brak kategorii

Wywiad z Basią Richard – hollywoodzką stylistką gwiazd

03.05.2016 Redakcja Fashion Magazine

Wywiad z Basią Richard – hollywoodzką stylistką gwiazd

Co oznacza bycie dobrze ubraną gwiazdą w Hollywood?
To wszystko zależy od osobowości gwiazdy. Dobrze ubrana gwiazda zawsze emanuje pewnością siebie i to jest chyba najważniejsze. Sztuczność i próba udawania kogoś, kim tak naprawdę się nie jest lub wzorowanie się na innych, zawsze wychodzi źle i ludzie to widzą. Jeśli ktoś czuje się dobrze we własnej skórze, to będzie wyglądał dobrze.

Czy każda znana osoba w Hollywood posiada stylistę? Czy jest ktoś kto czuje się na tyle pewnie, aby ubierać się samodzielnie?
Hollywood bardzo zmieniło się od czasu, kiedy zaczęłam pracę stylistki, czyli 10 lat temu. Wtedy gwiazdy nie miały tylu okazji do publicznego pokazania się i wyjścia na czerwony dywan i pewnie dlatego zawód ten nie był tak bardzo popularny. Teraz prawie codziennie jest jakieś wydarzenie, a to wymaga pomocy kogoś, kto przygotuje wszystkie stroje. Obecnie nawet żony reżyserów oraz producentów mają stylistów, czasami nawet stylista ma swojego stylistę (śmiech)! Jest jednak kilka osób, które nie używają profesjonalnej pomocy, na przykład Diane Kruger. Ona ma przyjaciela, którego zadaniem jest zdobywać stroje od projektantów, oraz z którym może skonsultować własne pomysły. Jest jednak jedną z nielicznych aktorek, które same się ubierają, pozostali mają swoich doradców. To wynika z tego, że artyści nie chcą marnować swojego cennego czasu na znalezienie odpowiedniej sukienki na wielkie wyjście lub na co dzień. Co więcej, w  Hollywood  jest mocna konkurencja – gwiazdy rywalizują o to, kto będzie lepiej wyglądał i dlatego oddają się pod opiekę profesjonalistów w tej dziedzinie.

Skąd się bierze ta rywalizacja?
Pamiętam, jak kilka lat temu Mila Kunis, która miała wtedy kontrakt z Diorem, została kilkakrotnie sfotografowana na ulicy w zwykłym t-shircie i w rozciągniętych spodniach dresowych. Podobno, właśnie przez to straciła ten kontrakt. Ta historia odbiła się szerokim echem, a celebryci zrozumieli, że znaleźli się pod ogromną presją, żeby wyglądać dobrze, nie tylko na czerwonym dywanie czy na scenie, ale również podczas codziennego wyjścia. Od tego zależy ich wizerunek, a co za tym idzie zarobki i ciekawe propozycje zawodowe.

A kto tak naprawdę dobrze wygląda, poza wspomnianą Diane Kruger czy chwaloną przez panią Anją Rubik?
Jest sporo dobrze ubranych gwiazd, ale dla mnie osobiście Diane Kruger i Anja Rubik są rewelacyjne, bo ubierają się same. Nie korzystają ze stylistów, za co bardzo je cenię. Powiem jednak szczerze, że czasami nie sposób jasno powiedzieć, czy dana osoba ma dobry styl czy raczej ma dobrego stylistę. Dlatego też ciężko mi odpowiedzieć na to pytanie.

Jakie największe błędy popełniają gwiazdy przy budowaniu swojego wizerunku?
Gwiazdy niestety bardzo porównują się do siebie nawzajem albo chcą się upodabniać do innych, bardziej znanych artystek. Jeżeli przychodzi do mnie klientka i mówi, że chce wyglądać jak Rihanna, Rita Ora albo Beyoncé, to już wiem, że na początku będzie to trudna współpraca. Jeżeli mam z kimś współpracować to bardzo chcę, żeby ta osoba była sobą i reprezentowała samą siebie. Nie można gonić za ideałem, który nie istnieje. Takim oczekiwaniom nie da się sprostać.

