Po pierwsze, w taki look zawsze można wskoczyć brawurowo, jak na główkę.
Spójrz na fryzurę Jessie J z tegorocznego rozdania Grammy – skąd możemy wiedzieć, czy dziewczyna tego dnia umyła głowę? No właśnie, jako że wszelkie próby kamuflażu bywają zdradliwe, zawsze możesz uczynić z tłustych włosów swój atut i poeksperymentować z wet lookiem. Nałóż na ich całą długość żel zapewniający efekt wilgotności, zaczesz na gładko i dumnie podnieś głowę!
Wiadomo jednak, że są sytuacje, w których mokry look po prostu się nie sprawdzi. Wtedy z odsieczą przychodzi lotniskowa klasyka – suchy szampon, po który czasami sam sięgam. Żeby zadziałał, nie należy go oszczędzać, a potem dobrze wyczesać go z włosów grzebieniem. Jeżeli sytuacja nie jest dramatyczna, można pokombinować z produktami strukturyzującymi, które zapewniają matowe wykończenie – może się okazać, że po spryskaniu włosów sprayem z solą morską uzyskasz efekt nonszalancko potarganych fal i nikt się nie domyśli, że coś ukrywasz.
Jeśli masz grzywkę, rozwiązaniem może być z kolei… umycie jej nad umywalką. Nie kręć głową z politowaniem, bo wszyscy wiemy, że kobiety często korzystają z tego tricku (choć nie chcą się do tego przyznać). W przeciwnym wypadku wyjście jest jedno: bardzo ciasno spięty kucyk, koczek lub warkocz.
Swoją drogą, dwa tygodnie temu byłem w mojej ulubionej hurtowni fryzjerskiej w Londynie, w której dostrzegłem coś nowego, a mianowicie szampon bez spłukiwania. Trochę pluję sobie w głowę, że przeszedłem obok niego bezrefleksyjnie, bo może przypadkiem trafiłem na innowacyjne remedium na kryzysowe poranki. Następnym razem, kiedy tam będę, nie odpuszczę.