W ramach naszego cyklu „Przypominamy” powracamy do wywiadów i artykułów z poprzednich numerów Fashion Magazine. Dzisiaj zapraszamy do lektury tekstu o ikonie popu Madonnie!
Fashion Magazine nr. 66
Jej trwająca kilka dekad kariera jest jak najlepszy serial. Każdy odcinek trzyma w napięciu, a pierwszoplanowa aktorka zmienia się jak kameleon – muzycznie, kulturowo, modowo. Madonna na jesień wyrusza w kolejną trasę koncertową – czym zaskakuje nas tym razem?
Był 1983 rok, gdy świat dowiedział się o dwudziestopięcioletniej, zadziornej blondynce. Urodzona w Bay City w stanie Michigan Madonna Ciccone po kilku latach przedzierania się przez nowojorski show-biznes i niezliczonych towarzysko-zawodowych zawirowaniach w końcu zdołała wydać debiutancką płytę. Zaczęła jednak od faistartu. Album zatytułowany po prostu „Madonna” zbierał słabe recenzje krytyków, rozgłośnie radiowe niechętnie go grały, a propozycje koncertowe pojawiały się rzadko. Determinacja przyszłej gwiazdy nie pozwoliła jej jednak przegrać w przedbiegach. Wydanym rok później krążkiem „Like a Virgin” Madonna otworzyła nowy etap w historii przemysłu rozrywkowego.
Nowa era
Zamieszała zresztą nie tylko w muzyce. W modzie także. Nowa gwiazda wkroczyła na salony z wyraźnym pomysłem na siebie. Ze zdjęć i teledysków towarzyszących pierwszym piosenkom spogląda spójnie wystylizowana, pewna siebie artystka. Na okładce premierowej płyty obejmuje się za szyję, a na nadgarstkach ma przeróżne bransolety – skórzane, rzemyki, łańcuchy. Ciężka biżuteria (kajdanki, kolczyki w kształcie krzyży i wielkie naszyjniki) stała się jej znakiem rozpoznawczym. Koronki, tiulowe spódnice, białe T-shirty i ramoneski, a do tego rozczochrane włosy, czerwone usta i wymalowane oczy – tak ubrana świetnie reprezentowała nastroje społeczne lat 80. XX wieku.
Później było już tylko coraz bardziej szokująco. Tak jak wtedy, gdy Madonna zaśpiewała „Like a Virgin” na MTV Video Music Awards. Na scenie pojawiła się w sukni ślubnej i stanęła na szczycie tortu weselnego ogromnych rozmiarów. Nie wyglądała jednak jak typowa panna młoda do kreacji założyła pasek z napisem „Boy Toy” (,,męska zabawka”). Wiele lat później kostium ten został wystawiony w Hard Rock Cafe na Times Square w Nowym Jorku, a jego repliki stały się jednym z najchętniej kupowanych przebrań halloweenowych. Niebezpieczne związki Liz Rosenberg, dawna rzeczniczka prasowa gwiazdy, wspominając ich pierwsze spotkanie, mówiła o niezliczonych gumowych bransoletkach, które tego dnia przyszła gwiazda założyła do czarnego stroju. Ponoć zwiększały jej pewność siebie. Madonna od początku kariery wiedziała, kim chce zostać. – Zbudowała jedną z pierwszych marek osobistych –tłumaczyła dziennikowi „The Independent” Alex Longmore, stylistka gwiazd.
Piosenkarka od zawsze zdawała sobie sprawę, że nie może stać w miejscu, jeśli chce utrzymać się na topie. W lata 90. weszła więc z nowym wcieleniem. Ostatnią dekadę XX wieku otworzyła z przytupem, bo trzecią trasą koncertową, na którą wyruszyła w kwietniu 1990 roku. „Blond Ambition World Tour” wywoływał kontrowersje – opinię publiczną bulwersowały odwołania do erotyki i religii, wokół których Madonna budowała występy. Fanów mody elektryzował z kolei kostium, którym artystka uświetniała show. Chodzi o złoty gorset ze stożkowym stanikiem, który zaprojektował specjalnie dla niej Jean Paul Gaultier. Mocno wycięty, podkreślający talię i ściśnięty pasem nie pozwalał odwrócić wzroku od piosenkarki. W 2012 roku został zlicytowany na aukcji w Christie’s za 48 tysięcy funtów.
W zupełnie inną postać Madonna wcieliła się kilka miesięcy później na MTV Video Music Awards. Zaśpiewała „Vogue”, a kreacja, którą miała na sobie, nawiązywała do Marii Antoniny. Kilka lat wcześniej w podobnej sukni Glenn Close grała w filmie „Niebezpieczne związki”. To nie jedyny przypadek, kiedy Madonna oddała hołd swojej idolce. Na rozdaniu Oscarów w 1991 roku, na które przyszła w towarzystwie Michaela Jacksona, zaprezentowała blond loki, czerwone usta i diamenty na szyi. Zarówno na czerwonym dywanie, jak i w pochodzącym z lat 80. teledysku do „Material Girl” łudząco przypominała Marylin Monroe.
