brak kategorii

Sylwia Antoszkiewicz, projektantka LOUS

07.06.2015 Redakcja Fashion Magazine

Sylwia Antoszkiewicz, projektantka LOUS

I feel I’m in Lous – nowe hasło reklamowe i, co za tym idzie, nowa identyfikacja wizualna – skąd pomysł na tak duże zmiany?
Lous miał swoją premierę w maju 2012 roku na targach sztuki Art Yard Sale. Od tamtej pory dużo się zmieniło. Marka dojrzewa razem z nami, definiuje swój styl, język jakim komunikuje się ze światem, swoją filozofię. Naturalnym krokiem było stworzenie dla niej spójnej i konsekwentnej identyfikacji wizualnej, odpowiadającej naszemu „tu i teraz”. Co nie znaczy, że to było łatwe dla mnie! Autor projektu – Jan Dudzik (thatguyfromwarsaw.com) pomógł mi przejść przez proces transformacji wizualnej trzymając mnie w przenośni mocno „za rękę” i nie pozwalając na żadne kompromisy. To było dla mnie bardzo trudne, ale jestem mu za to bardzo wdzięczna. To jak teraz wygląda LOUS to w pełni jego zasługa.

 

Jakie inspiracje towarzyszą nowej kolekcji Lous Stones?
Kolekcja STONES ma dla mnie osobiste znaczenie. To znaczenie jest również dwuwymiarowe. Po pierwsze związane jest ze zmianami strukturalnymi i wizualnymi w LOUS, pewnym procesem dojrzewania, który musiał też nastąpić u mnie. Stones czyli kamienie to trochę kamienie milowe dla mnie i dla LOUS. Z drugiej strony struktura kamieni zainspirowała nas do stworzenia własnej struktury dla printu, który pojawił się w LOUS po raz pierwszy.

 

 

Minimalizm to słowo klucz do zrozumienia filozofii Twojej marki?
Wydaje mi się, że kluczem do zrozumienia filozofii marki jest prostota. Prostota wynikająca z własnej filozofii życiowej, własnych doświadczeń. Podstawą filozofii LOUS jest akceptacja i równowaga płynąca z życiowego doświadczenia. Kobieta LOUS zna swoje mocne i słabe strony, z życiowych zawirowań wychodzi silniejsza i mądrzejsza. Wie, że jedyne co w życiu pewne to zmiana.

 

Wasz nowy detal, kolorowy wzór powstaje w dość ciekawy sposób. Uchylisz rąbek tajemnicy?
Print w całości powstał u nas, z wody i farb w kolorach kolekcji – bordo, błękicie i czerni. Zanim znalazłyśmy wzór idealny, powstało ich naprawdę dużo, mogłybyśmy sobie nimi wytapetować właściwie całą pracownię 🙂 Po zeskanowaniu wybranego wzoru grafik dodał do wzoru jedynie filtr pikseli, który sprawił, że wszędzie pojawiły się maleńkie właściwie transparentne kwadraciki wzmacniające lub rozbielające kolor.

 

Zawsze można spotkać Was podczas targów HUSH, czy na tę edycję planujecie jakieś niespodzianki?

?
Planujemy kilka niespodzianek, ale ponieważ są to niespodzianki to nic nie zdradzimy. Zapraszam na HUSH!

 

Więcej o targach HUSH znajdziecie tutaj.