brak kategorii
Marta Siembab, jedyny w Polsce ekspert zapachowy, oprowadza nas po fascynującym świecie perfum [WYWIAD]
21.03.2018 Katarzyna Błażuk
Jak w kilku słowach opisałabyś czym zajmuje się senselier?
Najprościej, jest to osoba, która jest przewodnikiem po świecie zapachów. Porządkuje informacje o zapachach, wyjaśnia genezę ich powstania, jakim językiem mówią, co oznaczają. Senselier może szkolić osoby, które są związane z zapachem zawodowo, na przykład te, które komponują zapachy do produktów kosmetycznych, sprzedające perfumy lub komunikujące produkty zapachowe w mediach, czyli ludzie z marketingu i PR albo pracownicy firm produkujących zapachy do wnętrz.
Czy możemy podzielić zapachy na sezony wiosnę-lato i jesień-zimę? Tak jak w modzie?
Oczywiście, są zapachy na wiosnę-lato i jesień-zimę. Zmieniają się tak, jak kolekcje w modzie, ale trzeba przy tym pamiętać, że jest to właściwe dla danej kultury. Inaczej wygląda to na Półwyspie Arabskim, a inaczej w Japonii czy kręgu kulturowo-geograficznym, w którym my się znajdujemy.
Zapach jest więc integralną częścią danej kultury?
Zdecydowanie. Bardzo istotny w takim postrzeganiu jest wewnętrzny krajobraz zapachowy, czyli to, że dorastamy w konkretnych wrażeniach sensorycznych. Np. polska zima ma swoje części składowe: średnią temperaturę, wilgotność. Gdyby po długim śnie zamknąć ci oczy, wystawić na zewnątrz i zapytać jaka jest pora roku to przez te wszystkie specyficzne cechy mogłabyś powiedzieć, że jest na przykład maj, a nie wrzesień, ponieważ każdy z tych miesięcy jest inny w odbiorze. Towarzyszą im różne rodzaje ciepła, zapachy, odgłosy. Jeśli skupimy się tylko na Polsce, to faktycznie odczuwamy potrzebę zmiany wrażeń zmysłowych i nie tylko w wymiarze zapachu, ale też smaku. W końcu wiosenne menu jest zupełnie inne niż jesienne, widać to w teksturach potraw. Wiosna jest bardziej jędrna i chrupiąca, natomiast jesień jest bardziej bulwiasta, skrobiowa. Takich wyborów sensorycznych dokonujemy automatycznie. Już wiemy, że dzisiaj nie chcemy wełnianego swetra. Jeśli chodzi o zapachy, które wybieramy na wiosnę, to są to często wyczekiwane zapachy o których marzymy po długiej zimie. Takie, które dają wrażenie lekkości, świeżości czy światła.
To cytrusy i kwiatowe akordy?
Tak i konkretne kwiatowe, ponieważ kwiaty kwiatom nierówne. Wiele osób wrzuca wszystkie kwiaty do jednego worka, a ich podgrup jest kilkanaście. Najważniejszy podział w kwiatowych zapachach to są tak zwane zapachy transparentnych kwiatów i zapachy białych kwiatów, które są zupełnie inne w charakterze. Transparentne kwiaty to kwiaty wiosenne. Najłatwiej jest je sobie wyobrazić myśląc o tym, jakie kwiaty zobaczysz w kwiaciarni w kwietniu i jakie w ogrodzie. Najczęściej jest to frezja, konwalia, piwonia, tulipan, róża – ale taka przezroczysta, kwiaciarniana, nie ta z krzewu. Wrażenie wiosny to więc wrażenie kwiatów otoczonych dużą ilością zielonych liści i jeszcze skropionych rosą, czyli symbolizujących mokrą, zieloną i lekką świeżość. I to właśnie jest najbardziej zauważalne w tych wiosennych kompozycjach.
Latem będziemy już pachniały inaczej?
