brak kategorii
Alexander McQueen – nowa biografia króla couture
02.09.2015 Redakcja Fashion Magazine
„Interesowałem się McQueenem od dłuższego czasu, ale nigdy wcześniej nie pisałam o projektantach mody. Raczej skupiłem się na postaciach literatury np. Sylvii Plath. Bardzo dużo ludzi uważa, że Alexander był fascynujący pod względem osobowości i emocji, które za nim stały. Chciałem zbadać jak reagują na tę postać zwykli ludzie.” – mówi o swoim literackim dziele Wilson.
Co znajdziemy w tej opowieści o jednym z największych i najbardziej pogubionych kreatorach wszechczasów? Dociekliwy czytelnik będzie mógł zaspokoić swoją ciekawość na wielu płaszczyznach, bowiem Wilson zabierze go w podróż „od kołyski, aż po grób”. Dowiemy się o relacji McQueena z rodziną, jego dorastaniu wśród pięciorga rodzeństwa i niesłychanemu przywiązaniu do matki. Sięgając w wstecz będziemy mogli się doszukać przyczyn niezwykłej wrażliwości „Lee”, która doprowadziła go do samobójczej śmierci w wieku zaledwie czterdziestu lat.
O jego projektanckiej karierze zadecydował w dużej mierze przypadek – bardzo młodo został wyrzucony ze szkoły i, w poszukiwaniu jakiejkolwiek pracy, trafił na słynną ulicę krawców Savile Row. Zaczynał w zakładzie krawieckim Anderson and Shephard, a skończył z własną marką, znaną z doskonałej jakości couture, któremu nigdy nie można było odmówić baśniowości.
W momencie, w którym odebrał sobie życie, jego marka i on sam, jako jej dyrektor kreatywny byli warci około 25 milionów dolarów. Całą wiedzę na temat najbardziej intymnych szczegółów życia kreatora, autor „Blood Beneath the Skin” czerpał z rozmów z siostrą Lee, Janet. Kilka lat przed śmiercią powiedział jej nawet, że życzyłby sobie, aby ktoś kiedyś napisał jego biografię.
Wilson zaczął więc przeprowadzać wywiady z osobami z bliskiego otoczenia McQueena i uzbierał ich… niemalże sto. Dla większości osób zafascynowanych twórczością brytyjskiej gwiazdy couture będzie to więc nie lada gratka. Zwłaszcza, że liczba jego sympatyków jest zdecydowanie imponująca – wystarczy spojrzeć na statystyki odwiedzin wystawy w „Savage Beauty” w Nowym Jorku i Londynie. Kolejki do wejścia ciągnęły się w nieskończoność…
„On żył niesłychanie intensywnie, można powiedzieć ekstremalnie. Potrafił stworzyć całą kolekcję w dwa dni. Myślę, że nie do końca wyobrażał sobie swoją starość i bał się jej. Pod koniec życia, tak jakby doskonale to przemyślał, zaczął nawet żegnać się ze swoimi przyjaciółmi.” – zdradza Wilson. To będzie zdecydowanie jedna z ciekawszych lektur tej jesieni!