Patryk Chilewicz: Świat modelingu przez ostatnie 20 lat bardzo się zmienił. Internet przybliżył “szarym” ludziom ten świat. To dobrze czy źle?
Renata Kaczoruk: mówisz o demokratyzacji świata fashion. Ja się na to cieszę, bo więcej osób może być elementem tego świata, są dzięki temu bardziej twórczy, kolorowi, mniej snobistyczni, niewyrafinowani. Mieszanka powoduje wybuch i im mamy więcej elementów, tym ten wybuch może być większy. Moda polega na tym, że dopływa nowa energia, nowe pomysły, nowa wrażliwość.
Cara Delevingne, która jest na nowej, wrześniowej okładce „Vogue’a” powiedziała, że trochę przeraża ją fakt, że przez ten postęp internetu dostaje zlecenia nie za to jakie ma portfolio tylko za to ile ma obserwatorów na Instagramie. Co ty o tym sądzisz?
Mnie by to nie przerażało. Dla mnie to jest dowód na to, że to ona jest osobowością, której uwagi i obecności poszukuje tłum, zatem poszukuje jej też projektant, fotograf. To ona jest podmiotem. Ma dużo więcej do zaproponowania. Każda współpraca to negocjacja – proces powstawania jakiejś sesji, projektu. Jeżeli to ona ma tę silniejszą pozycję, jeżeli Instagram jest dowodem na to, jak wielki wpływ ma na środowisko i na opinię publiczną, to ma więcej do powiedzenia, ma asa w rękawie i może więcej zaproponować.
Snapchat i Instagram przybliżył nam życie modelek, modeli i sprawił, że bardzo dużo osób, nieważne czy mają predyspozycje czy nie, chce wejść do tego świata. Teraz jest tak, że co druga trzynastolatka marzy o karierze modelki. Czy ta demokratyzacja nie daje dziewczynom złudnego uczucia, że to jest prosty zawód i dostępny bardzo łatwo?
Myślę, że prosty i łatwo dostępny nigdy się nikomu nie wydawał. Może szowinistycznym mężczyznom albo kobietom, które nigdy nie aspirowały do tego. Młode dziewczyny częściej bardzo tego by chciały i wydaje im się to właśnie nieosiągalne. Tak naprawdę jest to super prosta sprawa: jeśli masz predyspozycje, jeśli masz pasję i umiejętności, to to jest prosta ścieżka. Dopiero praca jest ciężka i tu bym zauważała błąd w myśleniu. Dziewczynom się wydaje, że jak już osiągną jakiś pierwszy sukces, to wszystko jest przed nimi ułożone, rozwinięte jak czerwony dywan i już niczego nie muszą robić, a to dopiero tam zaczyna się praca, tam się zaczyna prawdziwy challenge.
Ciężki jest ten challenge? Myślałaś sobie kiedyś „dlaczego wybrałam tę drogę, mogłam mieć jakąś inną pracę”?
Pewnie, że tak, wiele razy. Bardzo dużo trzeba poświęcić modelingowi, to się zaczyna bardzo wcześnie. Nie jesteśmy ukształtowane, nie wiemy do końca czego chcemy. Świat przyjmuje nas jako gościa i tak naprawdę sprawdza, jak długo się utrzymamy. Jeszcze nie jesteśmy pewne czy chcemy być tego częścią, a już walczymy o to, żeby tam zostać. To jest taka przygoda, w której jest mnóstwo wątpliwości, przemyśleń, poszukiwań siebie, zadanych sobie samej pytań „co się ze mną dzieje, jak się zmieniam”.
To ciężkie. Dorastająca dziewczyna w takim świecie, tyle różnych bodźców. Warto jest mieć jakąś przewodniczkę czy mentora, który będzie służył radą. Ty miałaś taką osobę?
Nie, jesteśmy zdane na siebie i na tym polega piękno tego zawodu. To jest naprawdę podróż w pojedynkę. Jasne, czasem zdarza się, że dziewczyny mają jakiegoś bookera, opiekuna, ale tak naprawdę tę pracę trzeba wykonać samemu. Podróżuje się samemu, podejmuje się decyzje samemu, staje się w niebezpiecznych sytuacjach samemu. Tak było, jest i będzie