KULTURA

5 pytań do… Marii Sadowskiej

22.01.2017 Patryk Chilewicz

5 pytań do… Marii Sadowskiej

Dlaczego Pani wzięła akurat tę historię i tę postać na swój warsztat?

Dostałam taką propozycję. Kiedy przeczytałam biografię Michaliny Wisłockiej, byłam w szoku że sama na to nie wpadłam, bo jest w tej historii wszystko to, o czym chcę opowiadać w kinie, a więc uniwersalność tematu, niesamowita bohaterka, która jest niejednoznaczna, wspaniała i straszna zarazem, która odnosi sukces, a jednocześnie płaci za niego wysoką cenę. Takie postacie i takie historie kino kocha: sprzeczności, konflikty wewnętrzne. Jak tylko przeczytałam biografię Michaliny, nie mogłam uwierzyć w to, jak to jest  dobry materiał na film.

A więc ingerencja scenariusza nie była zbyt duża?

Wydaje mi się, że żaden scenarzysta nie wymyśliłby takich zwrotów akcji i takiego przebiegu tej historii, jaki wymyśliło samo życie, a my mogliśmy z tego czerpać całymi garściami. To była dla nas świetna sytuacja, bo mogliśmy jedynie przebierać i wybierać wątki z jej życia.

Czy dotarła pani także do rodziny pani Wisłockiej, jej współpracowników?

Tak, oczywiście. Pracowałam z profesorem Izdebskim, z profesorem Lwem- Starowiczem i z córką, Krystyną Bielewicz, która nam bardzo pomogła i była z nami cały czas przy tym projekcie. Staraliśmy się spotkać z jak największą liczbą osób. Zresztą moja mama też była pacjentką Wisłockiej i znalazła odzwierciedlenie kilku jej opowieści w filmie.

Mam wrażenie, że poruszanie tematów seksualnych, zwłaszcza w dość wyzwolonej formie, cały czas wadzi w Polsce kilku osobom. Spodziewa się pani kontrowersji po premierze filmu?

Nie chcę mówić, że spodziewam się kontrowersji, bo to brzmi dziwnie. Nie zrobiliśmy tego filmu, żeby wywołać skandal. To nie było naszym celem. Wiem, że wiele osób będzie przeciwnych temu filmowi, wiem też, że wiele będzie za. Muszą być te dwie strony, żeby w ogóle doszło do dyskusji, a mi przede wszystkim o to chodzi w filmach, które robię. Dla mnie film jest dyskusją z widzem o tym, co się dzieje wokół, o kondycji człowieka.

Wydarzenia zawarte w filmie pochodzą niemal sprzed pół wieku. Ma pani poczucie, że ten obraz trafi do młodych ludzi?

Ten film jest bardzo współczesny, mimo, że ubrany w kostium, ale tak naprawdę od początku był pomyślany jako film opowiadający o tym co nas otacza, o tym co jest tu i teraz. Wierzę, że każdy odnajdzie w nim tematy, z którymi będzie się identyfikował.