Przez pięć lat istnienia modowej marki Roberta Kupisza nauczyłam się już, żeby nigdy nie analizować, ani tym bardziej oceniać jego pokazów wyłącznie pod względem zaprezentowanej kolekcji. Dlaczego? Uważam po prostu, że skupianie się wyłącznie na ubraniach, które Kupiszowi wychodzą raz lepiej, raz gorzej, jest bardzo krzywdzące i nie oddaje w pełni zamysłu i idei jaka stoi za jego marką. Pokazy kolekcji projektanta, który nazwisko w branży z sukcesem wyrobił sobie także jako tancerz, fryzjer i stylista, od początku skupiały się równie mocno na atmosferze, muzyce, oświetleniu i innych aspektach, które czyniły z nich hołdujący spontaniczności spektakl.
Nie inaczej było tym razem, wraz z prezentacją kolekcji na lato 2017. Industrialną halę w warszawskiej Soho Factory wypełnił tego wieczoru klimat głębi oceanu i fantastyczny głos Natalii Przybysz, która wraz z zespołem zajęła się oprawą muzyczną. Z okazji pięciolecia istnienia swojej autorskiej marki, Robert Kupisz postanowił zabrać gości w podróż śladem swoich wakacyjnych wspomnień – zarówno tych związanych z rodzimymi plażami nad Bałtykiem, jak i bułgarskim Słonecznym Brzegiem. Projektant po raz kolejny udowodnił tym samym, że jego główne inspiracje mają bardzo osobiste podłoże, a najwięcej czerpie z unikalnych przeżyć i kontaktu z drugim człowiekiem.
Nawiązania do głównych motywów były obecne począwszy od luźnych, niezobowiązujących fasonów, tak typowych zresztą dla Kupisza, aż po paletę barw, która płynnie oscylowała wokół piaskowego beżu, marynistycznego granatu, błękitu, bieli i koloru koralowego, który miał przywodzić na myśl charakterystyczne koszulki ratowników. Nowością było także naniesienie związanych z motywem przewodnim nadruków na delikatne jedwabie i wyraziste skóry. Wśród kobiecych sylwetek dominowała eteryczność i subtelność, którą projektant postanowił uzyskać dzięki licznym nawiązaniom do estetyki hipisowskiej i klimatu lat. 70. – na wybiegu co chwilę pojawiały się delikatne sukienki i spódnice maxi, sensualne mini z falbanami i oversize’owe białe koszule będące kwintesencją niezobowiązującego, wakacyjnego stylu.
Muszę jednak przyznać, że zdecydowanie więcej uwagi poświęcałam tym razem propozycjom dla panów i to nie tylko dlatego, że prezentowali je tak świetni modele jak Anatol Modzelewski, Jakub Kosel czy Yiorgos Karavas, który przyleciał do Polski specjalnie na ten pokaz. Męskie sylwetki były po prostu znacznie ciekawsze, a lniane płaszcze typu „duster”, cienkie parki w kolorze kości słoniowej czy białe koszule z falbanką przy szyi już teraz widziałabym w swojej szafie. Trafioną decyzją było także uzupełnienie stylizacji o białe Adidasy „Stan Smith”, które idealnie współgrały z niewymuszonym charakterem wykorzystanych fasonów. Wysokie koturny i szpilki, które udostępniła marka Kazar nie prezentowały już się niestety tak ciekawie, ale to temat na zupełnie inną refleksję.
Robert Kupisz nie byłby sobą, gdyby nie zaprosił gości do świętowania pięciolecia swojej marki z prawdziwą pompą. After-party, podczas którego halę w Soho Factory wypełniły dźwięki latynoskiej muzyki trwało do późnych godzin nocnych (a może wczesnych porannych?), a projektant po raz kolejny udowodnił, że jest królem spontaniczności, dystansu i luzu. A to cechy, które w obliczu rosnącego nadęcia branży, naprawdę należy docenić.