Tak, latem zaczynają się już klimaty słoneczne i morskie. To będą zapachy ciała rozgrzanego słońcem, plażowania. Wiosna jest transparentna, rześka i świeża.
Jakie zapachy uwielbiają Polki. Kwiatowe, słodkie?
Unikam takiego etykietowania. Ja jestem Polką i moja mama jest Polką, a jednak dokonujemy innych wyborów. Odpowiadając na pytanie mogę oprzeć się tylko na uśrednionych danych sprzedażowych z perfumerii sieciowych. Od wielu lat w Polsce bardzo popularne są kompozycje, które rozpoczynają się świeżo, lekko, rześko i cytrusowo, w sercu mają delikatne nuty kwiatowe z odrobiną słodyczy, a później miękką, lekko zmysłową, białą piżmową bazę. Można powiedzieć, że to zapach świeży, kwiatowy, z kroplą słodyczy podszyty miękkim białym piżmem.
Mogłabyś podać przykłady?
Niechętnie wymieniam marki, ale biorąc pod uwagę te, które najlepiej się sprzedają, to będzie to Coco Mademoiselle marki Chanel albo Si Armani. Bierzemy także pod uwagę grupę wiekową. Bardzo młode dziewczyny z reguły lubią zapachy słodkie, na przykład La Vie Est Belle albo Miss Dior, przez bardziej karmelowe, słodkie zapachy jak Poison Girl Diora albo Black Opium YSL.
Czy po zapachu można określić cechy charakteru danej osoby? Wystarczy ją powąchać, żeby czegoś się o niej dowiedzieć?
Tak, ale pod warunkiem, że jest to zrobione świadomie. Zapach niesie informację, tylko nie wszyscy są świadomi jaką. Może się zdarzyć, że 30. letniej kobiecie podobają się konkretne perfumy, ale nie wie jednak tego, że dzięki nim pachnie jak osoba o 20 lat starsza. Albo mężczyzna na wysokim stanowisku, kompetentny fachowiec w swojej dziedzinie pachnie jak młodziak po treningu piłki nożnej. I następuje dysonans, bo zapach nie pasuje do wizerunku, który pokazuje swoim strojem.
W takim razie zapach jest ważniejszy od stroju?
Ważniejszy nie, ale równie ważny. Człowiek jest istotą silnie wzrokową i bardziej kierujemy się wzrokiem. Zapach jest pozornie mniej istotny, ale jeśli zależy nam na spójnym wizerunku i tym, by przekazywać spójne komunikaty to musimy brać pod uwagę oba te czynniki. Wyobraźmy sobie dziewczynę, która idzie na randkę i chce być uwodzicielskie i kusząca, ale pachnie świeżutkim, metalicznym ogórkiem. Nie znaczy to, że partner nie zauważy jej dekoltu i szpilek, ale jeśli dobrałaby odpowiedni zapach, to byłaby bardziej seksowna, bo skupiłaby uwagę na zmysłowej stronie swojej osoby. Warto więc poznać komunikaty, jakie przekazują zapachy, aby móc używać ich świadomie.
Czy istnieje zapachowy savoir-vivre?
Wszystko zależy od okoliczności, na przykład od charakteru pracy i tego, na ile swobody we własnym wizerunku możemy sobie pozwolić. Jeżeli ktoś pracuje w bliskim kontakcie z ludźmi, to musi mieć na uwadze, że zbyt silny, intensywny zapach może być stresujący dla pozostałych osób. Dla nas ten zapach jest przyjemnością, ale pracujące z nami osobami cierpią przez nas na migrenę. Należy pamiętać, że zapach jest takim samym stresorem jak dźwięk. Ja bardzo lubię intensywne, ciężkie, mroczne perfumy, ale nie odważyłabym się ich włożyć do restauracji, do kina, lecąc samolotem czy jadąc pociągiem, bo nie chcę narażać ludzi wokół mnie na siedzenie w jego chmurze.
