MODA, STYL ŻYCIA

Czy moda patriotyczna musi być prawicowa?

11.11.2016 Michalina Murawska

Czy moda patriotyczna musi być prawicowa?

W Polsce istnieje naprawdę dużo profesjonalnych sklepów zajmujących się modą patriotyczną / prawicową. Ten ukośnik jest tu kluczowy, ponieważ wyrażany przez te marki patriotyzm z góry jest nasiąknięty myślą w najlżejszym wydaniu konserwatywną, a w najcięższym nacjonalistyczną i zahaczającą o totalitaryzm.

Flagową dumą mody patriotycznej jest marka Red is Bad. „Przypominamy zapomnianych bohaterów oraz niepodległościowe zrywy naszych przodków. Jesteśmy stąd. Nie chcemy wyrzec się tradycji. Nie boimy się brać spraw w swoje ręce. Wierzymy w prywatną inicjatywę i ciężką pracę. Najwyższa jakość i polska produkcja to dla nas sprawa kluczowa” – piszą założyciele w swoim manifeście. W ich sklepie można kupić koszulki z orzełkiem, żołnierzami wyklętymi, bluzę w kwiaty z napisem „Polska”, lecz także czapki z daszkiem, obudowy na telefon czy portfele.

Wszystko jest podane w wersji streetwearowej i w granicach cenowych, które nie odstraszają przeciętnego odbiorcy. Bluza w kwiaty posiada naprawdę ładną, estetyczną grafikę, lecz wciąż jest przeznaczona dla wybranych – żadna osoba nie utożsamiająca się ze zdecydowaną prawicą nie da raczej zarobić firmie, która angażuje się w różne konserwatywne akcje, a sama jej nazwa wyklucza już część poglądów. Takie są jednak prawa rynku i nie ma w tym nic złego.

Z drugiej strony – bardziej liberalnej czy lewicowej – brakuje jednak stosownej odpowiedzi. Tę próbował wprowadzić Robert Kupisz swoimi koszulkami z orzełkiem, jednak kosmiczna cena skutecznie sprawiła, że jego produkt stał się bardziej pożądany przez celebrytów, niż ulicę. Trzeba jednak Robertowi oddać, że ten projekt odbił się szerokim echem w polskim społeczeństwie. Mimo wielu sprzecznych reakcji, jakie wywołał, udało mu się uniknąć wejścia w jakieś ideologiczne schematy. Tamta kolekcja „Heroes” była inspirowana powstaniem warszawskim, które zostało niejako zawładnięte przez prawicę, lecz odparła przyszywanie jej innych metek niż z logiem Kupisza.

To jednak zdecydowanie za mało. Mierność polskiej lewicy, jaką obserwujemy od wielu dekad, sprawiła, że symbole patriotyczne, barwy czy pojęcia zawłaszczyła prawica. Osoba chodząca w biało-czerwonej koszulce szybko budzi skojarzenia z właśnie tą myślą polityczną. Polscy projektanci – czy ci co sezon przygotowujący kolekcję, czy ci mający firmy specjalizujące się w koszulkach z nadrukami – bardzo rzadko korzystają z patriotycznych nawiązań, a jeśli już (Arkadius w 2000 roku czy Eva Minge na sezon wiosna-lato 2011) to trafiają do starannie wyselekcjonowanych grup odbiorców, a nie pod masowe strzechy. A to właśnie one są głosem narodu, nie promil społeczeństwa popijający latte w modnej, warszawskiej knajpie.

Koszulka autorstwa Vivienne Westwood

Moda wychowuje kolejne pokolenie. Dziś jest ono pochłonięte przez głupie, wyzywające napisy na t-shirtach, zmieniające się trendy i pęd za zachodnimi markami. Na próżno szukać u nas – jak w Stanach Zjednoczonych czy Wielkiej Brytanii – jasnego i nie obciążonego żadnym politycznym skrótem przekazu, że Polska jest cool. Wydaje się bowiem, że pół Polski uważa, że jeszcze nie jesteśmy cool, a druga część, że już byliśmy.

Przez lata poprzedniego systemu „udało się” nam ominąć wiele rewolucji kulturowych i obyczajowych. Żyliśmy pod kloszem wierząc, że orzeł bez korony to symbol PRL. Dziś korona wróciła, lecz polskim twórcom brak jest królewskiego rozmachu w projektowaniu czegoś innego niż czarne sukienki. Moda powinna być charakterna, emocjonalna, czasami przesuwać granice. Dopóki więc nasze barwy i symbole nie zostaną odczarowane przez samych projektantów, wciąż będziemy musieli zakładając koszulkę myśleć, czy jest ona zgodna z naszymi poglądami politycznymi.