Wyznania
„Widzisz tylko to, co twoje oczy chcą widzieć” – śpiewa Madonna we „Frozen”. W 1998 roku artystka zmienia się po raz kolejny. Nowo wydany album to świadectwo dojrzałej kobiety. Królowa popu żegna XX wiek tajemniczą muzyką, której towarzyszą eteryczne teledyski. Zupełnie inaczej też wygląda. Jej kruczoczarne włosy kontrastują z gorsetową długą żółtą suknią, którą artystka założyła na VH1 Fashion Awards. Zaprojektował ją nieznany Olivier Theyskens, stawiający wówczas pierwsze kroki w branży mody. Dzięki Madonnie stał się projektantem rozpoznawalnym na całym świecie.
Na początku lat dwutysięcznych Madonna jakby ucichła. Co prawda pojawiała się w mediach i wydawała płyty, ale bez takich sukcesów jak kiedyś. Zrobiło się o niej ponownie głośno w 2005 roku dzięki albumowi „Confessions on a Dance Floor”. 47-letnia piosenkarka zadziwiła wszystkich niesamowitą sprawnością. W różowym trykocie, kabaretkach i butach na obcasie wykonywała najtrudniejsze figury taneczne, a „Hung up” trafił na szczyty list przebojów. Gdy występowała na MTV Europe Music Awards, zmieniła kolor body, dodała pasującą fioletową kurtkę, kozaki w tym samym odcieniu i oversize’owe okulary przeciwsłoneczne. Dziś taka stylizacja nikogo nie dziwi, ale kilkanaście lat temu robiła wrażenie – Madonna wróciła do korzeni i przywróciła modę lat 80. na wybiegi.
Wcielenia
14 czerwca tego roku premierę miał czternasty studyjny album piosenkarki. – Madame X jest tajnym agentem. Podróżującym dookoła świata. Zmieniającym tożsamość. Walczącym o wolność. Przynoszącym światło w ciemności – tłumaczyła autorka, zapowiadając wydawnictwo. Madonna jako Madame X – jej alter ego będące jednocześnie tytułem płyty – prezentując singiel „Medellin” miała na sobie krótką sukienkę Erdem składającą się ze wstawek z koronki, założyła rękawiczki, piracką opaskę na oko i kabaretki. Kostium nawiązywał do Marthy Graham, kultowej choreografki i nauczycielki tańca, u której Madonna trenowała, będąc nastolatką. Graham uwielbiała nosić rękawiczki. I to ona nadała podopiecznej przydomek „Madame X”. Kolejny raz Madonna oddaje hołd swoim bohaterom.
Przyjaźń
Anna Wintour, redaktor naczelna amerykańskiego „Vogue’a”, mówiła o Madonnie: „Jest świetnym przykładem tego, jak kultura popularna i styl ulicy wpływają na świat mody. Przez lata Madonna była jedną z największych trendsetterek naszych czasów. Ona, tak samo jak Karl Lagerfeld, sprawia, że moda istnieje”. Z dziennikarką z pewnością zgodziliby się projektanci, którzy widzieli w Ciccone swoją muzę. Pierwszy był Jean Paul Gaultier, twórca nie tylko wcześniej wspomnianego gorsetu, ale także bliski przyjaciel artystki z lat 90. Gdy przygotowywał pokaz kolekcji wiosna–lato 1995, zaprosił piosenkarkę do udziału w tym wydarzeniu. Ubrana w suknię ślubną artystka zamknęła utrzymane w edwardiańskim stylu show, pchając dziecięcy wózek i wyjmując z niego małego białego pudla, którego pocałowała. Podobno piosenkarka i projektant chcieli w ten sposób przywitać Lourdes Leon, córkę Madonny, z którą była wtedy w ciąży.
Królowa popu weszła w bliskie relacje nie tylko z Gaultierem – do jej ulubionych projektantów przez lata należeli m.in. Dolce & Gabbana, Donatella Versace i Jeremy Scott. Na ściankach chętnie fotografuje się z Alessandro Michele i Riccardo Tiscim, którzy przygotowują dla niej kostiumy na trasy koncertowe. Nie zapomina o młodych twórcach, takich jak Fausto Puglisi. Madonna pomogła mu zaistnieć, a on przygotował dla niej wyjątkowe kreacje na najważniejsze występy. Uznanie w oczach wokalistki znaczy więcej niż opinia branżowych ekspertów. „Time” uznał ją za jedną ze stu największych ikon mody w historii, a dziennikarz i pisarz Michael Pye powiedział, że Madonna „nie tylko tworzy modę, ona jest modą”.
Ikona
Brytyjski „The Guardian” niedawno umieścił Madonnę na liście stu najbardziej wpływowych kobiet w dziejach. Redaktorka Homa Khaleeli, tłumacząc obecność gwiazdy w zestawieniu, zwracała uwagę na sposób, w jaki artystka potrafi dostosować się do rzeczywistości – „bez względu na modę, zawsze była wierna swojej nieustępliwości i ambicji”.
Takie podejście pozwoliło Madonnie stać się ikoną feminizmu – wciąż trudno znaleźć popularniejszą i bardziej inspirującą od niej gwiazdę. Nie chodzi o samą muzykę i styl – artystka przełamuje kolejne bariery, obala stereotypy i przesuwa granice tego, co akceptowalne. Jest symbolem seksu, nie było drugiej tak znanej piosenkarki tak umiejętnie posługującej się zakazanymi wcześniej kodami. Wspiera środowiska LGBTQ. Judith Peraino z Cornell University pisała, że „nikt nie zapracował bardziej na miano ikony LGBTQ niż Madonna. Zrobiła to, obalając każde możliwe tabu w teledyskach, koncertach i wywiadach”. Bo jej chodzi przede wszystkim o wolność.