Miejskie kroje nawiązujące do kultury mody ulicznej (tzw. „street wear”), szereg wariacji na temat bluzy z kapturem czy dresowych spodni, igranie z proporcjami, przekraczanie bezpiecznych granic – tak w skrócie prezentuje się pięcioletni dorobek marki. Choć oficjalnie marka istnieje od 2008, pierwszy pokaz odbył się w 2010 roku. Zaczęło się od fascynacji Japonią i mocnych druków. Kolekcja ISHI to jaskrawe kolory i przeskalowane formy, bez podziału na płeć. Korale i turkusy korespondowały z neutralnymi beżami i szarościami, które później zdominowały kolejne kolekcje. Same ubrania to kwintesencja wygody, lecz projektantki wygodnie siedzieć nie lubią. Każda praca to manifest, oczko do widza, wyrwanie ze strefy komfortu. Wszechobecna szarość i dresy skłoniły Nenukko do podjęcia odważnego kroku i odcięcia się na chwilę od artystycznego dorobku. Kolekcja pod sugestywnym tytułem „QUIT” na wiosnę/lato 2014 zawierała wszystko, czego do tej pory dziewczyny wystrzegały się jak ognia. Radosne desenie, marmurkowy dżins, złoto, krzykliwa sportowa bielizna – rzeczy komercyjne, sprzedażowe, których popularność musiała zaskoczyć je same. Do tej pory doszywane są niektóre z jej elementów (flanelowe bluzy w czarno białą kratę czy błękitne marmurkowe torby).
Każda kolekcja to wizjonerski pokaz. Ilustrowany niewygodnym filmem w tle i pozostającą w głowie na dłużej muzyką. Uświetniony nietypową choreografią, raz mocniejszą, raz słabszą, na pewno jednak daleką od tego, do czego przyzwyczaiły nas standardowe pokazy mody. Nenukko stawia też na nietypowych tzw. „ambasadorów marki”. To jedna z pierwszych marek, która pod swoją egidą wyprodukowała linię „Basic”. W odpowiedzi na oczekiwania klientów, którzy marzyli o choć jednej rzeczy z metką Nenukko, jednak nie stać ich było na ubrania z regularnych kolekcji. Przedsięwzięcie firmowali m.in. Lidia Popiel, Olga Frycz i Robert Serek. Oczywiście okazało się sukcesem, w roku 2012 rynek był daleki od przesycenia tego typu ciuchami. W kolejnych sesjach wizerunkowych pojawiali się Maja Ostaszewska, Jacek Borcuch, natomiast ta ostatnia, „I’M NOT THEN” na wiosnę i lato 2015, z Heleną Norowicz w roli głównej, zelektryzowała publiczność. Pod hasłem „Nic nie uśmierca człowieka tak szybko jak chęć bycia kimś innym” występuje osiemdziesięcioletnia aktorka, naturalna, w minimalnym makijażu, z rozpuszczonymi siwymi włosami. Kreacje Nenukko leżą na niej nie mniej doskonale niż na modelce.
„I’M NOT THEN” to z kolei manifest przeciwko komercjalizacji sztuki, w tym mody. Zaskoczyła „zwyczajność” tej kolekcji. Niektórzy zarzucali projektantkom przewidywalność i wręcz nudę. Drugie i trzecie spojrzenie na ich dzieło przynosi rozwiązanie. To paradoks, by sprzeciwiając się komercji, wyprodukować (po raz kolejny) tak bardzo komercyjne rzeczy. Tu jednak chodzi o konsekwencję. To, że każdą kolejną sylwetkę dało się przewidzieć, stanowi dowód na to, jak dobrze znamy Nenukko. I jak charakterystyczny styl marka zdołała wypracować przez lata swojego działania.
Istotnym elementem filozofii Nenukko jest niewykorzystywanie w projektach materiałów pochodzenia zwierzęcego. Nie znajdziemy więc żadnych skór czy futer, ale też jedwabiu, który powstaje przecież przy udziale zwierząt. W zamian mamy sporo tkanin technicznych czy syntetycznych. Choć stereotyp każe je negować, często okazuje się, że są łatwiejsze w pielęgnacji i trwalsze niż te naturalne.
Co nas czeka jesienią? Na razie Nenukko milczy, umilając kolejne dni przyjemnymi ujęciami wrzucanymi na Instagram czy Facebooka. Na „moodboardach” występują Woody Allen, Johny Deep, Yves Saint Laurent i Dalajlama. Czy to kolejne klucze do zagadki? Czy tylko zabawa? To się okaże. Oby jak najszybciej.