Wprawdzie 30. rocznica śmierci dopiero za rok, ale sensacyjne publikacje o życiu, sztuce i zawartości głowy Francisa Bacona wypływają już teraz. Czym sobie na tak szczególne zainteresowanie zasłużył?
Tekst: Piotr Zachara
Wiosna 1969 roku, kilka miesięcy po ważnej wystawie Francisa Bacona w Nowym Jorku. Do artysty, o którym zaczyna robić się za głośno, żeby Paryż mógł to zignorować, uderza Blaise Gautier, z zawodu kurator. Testuje poziom zainteresowania ewentualną retrospektywą w stolicy Francji. Artysta jest zaawansowanym frankofilem już 40 lat, na pewno nie powie „nie”. W lipcu Gautier przybywa do Londynu obgadać szczegóły. Bacon jest jak zwykle sobą w wersji eksportowej: czarujący. Uśmiecha się, utrzymuje stały kontakt wzrokowy, jego goście czują się najważniejszymi ludźmi w sali, w budynku, w mieście… Rozmowy są bardzo merytoryczne, Francis ma pomysł na wszystko, zwłaszcza gdzie zrobić wystawę. W Grand Palais, postawionym z okazji Wystawy Światowej w 1900 roku, ze względu na skalę jego malarstwa każdy inny adres to będzie porażka jak również zniewaga. Gautier obawia się, że może im się nie udać. Tylko jeden artysta za swego życia miał tam retrospektywę – Picasso, dla Bacona postać ważna, punkt odniesienia.
Kiedy Picasso jest już Picassem, Bacon jest totalnie nikim, ale na szczęście z bogatej rodziny. Włóczy się po międzywojennym Paryżu, poszukując odpowiedzi na irytujące pytanie, co zrobić z resztą życia. Ma 19 lat, może wszystko, choć chwilowo najlepiej wychodzi mu nic. Pozwala zaczepiać się klientom znanych kawiarni, najchętniej tym z Le Select, gdzie panuje pełna swoboda seksualna, chociaż w porównaniu z Berlinem to jednak żart. Bacon wie, co mówi, był w Berlinie, wiele widział, sporo się tam nauczył. Z kuzynką Dianą odkrywa teraz peryferia rozrywki: cyrk, wodewil, raz trochę kultury z górnej półki, raz coś dla ludzi. Dianie to się chyba nie podoba, ale nie jest pewna, poza tym nie chce wyjść na drętwą Angielkę, w ogóle się nie odzywa. Na wystawę 30 lat Picassa Bacon prawdopodobnie idzie sam, po wystawie szybko zaczyna kombinować, czy sam też tak by nie mógł. Bez formalnego wykształcenia, bez nieśmiałych prób w dzieciństwie, w związku z tym próbować będzie powolutku, po cichu, bardziej zgadując i domyślając się, niż wiedząc.
Pełną wersję artykułu znajdziecie w wiosennym wydaniu Fashion Magazine (wyd. 73, 1/2021) >>