Co należy wtedy zrobić? Jak zbudować u gwiazdy pewność siebie i, co za tym idzie, garderobę?
To pracochłonny proces, wymaga dużo cierpliwości każdej ze stron. Przeważnie po kilku spotkaniach wszelkie obawy mijają – na przykład przymierzamy wspólnie ubrania, które zwykle wybiera choćby Rihanna i wówczas ewidentnie widać, że nie pasują one danej osobie, często wygląda w nich po prostu tragicznie. Wtedy szukamy zupełnie nowego kierunku. Wydaje mi się, że spokojna rozmowa i długa współpraca, zawsze zaprocentują i efekty będą imponujące.

Jak zatem wygląda współpraca stylisty z gwiazdą? Jak to się dzieje, że znana osoba trafia pod skrzydła kogoś, kto zajmuje się jej ubiorem?
Na początku to PR-owiec lub menadżer szukają stylisty dla gwiazdy – to oni nawiązują pierwszy kontakt. Dopiero po jakimś czasie relacja staje się bardziej osobista, ponieważ trudno jest współpracować z kimś przez kilka miesięcy czy nawet lat nie mając bardziej prywatnego kontaktu. Ja zawsze nawiązuję osobistą znajomość z klientami. Celebryci są często bardzo zamknięci w sobie, lubią mieć wokół siebie tych samych, dobrze znanych i sprawdzonych ludzi.

Do pani podopiecznych należą takie gwiazdy jak Olivia Holt, Irina Shayk, Hilary Duff, Sarah Hyland, Barry Peper oraz Jason Statham. Tych nazwisk jest całkiem dużo. Które z tych gwiazd wymagają długofalowej, wieloletniej współpracy, a które jedynie wspiera pani na wielkie wyjścia?
Większość  z nich potrzebuje regularnych spotkań. Bierze się to z tego, o czym mówiłam już wcześniej – gwiazdy potrzebują stylisty nie tylko na czerwony dywan, ale także na codzienne wyjścia. Nieważne czy jest to wielka gala czy otwarcie butiku – muszą wyglądać świetnie. Jednorazowo zdarzyło mi się ubierać Christinę Aguilerę. Ze swoimi stałymi klientami spotykam się przynajmniej raz lub dwa razy w tygodniu. Czasem nawet robimy przymiarki „przyszłościowe”, które polegają na tym, że przygotowuję pięć różnych stylizacji, które trzymam na zapas, na nagłe i nieprzewidziane wyjścia.

A z kim pani obecnie najbliżej współpracuje?
Obecnie intensywnie współpracuję z Olivią Holt (przyp. red. – młoda amerykańska aktorka i piosenkarka znana z produkcji Disneya), a wcześniej przez bardzo długi czas pracowałam z Seleną Gomez. Przymierzam się też do pracy w telewizji, na planie filmów, reklam oraz teledysków. Kręcenie wideoklipów zawsze bardzo mnie fascynowało, zwłaszcza od strony artystycznej. Myślę, że to jest najciekawsze w byciu częścią tego świata – można popatrzeć na modę z innej perspektywy.

Wspomniała pani o Selenie Gomez – ona tak naprawdę dojrzała pod pani skrzydłami. Czy może pani zdradzić nam, dlaczego wasza współpraca się skończyła?
Po prostu w pewnym momencie nasze drogi się rozeszły. Jestem bardzo szczęśliwa, że miałam w ogóle możliwość współpracy z Seleną. Bardzo dużo nauczyłam się w tamtym okresie, to było ogromne doświadczenie. Selena dokładnie wiedziała co jej się podoba, w czym dobrze się czuje. Czasami próbowałam przekonać ją do czegoś zupełnie nowego, ale to nie zawsze się udawało. Nasza współpraca zakończyła się bardzo pozytywnie, ona poszła swoją drogą, a ja poszłam swoją. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś będziemy razem pracować!

Czego oczekuje Olivia Holt, jaki ma pani pomysł na jej wizerunek?
Wizerunek gwiazdy zawsze jest pomysłem PR-owca lub menadżera, stylista nie ma tak naprawdę dużo do powiedzenia w tym temacie. Moim zadaniem jest realizowanie tej koncepcji. Wszystko zależy od tego, czy pracujemy dla aktorki czy piosenkarki, jakie ta osoba ma kontrakty, co reklamuje. Na przykład Olivia podpisała właśnie kontrakt z marką kosmetyków Neutrogena, co oznacza, że zawsze powinna wyglądać świeżo i promiennie.

