brak kategorii

Kim Kardashian zamraża swoje social media. Co to oznacza w praktyce?

11.10.2016 Patryk Chilewicz

Kim Kardashian zamraża swoje social media. Co to oznacza w praktyce?

Po kradzieży, jakiej ofiarą padła Kim Kardashian, celebrytka wyraźnie przechodzi przez traumę. Plotkowało się, że produkcja zamrozi kolejne odcinki flagowego reality show „Z kamerą u Kardashianów”, lecz nie zostały one potwierdzone. Pewne jest natomiast, że Kim zawiesiła swoje konta w mediach społecznościowych.

Według informacji TMZ Kim weźmie aż miesiąc wolnego od swoich obowiązków w social media. Jak wylicza serwis, celebrytka może w trakcie tych 30 dni stracić nawet milion dolarów. Nie jest bowiem tajemnicą, że część wpisów na Instagramie celebrytki jest sponsorowana przez firmy. Koszt jednego posta to może być nawet 20 tysięcy dolarów. Kardashian czuje, że umieszczając zdjęcia w drogiej biżuterii i zdradzając swoje miejsce pobytu wystawiła się niejako na kradzież.


Czy celebrytka straci na zamrożeniu swoich social media? – Absolutnie nie! Wręcz przeciwnie: zyska. Prawo paradoksu w social media. Osoba wstrzymująca swoją aktywność, anulująca ją lub wycofująca się z wirtualnej społeczności wzbudza jeszcze większą ciekawość, niż zwykle. Kardashian ma przemyślaną strategię stymulowania internautów od wielu lat. Doskonale wie, jak zareagują oni i media plotkarskie, a za nimi media tradycyjne. To inteligentne podsycanie plotek skutkujące większą ilością wzmianek przekładających się na większą popularność – tłumaczy w rozmowie z Fashion Post Mikołaj Nowak, specjalista od social media menagment.


Wygląda więc na to, że cały zabieg może być zaplanowaną przez specjalistów akcją promocyjną. – Dziś sztuczki typu „Jedi Mind Trick”, czyli puszczanie plotki i stymulowanie jej przez otoczenie gwiazdy, są standardem w „komunikacji” na rynku Social Media Celebrity Marketingu w USA – mówi Nowak. Podaje też przykład. – Tę samą technikę stosują Beyonce i JayZ. Dziwnym trafem plotki o ich rozpadzie wyciekały akurat (i tylko) przed trasą „On The Run”. Zainteresowanie społeczne i mediów było tak wielkie, że ekwiwalent reklamowy urósł do setek miliardów dolarów na świecie. Para miała to (czyt. reklamę…) za darmo, inteligentnie stymulując media. Tylko po to, by na scenie dać sobie buzi i wysłać maila „u nas wszystko ok, plotki to nieprawda”. A bilety na „On The Run” sprzedawały się w kilkanaście sekund… Wszystko za sprawą „ludzi z bliskiego otoczenia gwiazdy potwierdzających…”, którzy puszczają w eter bzdury dla większego rozgłosu. „Niby nic”, pomyślisz, ale paradoks polega na tym, że dziś jest to sztuką – dodaje.


Pozostaje więc czekać nam na wielki powrót Kim do mediów społecznościowych i wypatrywać markę, która pokusi się na inwestycję w reklamę na jej kanałach. Z pewnością nie będzie ona należała do najtańszych.