MODA, SHOPPING ONLINE, STYL ŻYCIA
Oscary 2017: ocenia Joanna Horodyńska
27.02.2017 Redakcja Fashion Magazine
Najlepiej ubrane: Emma Stone i Brie Larson
Mam dwa typy, które są po dwóch stronach barykady. Emma Stone, która postawiła na sprawdzoną już koncepcję, testowaną parę razy czyli klimat lat 30. Kreacja domu mody Givenchy nawiązywała do tanecznych tematów i urody bohaterki. Tysiące koralików puszczonych dołem subtelnie poruszały się podczas chodzenia. Emma czarowała fotoreporterów dodatkowym ruchem bioder i niewinnym uśmiechem.. Wiedziała, że jej suknia „żyje”. To była gra ona kontra oni. Wspaniała była też kolorystyka. Zachowanie monochromu w postaci złota zgrało się z kolorem włosów. Moją drugą faworytką jest Brie Larson, która dumnie kroczyła otulona kaskadą aksamitnych falban z domu mody Oscar de la Renta. To była uczta dla oka i wspomnienie eleganckiej odsłony końcówki lat 80. Absolutnie na czasie, drugi sezon bowiem widzimy znaczący powrót tej dekady. Genialny gorset wycięty na ostro, wręcz przerysowany. Dzięki temu zabiegowi suknia nie jest teatralnie-ciężka i może być nawet traktowana z przymrużenie oka. W swojej posągowości Brie przypomina mi nieco wizerunek i kreacje Angeliny Jolie z gali Oscarów 2012, choć tam bardziej zapadła wszystkim w pamięć sławetna, wystająca noga. Najgorzej ubrana: Dakota Johnson
Nie sądziłam, że dojdę do takiego miejsca ze swoim wyborem. Zazwyczaj czekam na kreacje Dakoty Johnson. Ma świetny, doradczy team i wchodzi na różne obszary mody. Nigdy nie wiadomo czego można się po niej spodziewać i to kręci najbardziej. Ty razem kręcę się i kręcę, przestać nie mogę. Przypomniała mi się scena z komedii romantycznej „The Proposal” z Sandrą Bullock, która mierzy za dużą, starą suknie ślubną od babci swojego przyszłego męża. Długo leżała na dnie szafy, a jej konstrukcja uległa kompletnej dekonstrukcji, czyli tam wisi, tu odstaje, a tam już dziury się przetarły no i co najważniejsze kompletnie nie pasuje do sylwetki. Z przodu jest fartuch! Trzeba będzie ciąć. Dakota otulona satynowym prześcieradłem i to jeszcze dramatycznie wygniecionym miała nerwowy wyraz twarzy. Nie dziwię się. Strach pomyśleć, co się stało, jak siedziała tyle godzin w tej kreacji Seppuku na satynie. Tego już żaden „czerwony dywan” nie pokaże. Najlepiej ubrany: Ryan Gosling
Tu jestem zaskoczona, nawet swoim wyborem. Z natury klasyka w męskim wydaniu sprawdza się najlepiej na takich galach, a jednak przy tak sporym freestylu wprowadzonym już jakiś czas temu przez Pharella Willimasa, przymykam oczy i jestem otwarta. Ryan Gosling idzie w podobnym tonie. Z jednej strony mnie rozbawił z drugiej uzmysłowił, że mamy kolejnego modnego bohatera. Gucci zobowiązuje, poddajemy się nowym rytmom i miksom lat 80 z 70. Ryan postawił na żabot: „spływające” falbany po koszuli z delikatnym czarnym wykończeniem brzegów. Smoking jest mniej klasyczny, bo dopasowany, z pomniejszoną marynarką, a muszka aksamitna dlatego tak świetnie komponuje się z koszulą idealną - no właśnie, do tańca? Najgorzej ubrany: Terrence Howard
Terrence Howard udający Hugh Hefnera ale bez roznegliżowanej grupy przyssanych pań. Niestety takie wycieczki zazwyczaj nie najlepiej się kończą i tak, jak Pharell może przekraczać granice, tak Terrence nie może. Efekt jest kuriozalny i brakuje nam jedynie whiskey, cygara i rozłożonych kart. Zostawmy buduary w domu nawet jeśli sen nie przychodzi. Najlepszy makijaż
Zauważalna tendencja w makijażu to wykorzystanie brzoskwiniowo-pomarańczowego cienia do powiek i czerwonej bądź pomarańczowo-czerwonej szminki. Na ten kierunek zdecydowała się Emma Stone, Emma Roberts, Dakota Jonson (tu wykorzystanie naturalnych ust), u Nicole Kidman pojawiły się też lata 80 i lekko przydymione oko szczególnie na dolnej powiece, Kirsten Dunst i Brie Larson. To zdecydowanie udane makijaże. Jednak skoro świat zmierza ku naturalności i udajemy, że się nie malujemy (ale przecież się malujemy), to dlaczego nie ekscytować się tym na gali Oscarów. Michelle Williams i Alicia Vikander są zdecydowanie w tendencji, za którą warto podążać. Najgorszy makijaż: Halle Berry
Halle Berry. Właściwie wszystko tutaj zasługuje na zmiażdżenie. Nałożenie pomarańczowego cienia na dolną powiekę spowodowało, że piękna kobieta, która zapewne od dwóch dni siedziała w oparach młodości, wygląda na zmęczoną i chorą. Jest zdecydowana różnica kiedy nakładamy pomarańcz na górną, czy też na dolną powiekę. Burza loków przykryła oczy tworząc „markizę” przed słońcem i mamy tu jeszcze dodatkowe cienie pod oczami. Całość i tak już trąci kiczem na miarę amerykańskich wesel z rozkrzyczanymi druhnami, można było spokojniej obejść się chociaż z makijażem.