A sama gwiazda ma dużo do powiedzenia?
Tak, ponieważ gwiazda przede wszystkim musi dobrze czuć się w tym, w co jest ubrana. Oczywiście stylista pomaga jej zadecydować w jakich strojach wygląda dobrze, ale nie wymyśla jej wizerunku od początku do końca.

Kogo chciałaby pani ubierać?
Oczywiście, chciałabym nadal ubierać największe gwiazdy, takie jak Jennifer Lawrence. Uwielbiam ją za osobowość i charakter, za poczucie humoru oraz pozytywną energię. Podziwiam silne kobiety, które mają mocną osobowość!

Z wykształcenia jest pani skrzypaczką. Czy takie umiejętności pomagają w pracy stylisty?
Wychowałam się w artystycznej rodzinie i to bardzo pomaga mi w pracy stylisty. O ile samo wykształcenie muzyczne nie jest zbyt przydatne, to wyczucie stylu i wrażliwość są bardzo potrzebne.

Czy pani kariera jest dziełem przypadku i zbiegu okoliczności? Czy gdyby nie to, że nagle gitarzysta Roba Thomasa nie miał się w co ubrać, to nie zajęłaby się pani modą?
Tak, to trochę był przypadek. Choć interesowałam się modą od zawsze, to nie miałam pojęcia, że taki zawód jak stylista w ogóle istnieje. Znałam oczywiście czasopisma modowe i ich redaktorów,  ale o styliście usłyszałam pierwszy raz dopiero w Stanach. Przez mojego męża poznałam gitarzystę z zespołu Roba Thomasa (przyp. red. – pop-rockowy wokalista), który wraz z kapelą przygotowywał się do występu podczas American Music Awards. Pomogłam mu wybrać stylizację i tak zaczęła się moja przygoda z modą. Bardzo spodobało mi się to wyzwanie i właśnie wtedy pomyślałam, że mogę połączyć muzykę i stylizowanie gwiazd z moim poczuciem estetyki.

 

Czy uważa pani, że pierwszym krokiem do tego, aby zostać stylistą powinno być rozpoczęcie stażu w magazynie o modzie?
Tak, staż jest najważniejszy. Oczywiście pójście do szkoły stylizacji jest przydatne, ale osobiście uważam, że bez stażu będzie dużo trudniej. Stażysta podczas pierwszej pracy uczy się technicznej strony tego zawodu – czyli dowiaduje się skąd wziąć ubrania, jak wyglądają profesjonalne przymiarki oraz jak zachować się podczas spotkań z celebrytą. W tym zawodzie nawet strój, który mamy na sobie podczas spotkania z gwiazdą jest bardzo ważny. Ja miałam wielkie szczęście, że byłam stażystką stylistki, która dawała mi bardzo trudne zadania i pomogła nabrać pewności siebie. Nauczyłam się od niej wszystkiego, także tego, co należy robić w sytuacjach kryzysowych. Dzięki niej poznałam PR-owców i projektantów, czego w szkole nigdy bym nie miała szansy zdobyć.

A czego nie należy robić przy celebrytach?
Jeśli się jest asystentem, to najlepiej w ogóle nie zabierać głosu. Zawsze powtarzam wszystkim moim podopiecznym, żeby podczas przymiarek bacznie słuchali i zgadzali się ze mną. Najgorsza jest sytuacja, w której stażysta wtrąca się i prezentuje zupełnie odmienną opinię od mojej – to jest wykluczone – oczywiście po spotkaniu możemy jak najbardziej wymienić się uwagami. W tym zawodzie na początku swojej kariery niezbędna jest duża dawka pokory i o tym należy pamiętać.

