brak kategorii
Czy potrafilibyśmy kochać Bridget Jones w rozmiarze zero?
08.06.2016 Michalina Murawska
Praktycznie każdy z nas jest w jakimś stopniu Bridget Jones. Stworzona przez Helen Fielding bohaterka idealnie oddaje nasze sercowe rozterki, problemy z odnalezieniem własnej drogi życia, żałosne stany po upojeniu alkoholowym, walkę z upływającym czasem czy w końcu z wahającą się wagą. Ta ostatnia stała się tematem rozmowy brytyjskiego „Vogue’a” z wcielającą się w jej rolę Renée Zellweger.
– Waga Bridget jest zupełnie normalna, nigdy nie rozumiałam dlaczego wszyscy tak bardzo zwracają na to uwagę. Jeśli jakikolwiek aktor dostałby taką propozycję jak ja, to również zgodziłby się zmienić wagę dla roli – powiedziała Zellweger w magazynie. Przypomnijmy, że waga aktorki 15 lat temu, gdy premierę miała pierwsza kinowa część przygód Jones, wywołała wiele kontrowersji. Świat z mieszanymi uczuciami patrzył na szczupłą aktorkę, która do dwóch kolejnych filmów tyła specjalnie do roli. Tabloidy przepowiadały jej w pewnym momencie nawet śmierć spowodowaną zbyt częstymi zmianami diety.
Tymczasem Renée żyje i ma się dobrze – podobnie zresztą jak bohaterka przed nią odgrywana. Bridget w nowej części przygód będzie zmagała się z trudami macierzyństwa. Zagorzali fani martwią się, bo obecna figura Jones w niczym nie przypomina puszystej kobiety z pierwszej części. – Bridget w końcu dotarła do właściwej wagi, lecz nadal nie rozwiązała swoich problemów dotyczących miłości i samotności – uspokaja reżyserka najnowszej części, Sharon Maguire.
Ta idealna waga Jones to według produkcji 38 / 40, a więc wciąż nie rozmiar zero, choć już nie objętość trzech kilogramów spaghetti carbonara. To rozmiar, który nie budzi już większych kontrowersji, a dzięki licznym akcjom w mediach społecznościowych ludzie nie postrzegają już „czterdziestki” jako ewenementu wymagającego leczenia.
Czy nie o to jednak chodziło w epopei o życiu Bridget Jones? Przecież ona często w karykaturalny, lecz na wskroś bezpośredni sposób przekazywała nasze bojaźnie i zmartwienia. Teraz zabraknie jednego z ważnych elementów tej układanki – wagi. Oby tylko ciąża nie sprawiła, że Bridget zechce być osobą na wskroś normalną – tego chyba byśmy już nie przeżyli.
Polska premiera „Bridget Jones Baby” już 16. września.