brak kategorii
7 powodów, dla których czekamy na „Kochane kłopoty: rok z życia”
25.11.2016 Paulina Kosim
1.Ponieważ chcemy lepszego finału
Każdy kto oglądał „Kochane kłopoty” wie, że 7. sezon nie był najlepszy, a finał pozostawił pewien niedosyt. Tym bardziej, że jego twórczyni – Amy Sherman-Palladino została od niego odsunięta. Amy już dekadę temu powiedziała, że chce skończyć serial konkretnymi czterema słowami (których odkrycie spędza sen z powiek fanów), więc tym razem mamy nadzieję, że je usłyszymy.
2.Ponieważ kochamy kawę tak bardzo jak Lorelai
Nie wiemy jak wy, ale nasze poranki zawsze zaczynają się od filiżanki kawy. I chyba cierpimy na podobne uzależnienie jak Lorelai.
3.Ponieważ Paris Geller
Przez 7. sezonów serialu przewinęło się naprawdę sporo postaci. I pomimo tego, że Lauren Graham i Alexis Bledel, czyli odtwórczynie głównych ról, miały największe role, to wcale nie oznacza to, że zawsze były naszymi ulubienicami. W „Kochanych kłopotach” przewinęła się prawdziwa plejada bohaterów i nie wyobrażamy sobie tego serialu bez przedziwnych prac Kirka, uszczypliwych komentarzy Michela czy zawsze pozytywnej Sookie. Nawet Paris Geller niekiedy potrafiła wzbudzić sympatię.
4.Ponieważ bohaterowie „Kochanych kłopotów” nie lubili Donalda Trumpa zanim to było fajne
Nic dodać, nic ująć.
5.Ponieważ jesteśmy Team Jess
Romans nigdy nie był dominującym wątkiem w serialu, ale i tak wszyscy z uwagą śledzili związki Rory. Wiemy, że wszystkie drugie połówki pojawią się w produkcji Netflixa, ale kto okaże się być „tym jedynym”? Chyba wiecie kto jest naszym faworytem.
6.Ponieważ Luke i Lorelai to #couplegoals
Luke i Lorelai wiele przeszli przez siedem sezonów serialu. Ale prawda jest taka, że to jedna z tych par, które pasują do siebie idealnie.
7.Ponieważ girl power
„Kochane kłopoty” to oczywiście serial dla wszystkich, ale nie da się zaprzeczyć temu, że mało która produkcja ma tyle cudownych bohaterek, więc jeśli ktoś jeszcze nie widział tego serialu – nie wiemy na co czekacie.