MODA, STYL ŻYCIA

L jak LOUS

08.07.2015 Redakcja Fashion Magazine

L jak LOUS

Czernie, granaty i beże ujęte w bazowe fasony, tym razem w wersji dzianinowej, praktyczne kieszenie, zaskakujące możliwości noszenia na kilka sposobów i tytuł „Do not disturb” zwiastowały całkiem nowy kierunek w polskiej branży odzieżowej. Elementy codziennego ubioru przeplatane z tzw. „loungewear”, czyli ciuchami do noszenia po domu, dalekimi jednak od stereotypowych wyciągniętych t-shirtów i starych dresów. Całości towarzyszył model torby wykonany ze skóry lub drelichu. Walcowaty kształt, praktyczna zewnętrzna kieszeń oraz wewnętrzne przegródki tak bardzo spodobały się klientkom, że torby doszywane są do dziś.

Sylwia Antoszkiewicz i Renata Miklewska znajdowały inspiracje dla kolejnych kolekcji w nierzadko zaskakujących warstwach rzeczywistości. Bywał to i samochodowy odtwarzacz kasetowy (kolekcja „Autoreverse” na wiosnę-lato 2013), i prochowiec z lat osiemdziesiątych upolowany w ciucholandzie (kolekcja „Echo” na jesień-zimę 2013 – nosząca dosłowne echa przeszłości), i japońska estetyka („Hello Japan” sprzed roku, pełna nie tylko japońskich nazw, ale też fantastycznych wariacji na temat kimona). Jesień 2014 zapowiadała rewolucję. Tytuł „Challenge”, czyli wyzwanie, odnosił się nie tylko do samych projektów. Na łamach magazynu Elle projektantki przyznały, że marzy im się stworzyć markę na miarę szwedzkiej & Other Stories. Kompletną, rozbudowaną, dyktującą własne warunki. Pojawiły się okrycia wierzchnie z prawdziwego zdarzenia, sporo deseni i całkiem nowych dla LOUS materiałów.

I wreszcie wybuchła wiosna 2015 z kolekcją „Stones”. Świeżą, lekką i wciąż w stylu, który marka zdążyła bardzo szybko wypracować. Czy istnieje coś, co łączy wszystkie dotychczasowe kolekcje? Tak, słynny już dekolt V. Występuje raz z tyłu, raz z przodu (czasem i tu, i tu), bywa cięty surowo lub wykańczany grubą listwą, standardowy, rozpinany lub kimonowy. Obecnie obudowany został kontrastami. Albo obszernymi tunikami w modnych kolorach (choćby marsala czy rozbielony błękit), albo mocno dopasowanymi sukienkami. Każdą klientkę czeka niespodzianka w postaci kilku tytułowych kamieni zaszytych w wewnętrznej metce. Bez obaw, nie są przysparzają żadnych problemów ani podczas noszenia, ani prania. Gładkim powierzchniom towarzyszy autorski deseń, który powstał w technice marmurkowej. Na wybrany motyw naniesiono transparentną warstwę przeskalowanych pikseli. Efekt? & Other Stories może się schować.

Dziś LOUS to nie tylko standardowe prêt-à-porter. Przez trzy lata obecności marki na rynku pojawiały się piżamy, dresy, wersje luksusowe najpopularniejszych modeli, ubrania dla dzieci, torby, a nawet kapelusze. Sezon wiosna-lato 2015 przyniósł spore zmiany. Przede wszystkim na pokładzie została tylko Sylwia, Renata podążyła swoją ścieżką zawodową. Poza tym nowe logo i metki, nowy showroom, i znacznie większa produkcja. Gdyby marka powstała choć kilkaset kilometrów na zachód od Warszawy, zapewne mogłaby się poszczycić przynajmniej jednym firmowym butikiem. W Polsce do takich rzeczy trzeba mieć cierpliwość, czas dla mody płynie tu wciąż w nieco innym tempie. Ale plany są, to najważniejsze.