KULTURA

Wielka śmieciowa wyspa na oceanie. Setki tysięcy ludzi chcą, by… uznać ją za państwo

20.09.2017 Michalina Murawska

Wielka śmieciowa wyspa na oceanie. Setki tysięcy ludzi chcą, by… uznać ją za państwo

To kampania społeczna prowadzona pół żartem, pół serio. Jeśli pojawia się w niej uśmiech, to jest to smutny uśmiech obciążony siedmioma milionami ton śmieci, z których składa się Wielka Pacyficzna Plama Śmieci, jak na razie nazywa się to zjawisko. Organizacje ekologiczne Plastic Oceans Foundation i LADbible chcą, by ludzie dosadniej zobaczyli, czym kończy się zaśmiecanie środowiska i postanowiły zgłosić efekt jego zanieczyszczania do ONZ z żądaniem utworzenia nowego, śmieciowego państwa, które miałoby się nazywać Trash Isles.

Prowokacja nie skończyła się na samym wezwaniu. List w sprawie stworzenia nowego kraju podpisało już ponad 100 tysięcy osób, zostały zaprojektowane znaczki pocztowe i banknoty, na których widzimy ocean obrośnięty śmieciami. Al Gore, wybitny amerykański polityk i społecznik, zdobywca Pokojowej Nagrody Nobla, zgodził się zostać pierwszym obywatelem niechlubnego kraju i zaprezentował swój paszport. – To państwo musi się skurczyć. Nie chcemy więcej plastiku! – powiedział w jednym z wywiadów prasowych.

Szacuje się, że Wyspy Śmieciowe powodują rokrocznie śmierć około miliona ptaków i setek tysięcy istot wodnych. Jeśli nic nie zrobimy, by zatrzymać proces produkcji śmieci, to – jak wynika z różnych raportów – w 2050 roku w oceanach może pływać więcej plastiku niż ryb. Wyspa śmieciowa wraz z dryfującymi dodatkami ma już ponad 3,5 miliona kilometrów kwadratowych objętości. Dla porównania, powierzchnia wielkich Indii to 3,28 miliona kilometrów kwadratowych.

To co – chcecie opalać się na złożach butelek i wdychać rozkładający się plastik czy może warto zatroszczyć się o naszą planetę? Pamiętajcie, że innej póki co nie mamy.