę: Dolce&Gabana, Gucci czy Fendi – zdradza nam Magda Gessler.
Kreatorka opowiedziała nam o tym, w jaki sposób powstała jej ikoniczna już kreacja na ostatni bal telewizji TVN. – Kreację na niedawny bal TVN wymarzyłam sobie już dawno. Co robi Magda Gessler? Magda Gessler dostaje od przyjaciółki swojej córki zestaw materiałów. Najpierw zestawia kolory, mówi jakich kolorów potrzebuje, po czym wybiera z kolorów, które zostały wysłane, konkretne kolory do sukienki. Kiedy barwy już są wybrane i konkretne materiały są połączone w odpowiedniej kolejności, trzeba pomyśleć o motywie sukienki. Ja wymarzyłam sobie wielką żyrafę, niech pan sam spojrzy – mówi restauratorka i pokazuje na swoim telefonie zdjęcia palety materiałów oraz żyrafy, która ją zachwyciła.
– Następnie myślimy nad projektem sukienki i… zaraz będzie sukienka. Wcześniej jednak Aga Pou musiała pojechać do Łodzi, by mi ją wyhaftowali – dodaje Gessler. Z Pou pani Magda współpracuje już od dawna. To właśnie ona odpowiedzialna jest za dopieszczenie pomysłów, które wymarzy sobie gwiazda. Widać jednak, że panie dobrze się dogadują.
A czym Gessler kieruje się myśląc o swoich następnych strojach? – To musi być jakiś pomysł, który przekracza jakieś mieszczaństwo, snobizm. Iść pod prąd. I za każdym razem robię coś czego nikt inny by w tym kraju nie zrobił – mówi nam. Cóż, trudno się z nią nie zgodzić.