MODA, SHOPPING ONLINE, STYL ŻYCIA

W Polsce powstaje zorganizowana sieć producentów naturalnych futer. Czy zwierzętom jest u nich lepiej?

14.06.2017 Michalina Murawska

W Polsce powstaje zorganizowana sieć producentów naturalnych futer. Czy zwierzętom jest u nich lepiej?

Na całym świecie trwa pozytywny trend odchodzenia od naturalnych futer i zastępowania ich albo sztucznymi odpowiednikami, albo odzieżą termalną, która doskonale chroni przed zimnem, co jest jednym z argumentów miłośników futer. Pisaliśmy niedawno, że Net-A-Porter kończy przygodę z nimi, a do Stelli McCartney, która od lat protestuje przeciwko zabijaniu zwierząt dla mody, dołączyły już zarówno celebrytki w postaci Joanny Krupy czy Pameli Anderson, jak i giganci, przykładowo dom mody Armani.

Wojna o futra – kto jest za, a kto przeciw?

Kultura naturalnych futer jest w odwrocie, lecz wciąż ma swoich wpływowych przedstawicieli. Wspomnijmy tu o Annie Wintour, Karlu Lagerfeldzie czy Kim Kardashian, którzy wręcz obnoszą się z futrzastymi upodobaniami. W Polsce osobistością promującą tę odzież jest znana z „M jak Miłość” aktorka Anna Mucha.

Ci ostatni z pewnością przyklasnęliby wejściu do Polski organizacji FURlab, która ma, jak czytamy w informacji prasowej, „promocję wykorzystywania naturalnego futra jako materiału w przemyśle modowym”. FURlab ma namawiać polskich projektantów do projektowania z użyciem futer, a wszystko – a jakże – pod okiem Polskiego Związku Hodowców Zwierząt Futerkowych. Organizacja ta jest odpowiedzialna m.in. za potępianie uwalniania norek, które w bestialski sposób żyły w chowie klatkowym na jednej z ukraińskich ferm.

Okazuje się, że to jednak nie tylko lobbing i biznes – mają za tym iść szczytne cele. W tym celu powstał certyfikat WelFUR, który, jak czytamy w sieci, ma ucywilizować hodowle zwierząt. Kontrole ferm objętych certyfikatem miałyby obejmować odpowiednie karmienie, poprawne warunki bytowe, badanie stanu zdrowia oraz właściwe zachowanie. Ostatni punkt to naprawdę niezła dawka czarnego humoru, bowiem jak zwierzę ma właściwie zachowywać się będąc przygotowywane do rzezi?

Nie dajmy sobie mydlić oczu – FURlab i WelFUR to kolejne pomysły mające pokazać nam, że zabijanie zwierząt dla futer może być cywilizowane. Doprawdy? W Polsce według fundacji Viva! rocznie zabija się około ośmiu milionów zwierząt tylko po to, by zedrzeć z nich futra. Zwierzęta cierpią za życia, by ostatecznie zostać zamordowane i trafić na rynek dóbr luksusowych jako płaszcze czy czapki. Dodatkowo samo mordowanie ich jest nieekologiczne – odchody zwierząt wsiąkają bezpośrednio w glebę i wraz z deszczem przedostają się do rzek, zanieczyszczając środowisko wodne fosforem i azotem i prowadząc do śmierci ryb. Powietrze zatruwane jest przez substancje uwalniające się z odchodów zwierząt, spalanie obdartych z futra zwłok oraz przez proces garbowania. Do garbowania skór futerkowych używa się powszechnie formaldehydu i chromu – substancji chemicznych, które oddziałują toksycznie na człowieka i uznawane są za rakotwórcze.

Ciężko się czyta o tym procesie, prawda? A to tylko fragment ze strony antyfutro.pl, gdzie znajdziecie więcej informacji na temat szumnej „produkcji futer”, która w rzeczywistości jest zwykłym mordowaniem zwierząt. Pamiętajcie o tym, gdy ktoś będzie chciał wam coś mówić na temat „dobrostanu zwierząt”, jak ja usłyszałem próbując dowiedzieć się o założeniach projektu.