KULTURA

Kostium jest jak druga skóra – Dorota Roqueplo o tym jak powstawały kostiumy do nominowanego do Oskara filmu „Twój Vincent” [WYWIAD]

05.03.2018 Katarzyna Błażuk

Kostium jest jak druga skóra – Dorota Roqueplo o tym jak powstawały kostiumy do nominowanego do Oskara filmu „Twój Vincent” [WYWIAD]

Malarstwo ostatnio Panią „prześladuje”, jeśli chodzi o zlecenia filmowe. Niedawno był „Młyn i krzyż” Lecha Majewskiego z kadrami wyjętymi z obrazów Petera Bruegela. Jak zareagowała Pani na propozycję współpracy przy filmie o van Goghu?

To nie jest mój ukochany malarz (śmiech). Jest co prawda w pierwszej dziesiątce, ale inni są wyżej. A tak na poważnie – ta propozycja od razu spodobała mi się ze względu na jej oryginalność. Mam szczęście do filmów artystycznych. Miło być zaangażowanym do projektu, który jest jedyny w swo- im rodzaju. Potraktowałam to jako wyjątkowe wyzwanie. Ale nie ukrywam, że bałam się tego filmu. Od samego początku, kiedy usłyszałam, że niemal każdy kadr ma być malarski, zasta- nawiałam się, czy to będzie wyglądało naturalnie i czy uda się zachować kreskę van Gogha. Efekt przerósł moje najśmielsze wyobrażenie.

Podobno walczyła Pani o to, by nie tylko główni aktorzy, ale również postacie drugo- i trzecioplanowe były ubrane do zdjęć w stroje z epoki.

Walka o każdy kostium w tym filmie to była walka o prawdziwość świata van Gogha. O te kolory, które znamy z jego obrazów, autoportretów. Chciałam być wierna malarzowi, dla- tego interesowały mnie prawdziwe materiały, nadruki z epo- ki, odpowiedni splot tkaniny. Na szczęście wiele potrzebnych rzeczy udało mi się znaleźć w zaprzyjaźnionym magazynie kostiumów w Paryżu. Ubrania mogłam lekko przerobić, dopasować, ale po skończeniu zdjęć, przed powrotem do ma- gazynu, musiały odzyskać pierwotny wygląd. To było bardzo pracochłonne zadanie.

Często powtarza Pani, że ma niezłego anioła stróża od kostiumów. Pomógł i tym razem?

I to jak! Wiedziałam, mając przed oczami portret Vincen- ta van Gogha, że będzie mi potrzebna marynarka w kolorze niebiesko-zielono-morskim, z odrobiną żółci. Byłam pewna, że jedynym wyjściem będzie znalezienie czegoś w podob- nym odcieniu i przefarbowanie. Aż tu nagle, podczas wizy- ty w Paryżu znalazłam dokładnie taki materiał, jaki był mi potrzebny. Nic nie musiałam farbować, to była wełna, która miała ten splot i te wszystkie kolory, o które chodziło!

Rozmawiała Grażyna Morek

Pełny wywiad znajdziecie w najnowszym numerze FASHION MAGAZINE, który już 10 marca trafi do sprzedaży.