Ale najpierw akcja-reanimacja. To jest idealny czas na dobre, czyli skuteczne (więc często drogie) produkty do pielęgnacji. Skóra raz „postawiona na nogi” po zimie będzie potem łatwiejsza w obsłudze. Tak więc zdejmujemy z naskórka to, co martwe i głęboko, mocno nawilżamy oraz odżywiamy skórę – w tym celu polecam Eisenberg Paris Soft Creamy Exfoliator i np. Bobbi Brown Extra Repair Moisturizing Balm, który nie tylko nawilża, ale też ma dość wysoki filtr przeciwsłoneczny (a wiosenne słońce bywa zdradliwe)… Paniom w moim wieku polecam rewelacyjną maskę Yonelle Progressive Nanomask – dobre, bo dobre, a przy okazji polskie!
W makijażu możemy za to pozwolić sobie na tańsze produkty. Pojedyncze cienie, błyszczyki i pomadki, których użyjemy tylko wiosną, nie muszą kosztować fortuny.
1. SkóraVersace AW 2014 vs Nina Ricci SS 2015
Zima: naturalnym odruchem jest otulanie skóry warstwą podkładu i pudru – mat dobrze się komponuje z zimowym krajobrazem, a skóra jest zabezpieczona przed zimnem.
Wiosna: mocne, chłodne, wiosenne słońce lubi połysk skóry – nawilżonej i nieprzeciążonej produktami. Lekki podkład pudrujemy tylko w środkowej partii twarzy (skrzydełka nosa, broda, czoło między brwiami), pozostawiając naturalny połysk na kościach policzkowych.
Sztuczka: jeśli nie chcesz kupować nowego podkładu, możesz rozmieszać ten, który już masz, z odrobiną lekkiego kremu nawilżającego. Dla lepszej kontroli efektu świetlistości nałóż podkład cieniutką warstwą jak zawsze, a potem na kości policzkowe wklep troszkę kremu. Żeby ta sztuczka działała, krem powinien mieć lekką konsystencję – polecam np. MAC Studio Moisture Cream i Clinique Dramatically Different Moistruizing Gel.
2. PoliczkiRalph Lauren AW 2014 vs Versus SS 2015
Zima: kolor na policzku wygląda zbyt mocno; próby ocieplenia twarzy bronzerami skutkują brązowymi plamami. Lepiej sprawdzają się zgaszone, tzw. „stare”, matowe róże – takie, które współgrają z rozproszonym, szarawym światłem krótkich, zimowych dni.
Wiosna: organicznie łakniemy koloru. Róże niech będą w konkretnych barwach – czystych, niemal fuksjowych. Słowa-klucze? Brzoskwinki, melony, truskawki…. Nieco bardziej wprawionym polecam blush w kremie, bo żaden róż w kamieniu nie da tak naturalnego efektu zarumienionej buzi.
Sztuczka: zamiast różu w kremie możesz użyć pomadki – wklep ją po prostu palcami wysoko na kości policzkowej po położeniu podkładu.
3. UstaGucci AW 2014 vs Missoni SS 2015
Zima: jak kolor, to klasyczne czerwienie, bordo, bakłażan, choć przeważają stonowane pomadki nude. Walczymy głównie ze skutkami zimna – pękającymi, przesuszonymi wargami. Upiększanie schodzi na drugi plan.
Wiosna: aż się chce poszaleć – tym bardziej, że trendy mogą lada chwila pożegnać się z intensywnymi, fluorescencyjnymi kolorami na ustach. Uwielbiam też efekt naturalnie zabarwionych ust, jak po zjedzeniu wyjątkowo soczystych i dojrzałych jeżyn – do tego służą produkty, które mają w nazwie słowo „tint”. Swoją drogą, wiosna to czas, kiedy możemy rzucać się na wszelkie błyszczyki i balsamy, które pachną tak, że ma się ochotę je zjeść. Dlaczego na wiosnę? Bo to strasznie przyjemne…
Sztuczka: w przypadku fluorescencyjnych kolorów polecam mat i to w odcieniach naprawdę bijących po oczach – zapewniam, że to pasuje do każdego typu urody!
4. OczyNicole Miller AW 2014 vs Honor SS 2015
Zima: dobry czas na matowe cienie rzeźbiące powiekę i eyelinery – nawet te ciężkie i mocno wydłużone. Do tego mocno wytuszowane rzęsy.
Wiosna: na tę porę roku mam dwie propozycje. Jeśli kolorujemy usta bądź policzki, oko niech pozostanie lekkie, zwiewne i czyste. Jeden lekko opalizujący cień w naturalnym kolorze rozświetli powiekę. Do tego proponuję „lekkie” rzęsy – bardzo czarne, ale wytuszowane one-by-one. Wersja druga – kiedy nie szalejemy gdzie indziej, poszalejmy na oku. Polecam jeden czysty, konkretny kolor na całej powiece ruchomej – pastelowy błękit, matowy kobalt, metaliczny granat, pistację, trawiastą zieleń, słoneczną cytrynę, itd. Można też poeksperymentować z kreskami w tych kolorach… Albo kropkami – byle było wesoło…
Sztuczka: wszystkie cienie na wiosnę aplikujmy palcem – po co komplikować sobie życie? Jeśli masz problem z intensywnością koloru lub odcień z opakowania znika gdzieś na oku, a nie masz bazy pod cienie, wklep odrobinę wazeliny na powiekę i na to nałóż cień.