W takim razie, jaką ilością powinnyśmy się skrapiać?
Nie ma tutaj jednej odpowiedzi. Przyjmujemy, że standardową ilością są dwa psiknięcia, jeden na lewą stronę ciała, jeden na prawą. Są takie zapachy, które – tak jak Daisy Marca Jacobsa – są zapachem bardzo lekkim, ale z dużą projekcją. To znaczy, że wyczuwa się go w dużej odległości od uperfumowanej osoby. Tutaj wciąż wystarczą te dwa psiknięcia, ponieważ ten zapach bardzo szybko podróżuje w powietrzu. Wieloma wodami Hermes, które są również lekkie, ale tę projekcję mają mniejszą, czyli czuć je z mniejszej odległości, możemy psiknąć się nawet siedem razy, bo to zapach, który szybko zniknie. Wszystko zależy więc od tego jak lotny i jak trwały jest zapach. W przypadku Angel Muglera zdecydowanie wystarczy jeden psik. Pamiętajmy, że dużo zależy od skóry i tkaniny, na którą nakładamy perfumy.
A ile prawdy jest w stwierdzeniu, że jeśli nie czujemy swojego zapachu to jest on integralny z naszą skórą, idealnie dobrany?
W tym stwierdzeniu jest błąd logiczny. Jeżeli nie wyczuwamy zapachu perfum to znaczy tylko tyle, że nam on nie przeszkadza. Jest dobrze dobrany do naszych preferencji. Mózg wyłącza zapach, który jest bezpieczny dla systemu. To się tyczy całego układu zmysłów. Tak jak np. z naszym oddechem. Nie słyszymy go, a przecież wybrzmiewa przy nabieraniu i wypuszczaniu powietrza. Tak samo jest z zapachem – jeśli jest bezpieczny, to mózg odcina jego postrzegane, wpisuje go w tło. Ale są zapachy niebezpieczne, alarmujące , jak na przykład spalenizny albo zgniłego mięsa. To są zapachy, które każą nam uciekać. Na tym polega sekret. To nie jest tak, że kiedy nie czujemy perfum, oznacza to, że są idealne dla nas – dzieje się tak dlatego, że mózg uznał je za bezpieczne. Zwróć uwagę na to, że jak użyjesz nowych perfum testowo i nie podoba ci się ten zapach, to cały czas go czujesz. Nawet po umyciu masz wrażenie, że jego resztki zostały i chcesz się go pozbyć. Tak działa stresor zapachowy; to zapach źle dobrany, ale nie do naszego wizerunku, osoby, tylko naszych preferencji.
Jeśli zdradzę ci, że kocham zapachy skórzane, orientalne, czy wiedząc o tym możesz określić jaką jestem osobą, jakie mam cechy charakteru?
Nie. Nie ma czegoś takiego jak zapach introwertyka, ekstrawertyka, znaku zodiaku, grupy krwi. Mimo, że pracuję z ludźmi, to jestem introwertykiem i mimo, że jestem skryta, lubię zapachy głośne. Znam osoby bardzo ekspresyjne, towarzyskie, które lubią pachnieć dyskretnie, czysto i świeżo. Nasz zapach mówi o nas tyle, że informuje otoczenie jakie lubimy wrażenia, z reguły bardzo konkretne, jak świeżość, czystość, głębia. Często to są wrażenia, które powtarzają nasze pozytywne doświadczenia, przeżycia z przeszłości. Bardzo cenię sobie emocjonalnie bliskie mi zapachy drzew, żywic, dymu, ponieważ to są zapachy mojego dzieciństwa i świadomie przechowuję je w głowie. Często lubimy zapachy, które nam się dobrze kojarzą, w dużej mierze nieświadomie. Są to zapachy ludzi, miejsc, chwil. Raz wdrukowanego w hipokamp zapachu nie da się zapomnieć.
