MODA, SHOPPING ONLINE, STYL ŻYCIA
21-letnia Kendall Jenner została ogłoszoną „modową ikoną dekady”. Serio?
01.09.2017 Patryk Chilewicz
Świat mody od dawna stanął na głowie i chyba wszyscy o tym wiemy. Do pokazów zatrudnia się osoby, które są znane z bycia dziećmi znanych rodziców (pozdrowienia dla duetu Dolce & Gabbana), a modelki na inne wybiegi zatrudnia się nie na podstawie portfolio, doświadczenia czy typu urody, a ilości obserwatorów na Instagramie. Słowo „influencer” stało się przekleństwem naszych czasów i sprawiło, że doświadczenie, wiedza i dokonania ostatecznie zeszły na dalszy plan, by ustąpić kreacji, PR-owi i budowaniu rzeczywistości, która istnieje tylko na potrzebę kilku ujęć w sieci.
Chyba w takich właśnie kategoriach należy rozpatrywać tytuł „Fashion Icon of the Decade”, który w tym roku na oficjalnej gali jeszcze we wrześniu ma dostać Kendall Jenner. Przypomnijmy, że Kendall jest 21-letnią dziewczyną, która zyskała sławę dzięki swojej przyrodniej siostrze Kim Kardashian i jej seks-taśmie z podrzędnym piosenkarzem ukrywającym się pod pseudonimem Ray J, który ostatnią płytę wydał siedem lat temu, a ostatnio zasłynął tym, że po tygodniu zrezygnował z udziału w 19. edycji reality show „Celebrity Big Brother”.
To oczywiście osoby będące gdzieś obok Kendall i nie można na ich podstawie budować opinii o modelce, lecz pokazuje to w jaki sposób i w jakim otoczeniu zyskała ona popularność. Umówmy się – nie są to sfery, w których chciałaby się poruszać zdrowa, ambitna jednostka. Nowa „Fashion Icon of the Decade” oczywiście nie miała wyboru, bo historii i rodziny się nie wybiera, a w reality show „Z kamerą wśród Kardashianów” wielokrotnie widzieliśmy jej zdystansowanie wobec rodzinnych dramatów i intymnych szczegółów pokazywanych publicznie. Pamiętajmy jednak, że to m.in. dzięki temu zamieszaniu Kendall stała się tak rozpoznawalna, a co za tym idzie – świetnie opłacana.
Czy uznanie 21-latki „modową ikoną dekady” nie jest przypadkiem ostatecznym udowodnieniem, że już nikomu nie chodzi o talent, doświadczenie i charyzmę, a lajki, słupki statystyk i liczby obserwatorów? Z pewnością nie, nie można uogólniać w drugą stronę. W przemyśle modowym wciąż jest wielu wizjonerów i prawdziwych kreatorów, którzy stawiają na idee, dokładność i filozofię, a nie tylko na dużą ilość selfie w sieci. Być może warto więc przy okazji uhonorowania Kendall i jej dziesięciolecia wpływania na branżę mody (!) zwyczajnie poszukać głębiej niż na okładkę amerykańskiego „Vogue’a”? Ten ostatni stracił na prestiżu, bo poddał się modzie na bylejakość i sezonowość. Fashion Media Awards jak widać dosięgła ta sama choroba. To jednak nie koniec świata, zbyt różnorodny i bogaty on jest, by młoda Jenner miała nas do niego zniechęcić.
PS. A kto w takim razie zamiast Kendall, bo autor w mojej osobie najwyraźniej lubi narzekać? Rihanna, do której mam ambiwalentny stosunek czy Miley Cyrus z jej głośnymi, lecz spójnymi metamorfozami wydają się o wiele bardziej zasłużonymi twórczyniami popkultury niż zaczynająca tak naprawdę swoją przygodę Jennerówna.