Brwi przeżywają swój renesans. Nie jako same brwi, ale ich stylizacja. Czy kiedykolwiek myślałyście, że jedna brew, a właściwie dwie, łączące się na środku czoła w jedną, mogą stać się trendem? Uwaga (i tu piszemy na serio) warto się na to przygotować, bo mogą powrócić.
Najsłynniejszą właścicielką takiej lub takich brwi była oczywiście Frida Kahlo, ale nosił je także nieżyjący już członek The Beatles -George Harrison. Jednak taka stylizacja nie nadawała artystce miłego wizerunku, a sprawiała, że twarz nabierała pochmurnego, a nawet wrogiego oblicza. O ile w jej przypadku te zrośnięte brwi jak i wąsik nad górna wargą były elementami wizerunku to nie zmienia jednak faktu, że są bardzo, nie zrozumcie nas źle – niekobiece.
Ale myślenie o brwiach cały czas się zmienia. Trend na grube i wyraźne zarysowane zawdzięczamy Carze Delevingne. Dzięki swoim mocnym brwiom modelka zmieniła nasze sposób patrzenia na nie. Zanim wylansowała nową modę, wiele z nas woskowało i skubało brwi by znacznie je pocienić. A dziś wszystkie marzymy by mieć mocno zaznaczone brwi. Więc może niebawem zamarzymy by mieć je zrośnięte. Kto wie? Trendy w urodzie zmieniają się szybciej niż mogłybyśmy sobie to wyobrazić.
Jak każdy trend także i ten muszą zapoczątkować gwiazdy. Spójrzcie więc na modela Adrien Sahores w kampanii reklamowej Levisa! On już lansuje nową modę.
Tendencja jest wyraźna, bo nawet „New York Times” rozważa czy grube brwi połączone w jedną mają szanse stać się modne. Oczywiście wierzymy, że nigdy się to nie wydarzy, ale cóż, niczego w dzisiejszym, szalonym świece Instagrama nie można być pewnym. Może warto podejść do tego trendu w ten sposób – nie ważne czy grube czy cienkie, zrośnięte czy daleko osadzone, kochajmy swoje brwi, bo są jedynymi, które mamy. Jednego jesteśmy pewni – bez nich nasza twarz wyglądałaby naprawdę dziwnie!