MODA

70-letnia Charlotte Rampling nową muzą Loewe

16.12.2016 Michalina Murawska

70-letnia Charlotte Rampling nową muzą Loewe

Wiek to tylko liczba, a my jesteśmy zdania, że każdy ma tyle lat, na ile się czuje. I chociaż wiele osób uważa, że świat mody jest zdominowany przez młode dziewczyny, to prawda jest taka, że modelingiem można się zajmować w różnym wieku. Czasem w przypadku tych starszych osób nawet z o wiele lepszym efektem. A Charlotte Rampling w sesji dla Loewe to tylko kolejny dowód na to, że „silver is the new black”. Udział w sesji dla Loewe to kolejny wpis na jej długiej już (i imponującej) liście modelingowych sukcesów. Brytyjska ikona w swoim życiu była na wielu okładkach „Vogue”, fotografował ją sam Helmut Newton i pomimo swojego wieku wcale nie zamierza zwalniać.


Od kiedy J.W.Anderson został dyrektorem kreatywnym w Loewe, marka regularnie publikuje książki z zaprojektowanymi przez niego kolekcjami. Ich gwiazdami niekoniecznie są najpopularniejsze nazwiska, ale osoby, które zwyczajnie pasują do wizerunku Loewe. Publikacja z udziałem Charlotte Rampling to już dwunasta z kolei. O wyborze Brytyjki J.W.Anderson powiedział dla „Vogue”, że niewiele kobiet ma w sobie tyle kobiecej siły co Charlotte. Naszym zdaniem, trudno się z tym nie zgodzić.

Autorem sesji dla Loewe jest rosnący gwiazdor fotografii mody Jamie Hawkesworth, który stanął również za obiektywem ostatniej kampanii autorskiej marki Jonathana Andersona z Chloë Sevigny (więcej tutaj). Sesja odbyła się w siedzibie UNESCO  oraz jej okolicach na dzień przed wiosenno-letnim pokazem Loewe w Paryżu. U boku Charlotte Rampling możemy zobaczyć Kiki Willems, która świat mody zdobywa szturmem i już na swoim koncie ma okładkę włoskiego „Vogue” oraz kampanię Prady autorstwa Stevena Meisela. Obie bohaterki pozują w projektach z wiosenno-letniej kolekcji Loewe, obie wyglądają fenomenalnie i wspólnie są odzwierciedleniem kobiety Loewe – niezależnej i silnej bez względu na wiek. Uwielbiamy!

Przeczytajcie także

J.W.Anderson wiosna-lato 2017

Nowa it-bag na horyzoncie: J.W. Anderson „The Pierce”