Czy pamięta pani chwilę zwątpienia, kiedy pomyślała pani „rzucam to wszystko, to nie dla mnie”?
Oj wiele razy! To były momenty, w których odbyłam już wiele przymiarek, a artystce cały czas nie podobała się żadna z moich propozycji. Wymyślałam wtedy kolejne stylizacje do upadłego. I choć efekt był rewelacyjny, to w drodze do celu zdarzyło mi się wątpić we własne możliwości. Trzeba pamiętać, że takie sytuacje wynikają bardzo często z trudności w komunikowaniu się z klientką, a także ścierania się różnych osobowości.

Z których stylizacji jest pani najbardziej dumna?
Jestem zadowolona z wielu, począwszy od tych z czerwonego dywanu, aż po pomysły do teledysków. W klipie „Come & Get It”, który stylizowałam dwa lata temu dla Seleny, osiągnęłyśmy naprawdę świetne efekty w stylu Bollywood, mimo że miałam dosłownie półtora dnia, aby przygotować się do jego realizacji. To stało się dzięki wspólnej pracy i efektownym kreacjom Kristina Aadnevika. Reżyserem był bardzo znany i ceniony w branży Anthony Mandler, który do tej pory robił teledyski dla Beyoncé, Rihanny, Taylor Swift oraz innych znanych artystów, więc byłam bardzo zestresowana! Często jest tak, że najlepsze stylizacje wychodzą w sytuacjach, w których jest mało czasu na ich przygotowanie i bardzo dużo emocji. Dobrze wspominam też 69. Festiwal Filmowy w Wenecji, podczas którego Selena założyła przepiękną cielistą sukienkę z Atelier Versace.

Wspomniała pani, że zawód stylisty jest bardzo nieprzewidywalny. Jakie najciekawsze nieplanowane zdarzenie miało miejsce w pani karierze?
Z reguły są to sytuacje, kiedy w ostatniej chwili dowiaduje się o wyjściu gwiazdy na tak zwany „czerwony dywan”. Pamiętam jak Selena Gomez niespodziewanie wychodziła na galę Vanity Fair w 2011 roku. Dosłownie o siódmej wieczorem zadzwonił do mnie jej PR-owiec i powiedział, że potrzebuje ona wyjątkowego stroju. Nie spałam wtedy przez pół nocy i zastanawiałam się co zrobić. To jest taki moment, kiedy nie ma już dostępnych sukienek, bo wszyscy styliści trzymają je u siebie. Na szczęście jakoś sobie poradziłam. Tak naprawdę takich sytuacji było mnóstwo – od wyjść na galę, aż po stylizacje do teledysków.

A najprzyjemniejsze momenty tej pracy?
Bardzo lubię podróże, szczególnie, kiedy mam możliwość przyjazdu do Europy. Bardzo dobrze wspominam pokaz wiosna-lato 2014 domu mody Versace podczas tygodnia mody w Mediolanie, kiedy miałam zaszczyt zjeść kolację z Donatellą Versace w jej prywatnym domu. Projektantka bardzo chętnie rozmawiała ze wszystkimi zaproszonymi gości. Wśród nich byli znani redaktorzy mody, córka Donatelli – Allegra, modelka Gemma Ward oraz projektant Christopher Kane, który pracował wtedy dla marki Versus. Obecny był także prywatny makijażysta Donatelli, jej stylista fryzur oraz PR-owiec. To nie było długie spotkanie, kolacja trwała półtorej godziny, ale do tej pory wspominam ten wieczór jako niesamowite i jedyne w swoim rodzaju przeżycie.

Porozmawiajmy teraz o poradach stylizacyjnych. Czego nie może, pani zdaniem, zabraknąć w szafie nie tylko gwiazdy takiej jak Selena, ale także każdej kobiety? Większość z nas nie ma przecież osobistej stylistki.
Myślę, że w każdej damskiej szafie powinny znaleźć się dobrze dobrane dżinsy, białe t-shirty oraz czarne proste buty na płaskim obcasie. Zawsze stawiam na klasykę, czyli proste spodnie, sukienkę oraz garnitur. Jeśli chodzi o kolory to polecam czerń, granat, biel, czerwień – wtedy mamy gwarancję, że wszystko będzie do siebie pasowało. Prostota i klasyka zawsze będą w cenie.

