MODA, STYL ŻYCIA

Robert Kupisz Tango jesień-zima 2017

03.12.2015 Redakcja Fashion Magazine

Robert Kupisz Tango jesień-zima 2017

Niewielka sala w jednym z klubów w Buenos, przyćmione, rozproszone światło, muzyka chrypi jak ze starego magnetofonu. Odsunięte krzesła otaczają niewielką taneczną przestrzeń, a mężczyzna rozpoczyna grę gestów (tzw. cabeceo) – daje znać partnerce, że pora na taniec. Ona w bardzo kobiecej sukience, z rozcięciem odważnie odsłaniającym ciało, on cały w czerni. Kiedy tańczą skupiają na sobie całą uwagę. I nie ma nic poza tangiem.

Robert Kupisz musiał z pewnością obejrzeć dużo wieczorów tanecznych, zwanych milongami, oraz zdjęć i filmów z klubów tanecznych w Ameryce Południowej, ponieważ niemalże całą odsłonę swojej nowej, jesienno-zimowej kolekcji poświęcił kulturze tanga. Co ważne, nie pozbawił jej właściwej otoczki, choć pozwolił sobie na drobne odstępstwa od normy, sprytnie miksując ultra kobiece fasony i eleganckie męskie sylwetki z typowym dla siebie nonszalanckim sportem.

Do praskiej Soho Factory przeniesiono klimat niczym z tanecznego występu – przygaszono reflektory, ustawiono sceniczne, punktowe światło, a na początku wybiegu przymocowano obracającą się gramofonową płytę. Anturaż świetnie wprowadzający tłumy zgromadzonych gości w odpowiedni, muzyczny klimat.

Całą kolekcję Kupisz podzielił na trzy sekwencje i zgodnie z filozofią tango, postawił na lekką improwizację. Pokaz otworzyła zjawiskowa Edyta Zając, której uroda idealnie wpisywała się w stereotyp tancerki. Ciasno spięte w koronę włosy, koniecznie połyskujące, mocny makijaż, czerwona szminka na ustach i delikatne argentyńskie dodatki w postaci dłuższych kolczyków i aksamitnej obróżki plus mocno podkreślające kształty i odsłaniające nogi obcisła sukienka były naprawdę niezłą zapowiedzią całości. Tuż po niej pojawiły się na wybiegu sylwetki w smolistej czerni, z wieloma większymi lub mniejszymi skórzanymi akcentami. Dominowały jednak proste sukienki z rozcięciami. W męskiej części królowała już zdecydowanie bardziej sportowa elegancja (ach te sneakersy) i charakterystyczne dla marki Kupisz zabawy z zamkami i dżersejem. Pojawiły się też skórzane paski wiązane zgrabnie wokół szyi i nieco marynarskie paski (tutaj dopatruję się wpływów tanga fińskiego…).

Wyjście numer dwa było wyjściem niemalże pod prąd, bo całkowicie sportowym – bluzy z kapturem i dużym logo, krata, luźne swetry opadające na ramię. Jednak zachowano gamę kolorystyczną (czerwień też kojarzy się z pełnym emocji tańcem) i wpleciono nieco kobiecości w postaci tiulowych spódniczek z błyszczącymi cekinami. Jednak to sekwencje finałowe, przy scenicznym, punktowym oświetleniu, naprawdę robiły wrażenie i były żywcem wyjęte z pokazu tanga. Sukienki z frędzelkami, nonszalancko zawiązane szale, gorsetowe topy, wysokie spódnice podkreślające biodra, topy bez rękawów z falbankami… A wszystko w stylu kupiszowskim.

I choć wiele osób stawiało na to, iż tango Kupisza będzie nadrukowanym na t-shirtach hasłem, muszę przyznać, że zdecydowanie się pomylili.