Bierzesz udział w bardzo wielu projektach. Tym razem podjęłaś się współpracy z marką Calzedonia. Dlaczego zgodziłaś się przyjąć taką propozycję? Co chcesz pokazać dziewczynom, które cię śledzą i naśladują?
Gdy byłam małą dziewczynką, zawsze mówiłam, że chciałabym zrealizować swoje marzenia, a jednym z nich była sesja zdjęciowa w bikini (śmiech). Jak widać, marzenia są po to, żeby je spełniać. Nawet ostatnio rozmawiałam z moją mamą o tym, że już jako dziecko wymyśliłam swoją ścieżkę zawodową, która potoczyła się jednak trochę inaczej. Przede wszystkim jestem sportowcem, ale też dietetykiem i coachem. Każdy projekt, w który się angażuję musi być spójny ze mną i moimi celami życiowymi, czyli motywowaniem, zdrowym żywieniem oraz treningiem. Uważam, że Calzedonia ma bardzo pozytywny odbiór wśród klientek, jeśli chodzi o pokazywanie kobiecości. Tego typu stroje mogą nas upiększać, podkreślać nasze kształty oraz dodawać kobiecości. Popieram tę ideę i cieszę się, że mogę ją wspierać. To nie jest „zwykła” reklama produktów, mam z tego dużo radości oraz sprawia mi to przyjemność, bo każda z nas chce dobrze wyglądać w rajstopach, legginsach i bikini. Oprócz tego, zawsze staram się podkreślać, że wszystko co robię, nie dzieje się przypadkowo. Cały czas stawiam sobie nowe wyzwania, nie zapominam o tym, że muszę się uczyć i rozwijać. To jest bardzo ważne w moim zawodzie trenera personalnego oraz dietetyka.
Twój blog jest pełny porad żywieniowych, można nawet zakupić gotową dietę z dowozem. Co ma zrobić osoba, która ma do tego mniejszy dostęp, może mniejsze nakłady finansowe, ale chciałaby jeść w urozmaicony i zdrowy sposób?
Są trzy filary zdrowia, które stosuję, i o których piszę na blogu. Jest to, miedzy innymi, niełączenie węglowodanów z białkiem, nie popijanie w czasie posiłku oraz wybieranie zdrowych, czyli nieprzetworzonych produktów. Nie ma sensu, abym kolejny raz powtarzała, że fast foody są niezdrowe. Nie oszukujmy się, układ trawienny jest dosyć skomplikowany. Musimy bardziej zadbać o tak zwany środek, czyli nasze jelita, a potem pomyśleć, co jest dla nas dobre. Powinniśmy, na przykład, zrobić badanie na nietolerancje pokarmowe, sprawdzić czy możemy jeść jajka. Wszystko dzieje się przez złą dietę, stres oraz jedzenie w pośpiechu. Przeżuwanie jest także bardzo ważne. Mamy inne kwasy żołądkowe w jamie ustnej, inne w jamie brzusznej. Inaczej trawią się węglowodany, inaczej białka. Rekomenduję przede wszystkim dietę bez pszenicy albo bez glutenu, ale każdy musi podejść do tego indywidualnie. Uważam, że żyto jest bardzo dobrym produktem dla osób, które mają te nietolerancje. Współpracuję z kliniką nietolerancji pokarmowej w Poznaniu, dzięki czemu mam dostęp do najnowszych badań. Okazuje się, że co druga osoba ma nietolerancję na jajka, na nabiał oraz na gluten. Z mężem nie jemy nabiału już od ponad 7 lat i naprawdę czujemy różnicę. Mnie on bardzo uczula, ponieważ jest poddany procesowi homogenizacji i dlatego nie jest to dla mnie dobry produkt.
Bierzesz udział w różnych projektach i kiedyś powiedziałaś, że nie przestaniesz dopóki nie zrealizujesz swojego planu. Co będzie następne?
Niedawno zostałam prezesem Olimpiad Specjalnych, jest to dla mnie bardzo duże wyróżnienie i z pełną odpowiedzialnością tego zadania się podejmuję. Nie wszyscy nadal rozróżniamy czym są Olimpiady Specjalne, a tak naprawdę istnieją trzy ruchy olimpijskie. Mamy Igrzyska Olimpijskie, Paraolimpiadę Osób Niepełnosprawnych Fizycznie oraz Olimpiady Specjalne Osób Niepełnosprawnych Intelektualnie. Bardzo chciałabym wypromować ten ostatni ruch. Pracuję nad kampanią, która będzie miała na celu promocję Olimpiad Specjalnych oraz zawodników, którzy w nich startują. Otrzymałam bardzo odpowiedzialną funkcję, z czego bardzo się cieszę. Cały czas będę kontynuowała programy treningowe, które opracowują, a następnie nagrywam. Blog pozostaje moim „dzieckiem”, ale teraz już bardziej chce pomagać innym, także jako prezes olimpiad specjalnych.
A jak wynagradzasz siebie za osiągnięte sukcesy? W jednym z wywiadów powiedziałaś, że jak jesteś zmęczona to idziesz na trening albo biegasz? Chciałam jednak bardziej zapytać o takie dziewczyńskie sprawy. Co robisz dla siebie, aby się zrelaksować, oczywiście poza treningami?
Dzisiaj po raz pierwszy od trzech lat idę do kina. Staram się także spotykać z moimi przyjaciółkami, z moim Healthy Teamem. Przez relaks, przede wszystkim, rozumiem czas spędzony z mężem, to jest dla mnie także nagroda. Na zakupy nie lubię chodzić, wolę gdzieś pojechać, coś zwiedzić lub zobaczyć. Jedną z moich cech, typową dla sportowca, jest perfekcjonizm. W pracy wymagam dużo od siebie i innych, i to też może być postrzegane jako moja wada i zaleta. Cały czas uczę się odpoczywać, choć czasem to jest trudne, ponieważ z natury jestem fighterem, a na treningach lubię rywalizować, aby sobie i innym podnosić poprzeczkę oraz tworzyć nowe wyzwania. Coraz częściej jednak zdarza się, że odpuszczam sobie. Na przykład, gdy robię zdjęcia na bloga, z tyłu, za aparatem bardzo często mam jeden wielki bałagan (śmiech).
Czy wkurzają Cię portale plotkarskie, które wrzucają do sieci Twoje zdjęcia i sugerują, że masz ciało dalekie od perfekcji?
Zdaje sobie z tego sprawę, że zawsze będzie ktoś, kto coś skrytykuje. Uważam, że każda kobieta, każdy z nas, ma prawo mieć gorszy dzień. Ktoś robi mi jakieś zdjęcie, dwa dni później ktoś inny kolejne, i okazuje się, że oba są zupełnie inne. Staram się tym nie przejmować. Każdy z nas ma jakieś wady i być może chciałaby coś zmienić. Ostatnio zobaczyłam w sieci jakiś komentarz, który mówił, że jestem „zrobiona”. To zabawne. Jedyne, co się zmieniło, to moje zęby, dzięki aparatowi, który nosiłam bardzo długo. Faktem natomiast jest, co też zauważyła moja makijażystka, że mam zdrową, jędrną i nawodnioną twarz dzięki temu, że dbam o to, co jem i piję np. wodę alkaliczną. Ludzie zawsze będą mówić różne rzeczy, ale tak jak już powiedziałam, staram się nad tym nie skupiać, tylko koncentrować się na swojej pracy, która jest moją pasją, i być może także inspiracją dla innych osób, chcących wprowadzić dobre zmiany w swoim życiu.