Mam dwa typy, które są po dwóch stronach barykady. Emma Stone, która postawiła na sprawdzoną już koncepcję, testowaną parę razy czyli klimat lat 30. Kreacja domu mody Givenchy nawiązywała do tanecznych tematów i urody bohaterki. Tysiące koralików puszczonych dołem subtelnie poruszały się podczas chodzenia. Emma czarowała fotoreporterów dodatkowym ruchem bioder i niewinnym uśmiechem.. Wiedziała, że jej suknia „żyje”. To była gra ona kontra oni. Wspaniała była też kolorystyka. Zachowanie monochromu w postaci złota zgrało się z kolorem włosów. Moją drugą faworytką jest Brie Larson, która dumnie kroczyła otulona kaskadą aksamitnych falban z domu mody Oscar de la Renta. To była uczta dla oka i wspomnienie eleganckiej odsłony końcówki lat 80. Absolutnie na czasie, drugi sezon bowiem widzimy znaczący powrót tej dekady. Genialny gorset wycięty na ostro, wręcz przerysowany. Dzięki temu zabiegowi suknia nie jest teatralnie-ciężka i może być nawet traktowana z przymrużenie oka. W swojej posągowości Brie przypomina mi nieco wizerunek i kreacje Angeliny Jolie z gali Oscarów 2012, choć tam bardziej zapadła wszystkim w pamięć sławetna, wystająca noga. Najgorzej ubrana: Dakota Johnson
Nie sądziłam, że dojdę do takiego miejsca ze swoim wyborem. Zazwyczaj czekam na kreacje Dakoty Johnson. Ma świetny, doradczy team i wchodzi na różne obszary mody. Nigdy nie wiadomo czego można się po niej spodziewać i to kręci najbardziej. Ty razem kręcę się i kręcę, przestać nie mogę. Przypomniała mi się scena z komedii romantycznej „The Proposal” z Sandrą Bullock, która mierzy za dużą, starą suknie ślubną od babci swojego przyszłego męża. Długo leżała na dnie szafy, a jej konstrukcja uległa kompletnej dekonstrukcji, czyli tam wisi, tu odstaje, a tam już dziury się przetarły no i co najważniejsze kompletnie nie pasuje do sylwetki. Z przodu jest fartuch! Trzeba będzie ciąć. Dakota otulona satynowym prześcieradłem i to jeszcze dramatycznie wygniecionym miała nerwowy wyraz twarzy. Nie dziwię się. Strach pomyśleć, co się stało, jak siedziała tyle godzin w tej kreacji Seppuku na satynie. Tego już żaden „czerwony dywan” nie pokaże. Najlepiej ubrany: Ryan Gosling
Tu jestem zaskoczona, nawet swoim wyborem. Z natury klasyka w męskim wydaniu sprawdza się najlepiej na takich galach, a jednak przy tak sporym freestylu wprowadzonym już jakiś czas temu przez Pharella Willimasa, przymykam oczy i jestem otwarta. Ryan Gosling idzie w podobnym tonie. Z jednej strony mnie rozbawił z drugiej uzmysłowił, że mamy kolejnego modnego bohatera. Gucci zobowiązuje, poddajemy się nowym rytmom i miksom lat 80 z 70. Ryan postawił na żabot: „spływające” falbany po koszuli z delikatnym czarnym wykończeniem brzegów. Smoking jest mniej klasyczny, bo dopasowany, z pomniejszoną marynarką, a muszka aksamitna dlatego tak świetnie komponuje się z koszulą idealną - no właśnie, do tańca? Najgorzej ubrany: Terrence Howard
Terrence Howard udający Hugh Hefnera ale bez roznegliżowanej grupy przyssanych pań. Niestety takie wycieczki zazwyczaj nie najlepiej się kończą i tak, jak Pharell może przekraczać granice, tak Terrence nie może. Efekt jest kuriozalny i brakuje nam jedynie whiskey, cygara i rozłożonych kart. Zostawmy buduary w domu nawet jeśli sen nie przychodzi. Najlepszy makijaż
Zauważalna tendencja w makijażu to wykorzystanie brzoskwiniowo-pomarańczowego cienia do powiek i czerwonej bądź pomarańczowo-czerwonej szminki. Na ten kierunek zdecydowała się Emma Stone, Emma Roberts, Dakota Jonson (tu wykorzystanie naturalnych ust), u Nicole Kidman pojawiły się też lata 80 i lekko przydymione oko szczególnie na dolnej powiece, Kirsten Dunst i Brie Larson. To zdecydowanie udane makijaże. Jednak skoro świat zmierza ku naturalności i udajemy, że się nie malujemy (ale przecież się malujemy), to dlaczego nie ekscytować się tym na gali Oscarów. Michelle Williams i Alicia Vikander są zdecydowanie w tendencji, za którą warto podążać. Najgorszy makijaż: Halle Berry
Halle Berry. Właściwie wszystko tutaj zasługuje na zmiażdżenie. Nałożenie pomarańczowego cienia na dolną powiekę spowodowało, że piękna kobieta, która zapewne od dwóch dni siedziała w oparach młodości, wygląda na zmęczoną i chorą. Jest zdecydowana różnica kiedy nakładamy pomarańcz na górną, czy też na dolną powiekę. Burza loków przykryła oczy tworząc „markizę” przed słońcem i mamy tu jeszcze dodatkowe cienie pod oczami. Całość i tak już trąci kiczem na miarę amerykańskich wesel z rozkrzyczanymi druhnami, można było spokojniej obejść się chociaż z makijażem.