brak kategorii

5 pytań do Gosi Sobiczewskiej, projektantki i założycielki EST by eS

25.04.2016 Redakcja Fashion Magazine

5 pytań do Gosi Sobiczewskiej, projektantki i założycielki EST by eS

Markę EST by ES. Założyłaś w 2010 roku. Co w tym czasie zmieniło się na polskim rynku? Jakie są twoje obserwacje jako projektanta?
Bardzo dużo i zmienia się cały czas – galopuje, płynie, przemieszcza się. Zwiększyła się ilość marek modowych i samodzielnych projektantów, a co za tym idzie platform, na których działa moda. Projektanci mogą wybierać w jakich obszarach chcą działać i z kim. I to jest bardzo ciekawe.

W twoich kolekcjach próżno szukać krzykliwej ekstrawagancji. Znajdziemy w nich raczej ponadczasowe, funkcjonalne fasony, w których nacisk kładzie się na detal. W życiu też jesteś pragmatyczką?
Tak, bardzo – pragmatyczną romantyczką. Może to pokłosie tego, że nie zostałam stomatologiem lub farmaceutą albo nie wykonuję innego zawodu „w służbie społeczeństwu”.  I właśnie modą jako rzemiosłem artystycznym chcę jakoś „służyć”. Rozglądam się,  patrzę na ludzi, kobiety, dziewczyny i przetwarzam pytania: czy będzie im miło, wygodnie, po prostu dobrze w tym moim „Eście”?

Tworzysz także kostiumy teatralne, w swoim portfolio masz między innymi francuską wersję „Czwartej siostry” Głowackiego. Czym różni się, w twoim przypadku, proces projektowania linii pret-a-porter i kostiumów scenicznych? Na co kładziesz nacisk w każdym z tych przypadków?
To ciekawe pytanie. W pierwszej chwili wpadają mi do głowy same różnice w projektowaniu, ale w drugiej przypomina mi się książka Ervinga Goffmana  „Człowiek w teatrze życia codziennego”,  w której życie porównane jest do spektaklu teatralnego. Bo przecież ubranie bywa kostiumem. Może różnica polega na tym, że w przygotowaniu sztuki teatralnej bardzo ściśle współpracuje się z aktorem, ma się z nim stały kontakt, a dany kostium noszony jest tylko i wyłącznie w określonych scenach, przy zaplanowanym świetle, scenografii. W kolekcjach prêt-à-porter  muszę wyobrazić sobie właśnie te scenerię oraz sytuacje i tak zaprojektować ubranie, by było najlepszym kostiumem do noszenia na co dzień.

Jaki jest twój styl na co dzień?
No cóż, jestem ESTem: sportowo-klasycznie-romantyczna. Uwielbiam na sobie testować  nowe modele i jeśli ktoś zareaguje na ich widok wyciągając rękę w niepohamowanym geście do głaskania/macania/dotykania z automatycznym pytaniem: „ale masz to ładne, co to?” – wtedy wszystko jest  jasne! Model przechodzi do grupy potencjalnych prototypów. A stąd całkiem bliska droga, by stać się częścią kolekcji.

 Swoje projekty pokażesz już niebawem na HUSH Warsaw. Co specjalnego szykujesz na tę edycję?
Na HUSH-u będą smaczki, (śmiech). Muszą być, bo właśnie dla smaków mody i spotkań z klientem są te targi. Dlatego pokażę specjalne modele z kolekcji TIC TAC TOE, których nie można jeszcze nigdzie w Polsce kupić. A także między innymi wszystkie wersje kolorystyczne sukienki HOT, która dzięki trendowi „błysk na co dzień” ma spore szanse na stałe zaprzyjaźnić się z trampkami. I o to chodzi.