Powiedzieć o tegorocznej Gali Met „działo się!” to za mało. Patrząc na zdjęcia z wczorajszej imprezy i gorącego after party mamy na twarzy wypieki i nadal nie możemy nacieszyć oczu pięknem zaprezentowanych kreacji, fryzur i makijaży. Pomimo tego że niektóre gwiazdy dosłownie zinterpretowały temat wystawy w Metropolitan Museum of Art, a inne postawiły na niezawodną klasykę, trzeba przyznać, że poziom na czerwonym dywanie był w tym roku naprawdę wysoki. Nie narzekają zapewne także dziennikarze, portale i rubryki towarzyskie – Met Gala dostarczyła im naprawdę sporo tematów do dyskusji.
Do widoku zakochanych Belli Hadid i wokalisty The Weeknd zdążyliśmy się już przyzwyczaić, tym razem więc wszystkie spojrzenia zwrócone były w stronę jej starszej siostry, Gigi, która na czerwonym dywanie oficjalnie zadebiutowała z nowym chłopakiem u boku. Modelka ma ewidentnie słabość do muzyków, ale jakoś specjalnie się jej nie dziwimy. Gwiazdą wieczoru była także Beyonce, o której nie mówiono jednak wyłącznie z powodu jej wyjątkowo szczupłej sylwetki i bajecznej kreacji od Givenchy. Gwiazda, niejako potwierdzając krążące w kuluarach plotki, pojawiła się na gali nie tylko bez męża, Jaya-Z, ale także bez ślubnej obrączki na placu, a fotografowie bardzo często fotografowali ją w towarzystwie brytyjskiego aktora, Idrisa Elby.
Jak co roku, zachwyciły dość niekonwencjonalne duety, czyli projektanci i ich muzy. Alessandro Michele z Gucci przechadzał się po czerwonym dywanie w towarzystwie Florence Welch i Jareda Leto (Welch jest twarzą linii akcesoriów włoskiego domu mody, a Leto – linii męskiej), Olivier Rousteing z Balmain dumnie pozował u boku, uwaga, 50-letniej (!) Cindy Crawford, a Riccardo Tisci – Madonny. Cudownie prezentowały się także małżeństwa o dłuższym stażu – Nicole Kidman i Keith Urban, oszałamiająca Kate Bosworth i Michael Polish czy Rosie Huntington-Whiteley z Jasonem Stathamem.
Było pięknie!