MODA, SHOPPING ONLINE, STYL ŻYCIA

„Vogue”, „Glamour”, „GQ” i inne magazyny z portfolio Conde Nast zrywają współpracę z Terrym Richardsonem!

24.10.2017 Michalina Murawska

„Vogue”, „Glamour”, „GQ” i inne magazyny z portfolio Conde Nast zrywają współpracę z Terrym Richardsonem!

Plotki o seksualnych nadużyciach Richardsona, skandalicznym traktowaniu modelek, mobbingu i molestowaniu krążyły w branży mody od lat, jednak fotografowi jakimś cudem cały czas udawało się zachować nietykalność i utrzymywać zlecenia dla najbardziej poczytnych i prestiżowych magazynów, z „Vogue’iem”  i „W Magazine” na czele. To już jednak przeszłość, od dzisiaj bowiem łamy czasopism należących do wszystkich międzynarodowych oddziałów Conde Nast będą dla fotografa zamknięte, a on, podobnie jak Harvey Weinstein może już niedługo doczekać się jeszcze większych konsekwencji swoich czynów. Lepiej późno niż wcale, chciałoby się powiedzieć.

Oliwy do od lat żarzącego się ognia dodał ostatni artykuł w „The Daily Telegraph”, który wprost postawił pytanie, dlaczego w świetle sytuacji z Harveyem Weinsteinem branża mody nadal pracuje i toleruje Richardsona. Na reakcję wydawnictwa  Conde Nast, które kontroluje znaczną część najbardziej znanych i prestiżowych magazynów, nie trzeba było długo czekać. Jego wiceprezes wykonawczy, James Woolhouse, wystosował wczoraj rano maila, w którym nawołuje wszystkie należące do wydawnictwa tytuły (oczywiście w wymiarze globalnym), do natychmiastowego zaprzestania współpracy ze skandalizującym fotografem. Dodatkowo, wszystkie sesje, które zostały już sfotografowane przez Richardsona i czekają na swoją publikację,  mają zostać „zniszczone i zastąpione innym materiałem”.

Terry Richardson i Miranda Kerr

Cień na tej skądinąd istotnej i ważne decyzji kładą zarzuty, jakie ostatnio wystosowywano w kierunku samego Conde Nast, które podobno od dłuższego czasu wiedziało o nadużyciach Harveya Weinsteina i mimo to kontynuowało z nim współpracę nie potępiając publicznie jego czynów. Czy drastyczne kroki podjęte przez wydawnictwo w stosunku do Richardsona to świadoma i przemyślana decyzja czy raczej akt działania w świetle PR-owego kryzysu, nie wiemy. Jesteśmy jednak pewni, że tak jak Weinstein w świecie filmu, tak Terry Richardson jest w branży mody skończony. Pytanie, kto następny?