W medycznych, policyjnych czy przemysłowych zastosowaniach fotografia bywa wprawdzie szczera pokazując rzeczy i ludzi takimi, jakim są lub byli. Ale to wyjątki. Z zasady fotografia łże, mataczy i konfabuluje. Tym podstępniej, że udaje godną zaufania. Świadkom swoich narodzin, w odróżnieniu od starszej siostry, malarstwa, obiecywała bowiem reprodukcję rzeczywistości 1:1.
Ale ściemniać w ciemni zaczęli już pierwsi adepci nowej sztuki. Wymazywali z negatywów psujące kompozycję elementy, wycinali nudne niebo i zastępowali je bardziej dramatycznym i już wtedy mieli w rękawie wiele sztuczek, które dziś wiszą na pasku narzędzi Photoshop’a. To zero jedynkowe utrapienie weredyków, feministek i klientów biur matrymonialnych obchodzi w tym roku 25 urodziny.
Sto lat! To dzięki Photoshop’owi Maryla Rodowicz nigdy nie wsiądzie do pociągu byle jakiego z biletem dla seniorów, Kate Moss dociągnie przed obiektywem do dziewięćdziesiątki, a Mariah Carey może zjeść wszystkie kremówki świata i wciąż zmieści się na okładce płyty. Z Photoshopem jest lepiej! Photoshop dla wszystkich!
W ostatnich latach wykoślawione, maszkarowate kuzynostwo arcydzieła Adobe rozpierzchło się po świecie strasząc trybem „Upiększ” w popularnych kompaktach i mizdrząc się do smartfonowych selfie-filtrów.
Zrobiło się przerażająco pięknie, ale kto wie, może w tym strumieniu narcystycznych samogwałtów, fotografii wreszcie uda się uchwycić prawdziwą twarz przynajmniej naszego kawałka świata.