Nie myją się z różnych względów – niektóre zwyczajnie są leniwe, inne utrzymują, że naturalny zapach przyciąga do nich płeć przeciwną, a jeszcze inni starają się w ten sposób szerzyć ekologiczne idee. Łączy ich jedno: nieprzyjemny smrodek, który unosi się za nimi zarówno na planach wielkich hollywoodzkich produkcji, jak i na najbardziej prestiżowych czerwonych dywanach.
Beyonce, od lat w czołówce najseksowniejszych kobiet na świecie, jest ponoć wielką miłośniczką czosnku. Niestety nie łączy się to z częstą higieną jamy ustnej, przez co z jej ust wydziela się niezbyt przyjemny odór.
Matthew McConaughey wyznał kiedyś, że lubi swój naturalny zapach, więc nie myje się zbyt często oraz nie korzysta z perfum. Doszło nawet do tego, że Kate Hudson, z którą grał w filmie "Nie wszystko złoto, co się świeci", sprezentowała mu ponoć dezodorant.
Cameron Diaz szczyci się tym, że zakłada te same ubrania, czasami po całodziennym noszeniu, kolejny i kolejny raz, by tylko zaoszczędzić na wodzie. Aktorka ponoć też od 20 lat nie korzystała z dezodorantu.
Brad Pitt nie używa mydła oraz antyperspirantów ponieważ twierdzi, że szkodzą skórze, nie są przyjazne środowisku i przyspieszają procesy starzenia się. Podczas małżeństwa z Angeliną ta ponoć czasami wyrzucała go z domu z powodu przeraźliwego smrodu.
Julia Roberts w kontrze przeciw zanieczyszczaniu środowiska ogranicza zużycie wody - również tej pod prysznicem. Nie korzysta też z nienaturalnych kosmetyków, nie myje też włosów gdy tylko nie musi.
Robert Pattinson w jednej z gazet zdradził, że zmienia ubrania tylko wtedy, gdy już nie może znieść swojego zapachu. Część osób wzięła to za żart, lecz współpracownicy z planów filmowych potwierdzają tą przykrą tezę.