MODA, SHOPPING ONLINE, STYL ŻYCIA

„Nie czytam Vogue’a od dawna, a zwolnienie mnie po 36 latach zajęło im 3 minuty” – była szefowa działu mody „Vogue UK” nie pozostawia na nim suchej nitki

06.07.2017 Michalina Murawska

„Nie czytam Vogue’a od dawna, a zwolnienie mnie po 36 latach zajęło im 3 minuty” – była szefowa działu mody „Vogue UK” nie pozostawia na nim suchej nitki

Wiedzieliśmy, że branża mody jest bezlitosna, ale że aż tak? Wywiad, a właściwie esej Lucindy Chambers, który spowodował wrzenie w światowych mediach pokazuje niezwykle mroczną stronę modowego świata, w którym najlepszych i najbardziej doświadczonych dziennikarzy zwalnia się w… 3 minuty, a jedynym kryterium branym pod uwagę przy zatrudnianiu nowych osób jest ich „oryginalny i przykuwający uwagę styl”. Była szefowa działu mody „Vogue UK” zdradza, że wbrew temu, co myślała zapewne większość osób, nie odeszła z tytułu dobrowolnie, a, delikatnie mówiąc, podziękowano jej za współpracę – z dnia na dzień i nie informując nawet o tym jej najbliższych współpracowników ani nawet działu HR. Dla jasności, decyzję o wyrzuceniu Chambers podjął nowy redaktor naczelny, Edward Enninful, który objął stery magazynu po odejściu Alexandry Schulman.

Edward Enninful – nowy redaktor naczelny Vogue UK

Swoista „bomba”, jaką zrzuciła Chambers, to jednak tak naprawdę tylko początek tego, co ma do powiedzenia na temat Vogue’a i branży mody w ogóle. Brytyjka nie tylko potwierdza bowiem, że świat mody, jeśli się do niego zbliżysz, z łatwością „przeżuje cię i wypluje”, ale zwraca przede wszystkim uwagę na to, kto tak naprawdę kształtuje kontent modowych magazynów i dlaczego nie ma w nich już miejsca na jakikolwiek prestiż ani tym bardziej opiniotwórczość. Aby nie być gołosłowną, przywołuje w tym kontekście także sesje swojego autorstwa, które zlecało jej szefostwo. Szczególnie dostało się czerwcowej okładce z Alexą Chung, która pozuje w okropnej, jak mówi Chambers, bluzce Michela Korsa, którą kazano jej wykorzystać tylko dlatego, że jest on jednym z najlepiej płacących magazynowi reklamodawców. Jednocześnie nie ukrywa, że ma w swoim portfolio wiele okładek, z których jest niezwykle dumna.

Rzucając światło na ogromną rolę reklamodawców, dziennikarka zdradziła także, że nie czytała „Vogue’a” od lat: „Nigdy nie pociągało mnie życie w stylu proponowanym przez ideę magazynu. Ubrania, które pokazujemy są dla większości ludzi bez znaczenia – są absurdalnie drogie, jak więc mają się z nimi utożsamić? Wielka szkoda, że magazyny modowe straciły cały autorytet, jakimi mogły się kiedyś pochwalić. Zatrzymały się jedynie na byciu „użytecznym” – dlaczego by jednak nie być jednocześnie użytecznym i aspirującym? To jest właśnie magazyn, jaki chciałabym czytać”.

Coś, co zapewne dla wielu będzie „wynurzeniami” sfrustrowanej i zwolnionej z pracy 60-letniej redaktorki, dla nas jest raczej szczerym głosem kogoś, kto przez wiele lat, z wielu zrozumiałych powodów, nierzadko musiał grać tak, jak zagrali mu inni: czy to przełożeni, czy reklamodawcy. Kogoś, kto paradoksalnie dzięki swojemu skandalicznemu zwolnieniu może wreszcie głośno i wyraźnie powiedzieć, co myśli o świecie, którego był i prawdopodobnie już nie chce być częścią. Czy jednak osoby odpowiedzialne za obecny kształt modowych magazynów go posłuchają? Powinny.