Dziś rocznica premiery kultowego filmu z Marilyn Monroe. Mimo że „Pół żartem, pół serio” na stałe wpisało się w światową popkulturę, to wciąż skrywa przed nami liczne tajemnice. Jakie? Sprawdźcie sami w naszej urodzinowej galerii.
To miał być film w kolorze
Trudno dziś sobie to wyobrazić, ale ten film miał początkowo powstać w kolorze. Monroe miała to zapisane w swoim kontrakcie, co na samym początku produkcji wywołało już liczne spięcia. Dlaczego więc zrealizowano go w czerni i bieli? Odpowiedź nie jest oczywista, choć niektóre źródła wskazują, że może chodzić o makijaż Josephine i Daphne, który w kolorowej kamerze miał zielony odcień. Mężczyźni w sukienkach? Skandal!
Curtis i Lemon zakładają w filmie kobiece ubrania. Aktorzy chcieli sprawdzić czy wzbudzi to jakieś kontrowersje i wybrali się na przechadzkę. Okazało się, że nikt nie zwrócił na nich uwagi. Gorzej było tuż po premierze, gdzie w stanie Kansas zabroniono wyświetlania komedii. Powód? Panowie w damskich ubraniach byli „zbyt gorszący dla Kansas”. Cudownie odnaleziona sukienka
Charakterystyczna czarna sukienka, którą w filmie nosiła Monroe, przez całe dekady była uważana za zaginioną. W końcu, zupełnym przypadkiem, w 2008 roku odnalazł ją pewien Amerykanin. Kreacja została wystawiona na aukcji za 250 tysięcy dolarów. Doklejona głowa Marilyn
Monroe na planie filmowym była w ciąży. Zdjęcia do „Pół żartem, pół serio” przeciągały się (o tym kolejny slajd), więc brzuszek Marilyn był coraz bardziej widoczny. Sceny czołówkowe były kręcone na koniec, gdy aktorka była już znacząco zaokrąglona, więc producenci postanowili wykorzystać ciało podobnej kobiety, a później… zwyczajnie dokleić buzię gwiazdy Hollywood. Liczne błędy Monroe
Produkcja nie miała łatwego życia na planie. Marilyn tak często myliła się, że właściwie każda scena z nią potrzebowała kilku, a nawet kilkudziesięciu dubli! Doszło do tego, że Monroe zapominała swoich kwestii i reżyser pisał jej dialogi na tablicach, które oczywiście nie są widoczne w „Pół żartem, pół serio”. To miała nie być Marilyn
Wyobrażacie sobie „Pół żartem, pół serio” bez Marilyn Monroe? My też nie. Tymczasem w oryginalnej wersji obsady rolę Sugar Kane miała zagać Mitzi Gaynor. Gdy jednak reżyser dowiedział się, że Monroe nie ma żadnych zawodowych planów na ten czas, porzucił Gaynor. Ta ostatnia musiała obejść się smakiem, bo film stał się jedną z popularniejszych produkcji swoich czasów.
Trudno dziś sobie to wyobrazić, ale ten film miał początkowo powstać w kolorze. Monroe miała to zapisane w swoim kontrakcie, co na samym początku produkcji wywołało już liczne spięcia. Dlaczego więc zrealizowano go w czerni i bieli? Odpowiedź nie jest oczywista, choć niektóre źródła wskazują, że może chodzić o makijaż Josephine i Daphne, który w kolorowej kamerze miał zielony odcień. Mężczyźni w sukienkach? Skandal!
Curtis i Lemon zakładają w filmie kobiece ubrania. Aktorzy chcieli sprawdzić czy wzbudzi to jakieś kontrowersje i wybrali się na przechadzkę. Okazało się, że nikt nie zwrócił na nich uwagi. Gorzej było tuż po premierze, gdzie w stanie Kansas zabroniono wyświetlania komedii. Powód? Panowie w damskich ubraniach byli „zbyt gorszący dla Kansas”. Cudownie odnaleziona sukienka
Charakterystyczna czarna sukienka, którą w filmie nosiła Monroe, przez całe dekady była uważana za zaginioną. W końcu, zupełnym przypadkiem, w 2008 roku odnalazł ją pewien Amerykanin. Kreacja została wystawiona na aukcji za 250 tysięcy dolarów. Doklejona głowa Marilyn
Monroe na planie filmowym była w ciąży. Zdjęcia do „Pół żartem, pół serio” przeciągały się (o tym kolejny slajd), więc brzuszek Marilyn był coraz bardziej widoczny. Sceny czołówkowe były kręcone na koniec, gdy aktorka była już znacząco zaokrąglona, więc producenci postanowili wykorzystać ciało podobnej kobiety, a później… zwyczajnie dokleić buzię gwiazdy Hollywood. Liczne błędy Monroe
Produkcja nie miała łatwego życia na planie. Marilyn tak często myliła się, że właściwie każda scena z nią potrzebowała kilku, a nawet kilkudziesięciu dubli! Doszło do tego, że Monroe zapominała swoich kwestii i reżyser pisał jej dialogi na tablicach, które oczywiście nie są widoczne w „Pół żartem, pół serio”. To miała nie być Marilyn
Wyobrażacie sobie „Pół żartem, pół serio” bez Marilyn Monroe? My też nie. Tymczasem w oryginalnej wersji obsady rolę Sugar Kane miała zagać Mitzi Gaynor. Gdy jednak reżyser dowiedział się, że Monroe nie ma żadnych zawodowych planów na ten czas, porzucił Gaynor. Ta ostatnia musiała obejść się smakiem, bo film stał się jedną z popularniejszych produkcji swoich czasów.