Jakie są pani ulubione marki na co dzień oraz na wielkie wyjścia?
Na co dzień uwielbiam ATM – to marka, która pojawiła się na amerykańskim rynku ponad trzy lata temu. Anthony Thomas Melillo, jej właściciel, a także mój dobry znajomy, zaczynał biznes od zwykłych podkoszulek, a teraz ma w ofercie pełną linię odzieży, która dodatkowo świetnie się sprzedaje. Uwielbiam też Alexandra Wanga i Phillipa Lima – są naprawdę rewelacyjni! Bardzo cenię Kenzo za buty, Dolce & Gabbana za świetne kroje, a Saint Laurent za stroje z pazurem. Nie mogę zapomnieć też o Versace i Valentino, które często polecam moim klientkom na wielkie gale.

Jakich polskich projektantów pani podziwia?
Zdecydowanie Gosię Baczyńską! Jest naprawdę bardzo utalentowana. Myślę, że jej projekty są gotowe, aby zobaczył i docenił je wielki świat. Ktokolwiek ubiera jej kreacje, wygląda świetnie. Obserwuję ją już od wielu lat i patrzę jak buduje swoją markę, podczas gdy inni krajowi projektanci muszą za nią „gonić”. Gosia mogłaby zrobić wielką karierę w Hollywood, jeśli tylko znalazłaby PR-owca, który reprezentowałby tu jej interesy. Bardzo fajne projekty ma też genialna Magda Butrym, nie tak dawno o niej uslyszałam, jednak muszę przyznać, że jej ubrania są niesamowite i robią wrażenie!

Jaki jest pani ulubiony trend na wiosnę-lato 2016?
Bardzo podobają mi się satynowe lub jedwabne bieliźniane sukienki – można je nosić zarówno na wieczór jak i na dzień. W ciągu dnia polecałabym je zakładać do tenisówek oraz dżinsowej kurtki, natomiast na wieczór założyłabym do niej proste szpilki.

Czytałam, że chciałaby pani częściej bywać w Polsce i tutaj budować swoją karierę zawodową. Czy to prawda?
Zawsze myślałam o tym, żeby móc częściej przyjeżdżać do Polski, a jeżeli byłoby to związane z pracą stylistki, to byłby ogromny plus! Teraz przyjeżdżam wyłącznie turystycznie dwa-trzy razy w roku.

 

Kogo z Polski chciałaby pani ubrać?
Jeżeli miałabym pracować z celebrytami w Polsce to bardzo chciałabym współpracować z Magdą Cielecką lub Małgosią Sochą. Sa bardzo kobiece i lubię ich styl. Mogłabym również chętnie zająć się współpracą z marką albo pracą nad projektem w telewizji. Na przykład poprowadzić swój autorski program bądź być gościem programu o modzie. Uwielbiam oglądać „Gwiazdy na dywaniku”, prowadzone przez Joannę Horodyńską oraz Tomasza Jacykowa – ten program jest bardzo zabawny, oglądam go co tydzień! Joanna i Tomek są rewelacyjnym duetem, bardzo często zgadzam się z ich opiniami.

Co poza modą i muzyką inspiruje panią najbardziej? Ma pani jakieś hobby?
Niedawno założyłam mojej córce konto na Instagramie @baby_ania.  Często w weekendy bawimy się w przebieranki, wymyślamy zabawne stylizacje. To wygląda tak, że biegam z telefonem za moim dzieckiem, próbując zrobić ciekawe zdjęcie. Fajnie nam to wychodzi, a przy okazji poznaję dużo marek odzieżowych dla dzieci, których nigdy wcześniej nie znałam. Głównie są to marki europejskie, amerykańska oferta nie jest taka bogata.

Czy na pani plany, aby rozwijać także swoje konto @basiamld?
Do Instagrama podchodzę z mocnym przymrużeniem oka. Moja agentka bardzo chce, żebym poświęciła więcej czasu I uwagi na rozwijania tego konta, ale mówiąc szczerze nie lubię traktować mediów społecznościowych zbyt serio. Zdaje sobie sprawę, że to część mojej pracy, ale nie prowadzę Instagram po to, żeby mieć za wszelką cenę jak najwięcej obserwatorów. To tylko zabawa (śmiech).

Dziękuję za rozmowę.