To tak zwana pamięć zapachu, którą niesiemy przez całe życie?
Pięknie to podsumowałaś.
Czy pamięć zapachowa jest ogólną umiejętnością?
Ludzie bardzo często nie przyglądają się swoim zmysłom i emocjom. Dlatego taka świadomość jest powodem do dumy, a rozpoznanie jej oraz nazwanie jest rzadką umiejętnością.
W których miejscach na ciele warto się perfumować, żeby zapach towarzyszył nam cały dzień?
Można się perfumować wszędzie tam, gdzie nam się podoba. To nieprawda, że na wewnętrznej części nadgarstka jest cieplej niż na zewnętrznej. Żyły, które są widoczne przez skórę, nie wpływają na podniesienie jej temperatury i szybsze parowanie zapachu. Natomiast nic nie stoi na przeszkodzie,aby perfumować się klasycznie – na nadgarstkach i w zgięciu łokcia i za uszami. Należy jednak pamiętać, że tam ze względu na obecność specyficznych bakterii powstaje czasem więcej kwasu mlekowego, który potrafi niekorzystnie zmienić zapach perfum. Robią się lekko kwaśne, nawet zwarzone, więc te miejsca nie zawsze są dobre do perfumowania. Unikajmy perfumowania skóry głowy, gdzie sebum jest dużo więcej i lipidy mogą niekorzystnie zmienić zapach perfum. Jednak same włosy – jak najbardziej. Perfumujmy także szyję, okolicę nad obojczykami, dekolt, brzuch, stopy. Chciałabym obalić jednak mit, że powinnyśmy się perfumować tam gdzie chcemy być całowane. Bo rzecz nie w tym, by partner najadł się perfum, ale by zapachem przyciągnąć go w okolice, w których dotyk sprawia nam przyjemność. Jeśli lubimy całusy w szyję, to perfumujmy się u nasady karku.
Jeden zapach na całe życie czy kilka? Mam znajomą, która używa jednych perfum od lat. Podziwiam to, ale też nie rozumiem. Chyba ciężko zostać wiernym jednemu zapachowi?
Wszystko jest kwestią osobowości. Są osoby, które poszukują nowości we wszystkich obszarach życia, łatwo się nasycają wrażeniami, szybko nudzą i lubią być stymulowane na nowe sposoby. To są często osoby, które mają na raz kilka, kilkanaście zapachów. Są też takie osoby, które od 3 dekad jedzą bułkę z miodem na śniadanie i to im pasuje (śmiech). Nie lubią nowości, ponieważ wywołuje to u nich stres, burzy poczucie bezpieczeństwa, zaburza poczucie identyczności które daje im komfort. Często dokładnie tak samo jest z zapachami. Mnie zapachy bardzo interesują, lubię poznawać nowe i mam kilkaset butelek w domu. Jeśli jednak jakiś zapach złapie mnie za serce, to potrafię go używać bardzo długo, mimo że mogłabym przez półtora roku pachnieć codziennie czymś innym.
Czasami warto odpocząć na chwilę od ulubionych perfum, zostawić na jakiś czas, żeby z przyjemnością do nich wrócić?
Tak, to się zdarza, choć wiele osób bardzo mocno łączy zapachy z konkretnymi etapami w życiu, na przykład z partnerami czy pracą. Zmieniając pracę czy miejsce zamieszkania, rezygnujemy z nich w naturalny sposób. Wszystko zależy od tego, jak bardzo świadomie traktujemy zapachy w swoim życiu. Może zdarzyć się tak, że perfumy już raz porzucone, zostają porzucone na zawsze, bo nie chcemy się cofać do czasów, z którymi nam się kojarzą. Zmieniły się bowiem nie tylko okoliczności, lecz przede wszystkim my sami.
Jeśli chcecie wiedzieć więcej lub zapisać się na wyjątkowe zapachowe warsztaty wejdźcie na stronę Marty Siembab senselier.pl